piątek, 25 lipca 2014

21 " Czy jestem w niebie ? "

Perspektywa Melanie

Siedziałam obok szpitalnego łóżka i wpatrywałam się w śpiącego chłopaka. Moja dłoń spoczywała na jego dłoni, drugą zaś głaskałam jego policzek. Tak bardzo chciałabym, żeby się obudził. Tęskniłam za nim, a świadomość, że zrobił on to z mojej winy, wykańczała mnie. Każdego dnia przychodzę tutaj pełna nadziei, która opuszcza mnie gdy pielęgniarka, bądź Lena, która często tu zaglądam, każe wracać mi do domu. Niedawno przyszedł Nuri, jednak dzisiaj było bardzo mało mówmy. Zamieniliśmy ze sobą może z dwa zdania, co było do nas niepodobne.
- Hej, co się stało ? - spytałam gdy on tak wpatrywał się tempo w ekran telefonu.
- Nic się nie stało, Mel - uśmiechnął się krzywo, nieszczerze.
- Przecież widzę Şahin - spojrzałam na niego zatroskanym wzrokiem.
- No dobra... - chciał mówić, ale przerwało mu głośne pikanie, które wydała jednak z maszyn, do której był przypięty Mario.
Do sali natychmiast przybiegli lekarze i pielęgniarki, które wyprosiły nas z sali. Tak więc czekaliśmy w strachu i niepewności. Ja chodziłam nerwowo po korytarzu, zaś mój przyjaciel siedział załamany z twarzą schowaną w dłoniach. Zupełnie tak jakby spodziewał się najgorszego, jakby nie wierzył w mojego Mario. Po jakich 20 minutach z sali wyszedł lekarz i podszedł do nas.
- Pan Mario się wybudził, jego stan jest stabilny - uśmiechnął się, a mi kamień spadł z serca.
- Czy możemy go zobaczyć ? - spytałam.
- Tak, ale proszę pojedynczo, gdyż nie wolno przemęczać pacjenta - powiedział i udał się do swojego gabinetu.
Nuri kazał mi iść pierwszej, chyba wiedział, że bardzo mi na tym zależy. Gdy weszłam do sali piłkarz leżał nieruchomo i wpatrywał się gdzieś w sufit. Wolno podeszłam do łóżka i usiadłam obok na krześle. Chyba mnie usłyszał, bo spojrzał w moją stronę.
- Czy jestem w niebie ? - spytał niemalże szeptem.
- Dlaczego tak sądzisz ? - odszeptałam zszokowana jego pytaniem.
- Bo jesteś aniołem, wyglądasz zupełnie jak ta dziewczyna, którą kochałem za życia - powiedział i znów wpatrywał się sufit. - Ona śniła mi się cały czas zanim umarłem, wiesz ? Byliśmy razem, byłem szczęśliwy jak nigdy...
- Mario, kochanie, ty żyjesz. Nie umarłeś, jestem tutaj z Tobą. To ja, Melanie... - powiedziałam, gdy po moich policzkach pociekły łzy.
- Ale przecież byłem na tej autostradzie, rozmawiałem z Tobą, żegnałem się, a potem było to uderzenie. Miałem umrzeć, miało się udać. Ja chciałem odejść ! - po jego policzku poczekła samotna łza.
- Przestań ! Przestań, słyszysz ?! Chciałeś odejść i co ? Zostawić mnie tak po prostu ? - spytałam.
- Przecież to ty zostawiłaś mnie - przypomniał mi.
- Nie jestem już z nim, nie jestem z Marco - wyszeptałam.
- Ale dlaczego ? - spytał zszokowany moją odpowiedzią.
- Tak po prostu, może mu się znudziłam - wyszeptałam - ale wiesz, to nie jest najgorsze - dotknęłam się do jeszcze płaskiego brzucha. - Jestem z nim w ciąży - wtedy juz się rozpłakałam.
- Chodź tu - poklepał miejsce obok siebie. Wstałam i usiadłam, a on wtulił mnie w swoje ramion. Siedzieliśmy tak w ciszy dopóki on jej nie przerwał.
- Pomogę Ci Melanie, oczywiście jeśli będziesz chciała. Jeśli Marco nie wróci. Będę to robił jako twój przyjaciel i jako przyjaciel Marco, dobrze ? Dobrze, Melanie ? - spytał mnie. Popatrzyłam w jego ciemne oczy i mimowolnie uśmiechnęła się.
- Dobrze - powiedziałam i wtuliłam się w niego najmocniej jak tylko mogłam...


***

Perspektywa Marco c.d.

- Reus, posłuchaj...Mario...on...- juz nie mogłem wytrzymać w tej niepewności i wybuchłem.
- Nuri no mów ! -krzyknąłem do słuchawki.
- Obudził się - te dwa słowa sprawiły, że wybuchła we mnie fala szczęścia. To nie koniec, jeszcze będę mógł z nim porozmawiać, przeprosić go.
- Co on teraz robi, jak się czyje ? - zacząłem zasypywać go pytaniami.
- Jego stan jest stabilny, jest teraz u niego Melanie - na dźwięk imienia mojej ukochanej wzdrygnąłem się.
- Nuri niedługo przylecę do Dortmundu, obiecuję - powiedziałem i rozpaczyłem się.
Musiałem jakoś działać, musiałem odzyskać dziewczynę i przyjaciela. Bez nich moje życie nie ma sensu. Najgorsze jest chyba to, że te dwie osoby razem się wykluczają. Nie wiem czy znajdę jakiś sposób na to by być szczęśliwym. To jest zbyt trudne. A ja w tej walce okazałem się za słaby.
Ale zobaczymy, zobaczymy co przyniesie jutro....



Aaaa.... przepraszam Was bardzo. Rozdział pojawił się tak późno i w dodatku jest straszliwie krótki.
Przepraszam, przepraszam, przepraszam...
Postaram się napisać następny dużo dłuższy jeśli tylko będę miała wenę.
Pozdrawiam Was gorąco.

Next = 12 komentarzy.

Zapraszam na nowego bloga: www.nikt-cie-nie-pokocha.blogspot.com