Ci co czytają niech komentują !
Wychodziła z miejskiego transportu. Szła na spotkanie z chłopakiem, który odmienił jej życie. Na lepsze, na gorsze, tego nikt jeszcze nie wie. Była zamyślona, miała głowę w chmurach. Nawet nie spostrzegła się kiedy kogoś potrąciła, upadła na twardy chodnik.
- Nic ci się nie stało ? - spytał męski głos, kojarzyła go. Podniosła głowę i wtedy go ujrzała. To był on, jej nocny koszmar. Chłopak, który skrzywdził ją najbardziej na świecie. Ten przez, którego rozpoczęła się jej miłość do narkotyków. To był on, Mario....
- Nie nic - wstała i chciała odejść, jednak on jej to uniemożliwił w chwili gdy mocno złapał za nadgarstki.
- Melanie, to ty ? - spytał.
- Nie, chyba mnie z kimś pomyliłeś - chciałam mu się wyrwać, ale on uniemożliwił mi ucieczkę.
- Melanie, wiem że to ty. Wiem też, że nie chcesz ze mną rozmawiać po tym co ci zrobiłem, ale proszę.... Szukałem cię wiele miesięcy, myślałem o tobie, tęskniłem. Mel, proszę daj mi to wytłumaczyć.
- Mario, ale ja nie chce z tobą rozmawiać. Skrzywdziłeś mnie podczas naszego ostatniego spotkania - powiedziałam smutno.
- Melanie, wiem to. Wiem to doskonale. Ale ty nie wiesz o wszystkim.... - powiedział błagalnie.
- Dobrze, tylko zadzwonię i przełożę spotkanie - wyszeptałam cicho i odeszłam aby zadzwonić do Reusa. Wyjęłam z torebki telefon i wybrałam numer do Marco. Odebrał po kilku sygnałach.
- Halo ? Melanie ? - spytał.
- Tak to ja. Marco, dzwonię ponieważ nie mogę się z tobą dzisiaj wypadło.... - powiedziałam.
- Rozumiem - powiedział smutno - to może następnym razem - zaproponował.
- Jasne, jeśli tylko będziesz chciał - uśmiechnęłam się do słuchawki.
- Jasne, że będę - powiedział ucieszony.
- To do zobaczenia - rozłączyłam się. Włożyłam telefon do kieszeni kurtki i spojrzałam w stronę chłopaka, który na mnie czekał. Obserwował mnie, patrzył się na mnie tym swoim smutnym wzrokiem. Nienawidziłam go, zawsze potrafił nim uzyskać wszystko. Nigdy mu nie odmówiłam. I chodź wiedziałam, że to jest niemożliwe, gdzieś w głębi serca nadal go kochałam...
" W życiu każdego z nas pojawia się taka osoba, o której nie jesteśmy w stanie zapomnieć pomimo długiego czasu jej nieobecności "
Perspektywa Marco
Ale ja jestem głupi ! Dlaczego tak łatwo się poddaje ? Dlaczego nie umiem walczyć o swoje ? Dlaczego nie powiem jej tego co do niej czuje ? Jestem cholernym tchórzem, który boi się swoich własnych uczuć. Nie umiem sobie z nimi poradzić. Kocham ją, tak kocham. Ale boje się tego. Boje się, że gdy jej to powiem ona mnie wyśmieje. Boje się też tego, że nawet gdy będzie odwzajemniała moje uczucia to kiedyś mnie skrzywdzi... Nie wiem czy umiałbym po raz kolejny się podnieść po upadku, obawiam się, że nie. Chyba jednak w moim przypadku najłatwiej będzie gdy o niej zapomnę. Już nigdy się z nią nie spotkam. Już nigdy nie ujrzę twarzy i nie usłyszę głosu Melanie Heineman, która tak bardzo zawróciła mi w mojej głowie i doprowadziła do szaleństwa. Nigdy, nigdy, nigdy.... Wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Z jednej strony chciał być sam, jednak z drugiej potrzebował kogoś z kim mógłby porozmawiać. Chciał porozmawiać z swoim przyjacielem Mario, ale niestety on nie odbierał. Została mu jeszcze jedna deska ratunku, osoba która go wysłucha i nie będzie pytała o szczegóły. Kuba, Kuba Błaszczykowski....
Perspektywa Melanie
Była tu... Była w jego mieszkaniu. Doskonale pamiętała to miejsce. Spędziła tutaj wiele wspaniałych chwil, jak i tą najgorszą. To tu z nią zerwał, to tu wyjawił jej brutalną prawdę. To właśnie w tym mieszkaniu uświadomiła sobie, że nie wystarczała chłopakowi, którego kochała ponad życie. Łzy mimowolnie pojawiły się na jej twarzy.
- Melanie, płaczesz ? - spytał chłopak, który właśnie wszedł do salonu z gorącymi kubkami napoju.
- Nie, o czym chciałeś ze mną porozmawiać ? - zmieniłam temat.
- Mel, proszę tylko wysłuchaj mnie do końca. Tamtego dnia, gdy wróciłem do domu pijany coś się stało. Stało się coś co bardzo mną wstrząsnęło, zmieniło moje życie. Pojechałem z wizytą do rodziców. Wszystko zapowiadało się normalnie, jednak do czasu. Oni powiedzieli mi, że nie są moimi rodzicami, że zostałem adoptowany. Załamałem się. Ludzie do których przez tyle lat mówiłem mamo i tato byli dla mnie zupełnie obcy. Poczułem się wtedy gorszy. Moi prawdziwi rodzice mnie nie chcieli, zostawili mnie jak jakiegoś psa. Melanie ja zrozumiałem, że chłopak, który jest adoptowany nie da ci szczęścia. Kochałem cię wtedy zbyt mocno, nie chciałem abyś cierpiała. Nie zdradziłem cię, to wszystko było kłamstwo. Chciałem, żebyś poznała kogoś bardziej odpowiedniego - powiedział cichym, zapłakanym głosem. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, byłam zaskoczona, ale także szczęśliwa.
- Mario...
Narracja trzecioosobowa
Nie wiedziała co ma zrobić, była zaskoczona. Słowa chłopaka wydały jej się absurdalne, ale mimo tego uwierzyła mu. Chciała mu wierzyć. Prze ten cały czas go kochała, chciała tego samego z jego strony. Chciała być wreszcie szczęśliwa, chciała zapomnieć o wszystkim w jego ramionach. Chciała znowu posmakować jego słodkich ust, pragnęła go. W tym momencie nie liczył się nikt inny. Ważny był tylko. Mario, miłość jej życia... - Mario, kocham Cię - wyszeptała mu na ucho. Chłopak był zdziwiony, nie wierzył, że usłyszał te słowa z jej ust. - Mel ja też cię kocham, nigdy nie przestałem - wtedy spojrzeli sobie głęboko w oczy. Byli blisko siebie, chłopak niepewnie musnął lekko jej usta. Ona tylko oddawała pocałunki zapominając o wszystkich krzywdach, które jej wyrządził. W tym momencie liczyło się tylko to, że mogła być szczęśliwa u jego boku. Konsekwentnie i przyszłość nie miały dla niej znaczenia. Żyła tą chwilą. Pozwoliła, aby chłopak rozpinał jej guziki u koszuli. Ostatnie co pamiętała przed zaśnięciem to jego słowa wyszeptane po gorącej nocy: Kocham cię Melanie.
Wiem, zaskoczyłam was.
Kto chcę więcej, daje komentarz/