Bardzo dziękuję Czekoladcexd za nominacje.
Pytania:
1. Jak masz na imię i ile lat ?
Natalia, rocznikowo prawie 15
2. Jakie miasto chciałabyś zwiedzić ?
Dortmund, Madryt, Barcelonę, i całe Stany Zjednoczone.
3. Czym się interesujesz ?
Piłka nożna, książki, moda, fotografia, pisanie.
4. Co skłoniło cię do założenia bloga ?
Hmm... Od zawsze lubiłam pisać własne opowiadania i w końcu moja przyjaciółka nakłoniła mnie, żebym napisała coś o Mario i tak powstał pierwszy blog.
5. Co sądzisz o sezonowcach ?
Nie lubię czegoś takiego. Większość osób mówi, że jest za Realem, a nie zna nawet połowy składu. Moje koleżanki mówi, że lubią BVB, bo ma fajne barwy i niezłe ciacha i to mnie denerwuje bo patrzą na wygląd, a nie na grę.
6. Który piłkarz ma najśliczniejszy uśmiech ?
Marco <3 Ale Mario ma w sobie coś takiego co mnie urzeka na każdym kroku.
7. Najlepsza piosenka 2013 roku to ... ?
Nie wiem, dla mnie jest ich wiele.
8. Ile już blogujesz ?
Coś ponad rok.
9. Jaka była twoja reakcja kiedy dowiedziałaś się o transferze Mario ?
Płakałam cały dzień, nie mogłam w to uwierzyć. Mario był moim idolem, jest nim cały czas. Myślałam, że to zły sen. Byłam na niego zła. Tego dnia powstał mój drugi blog właśnie nawiązujący do tego zdarzenia. Teraz pogodziłam się z jego odejściem. Ale po meczu z Bayernem, gdy zdobył bramkę, uświadomiłam sobie, że w moim sercu on na zawsze zostanie w barwach Borussii i nic tego nie zmieni.
DANKE Mario <3
10. Dlaczego , bądz przez kogo zaczęłaś intereswoać się piłką nożną ?
Zachęcił mnie do tego mój tata, który jest wielkim kibicem Legii. Ja jednak nie przekonałam się do tego klubu, ale mocno trzymam kciuki za naszą reprezentację.
11. Jakim innym klubom kibicujesz ?
Chelsea Londyn i Arsenal.
12. Jak myslisz , Robert Lewandowski opuści Borussię ?
Oglądałam wywiad, w styczniu jeszcze nie odejdzie :-)
13. Jak wyobrażasz sobie siebie w przyszłości ?
Moim największym marzeniem jest studiować w Niemczech dziennikarstwo, może na wydziale sportowym. Chciałabym być rzecznikiem prasowym BVB.
14. Który z piłkarzy Borussii ma najfajniejszą fryzurę ?
Wszyscy mają fajne, ale nasz Reusik wymiata :-D
Moje pytania:
1. Jak się nazywasz i gdzie mieszkasz ? ( województwo )
2. Ile masz lat ?
3. Twoim największym marzeniem jest... ?
4. Masz jakieś zainteresowania ?
5. Nur der BVB ?
6. Ulubiony piłkarz ?
7. Jak się zachowujesz podczas meczu, w którym gra BVB ?
8. Co sądzisz o przejściu Mario do Bayernu ?
9. Gdzie chciałabyś się udać w podróż ?
10. Co skłoniło cię do napisania bloga ?
11. Wymień twoje ulubione opowiadania.
12. Ile prowadzisz blogów, umiesz to czasowo pogodzić ze szkołą ?
13. Mecz, którego nigdy nie zapomnisz ?
14. Jak myślisz, kto wygra ligę mistrzów w tym sezonie ?
Moje nominacje:
http://jameinbrudermarcoreus.blogspot.com/
http://theydonotknownothingaboutus.blogspot.com/
http://claire-mario-story.blogspot.com/
http://wiezienieswojejmilosci.blogspot.com/
http://this-could-be-paradisee.blogspot.com/
http://the-story-of-marco.blogspot.com/
http://milosc-ktora-nigdy-nie-zgasnie.blogspot.com/
niedziela, 29 grudnia 2013
sobota, 28 grudnia 2013
Rozdział 9
Perspektywa Mario.
- Marco poznaj... - nie dał mi dokończyć.
- Melanie... - powiedział cicho, był zdziwiony jej obecnością w moim mieszkaniu.
- To wy się znacie ? - spytałem zszokowany patrząc na nich.
- Tak - teraz do romowy włączyła się dziewczyna, która do tej pory się nie odzywała. Siedziała na kanapie, wyglądała na lekko przestraszoną.
- Marco to jest właśnie Mel, ta dziewczyna, o której tyle ci opowiadałem. Odnalazłem ją Marco, wybaczyła mi - gdy to mówiłem, dostrzegłem, że oczy Reusa pałały furią, poczerwieniał ze zdenerwowania.
- Czy ty wiesz kim ona jest ?! Zapewnie ci nie powiedziała ! Więc ja to zrobię ! Jest narkomanką, dziewczyną, która była skłonna do prostytucji by zarobić na działkę maryhy - wykrzyczał. Nie mogłem w to uwierzyć. Jak ? Moja Mel narkomanką... ? Przecież to jest niemoźliwe... Spojrzałem na dziewczynę, jej policzki były oblane łzami. Momentalnie do niej podeszłem i otoczyłem ramieniem. Nie chciałem, aby cierpiała, nie mogłem patrzeć na to jak płacze.
- I po co mi to mówisz ? Myślisz, że te słowa coś zmienią, za bardzo ją kocham - powiedziałem ze spokojem.
- Mario przecież to ćpunka, gdy medzia się dowiedzą zniszczą ci karierę, oskarżą, że sam brałeś !
- Nie mów tak o niej. To moja wina, że zaczęła brać ! To moja wina, nie jej ! To ja doprowadziłem ją do takiego stanu - powiedziałem zły - A ty pewnie tak mówisz bo coś do niej czujesz i nie możesz patrzeć na to, że jesteśmy razem. - gdy to powiedziałem mój przyjaciel wybuchł.
- Teraz już przesadziłeś - krzyknął. Podszedł do mnie i zaczął szarpać, w pewnym momencie uderzył mnie mocno w twarz, upadłem.
- Marco przestań ! - krzyczała Melanie i zaczęła go ode mnie odpychać.
- Marco proszę przestań - spojrzała mu w oczy. Wtedy chłopak się zatrzymał, popatrzył na nią. Przyparł ją do ściany i zaczął całować, wyrywała się. Nie mogłem wstać, nie byłem w stanie. Gdy przestał rzucił mi jeszcze ostatnie zdanie
- Dzisiaj przekreśliłeś naszą przyjaźń - powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami. Wtedy Mel do mnie podbiegła, uklękła przy mnie i wzięła moja głowę na swoje kolana. Płakała, a jej słone łzy leciały na moje policzki. Chwiciłem ją mocno za reke, chciałem jej dodac troche otuchy.
- Mario, to wszystko moja wina - powiedziała.
- Nie Mel, tutaj nic nie jest twoją winą - mocniej chwyciłem ją za rękę.
- Owszem jest. Rozbiłam twoją przyjaźń z Marco.
- To nie twoja wina Melanie... - pocałowałem ją w dłoń, którą trzymałem.
- Jesteś dla mnie najważniejsza Mel, nigdy z ciebie nie zrezygnuje, zbyt długo na ciebie czekałem - wyszeptałem cicho, bojąc się jej reakcji.
- Kocham cię Mario - pocałowała mnie w skroń.
- Myslę, że musimy przemyć twoje rany wodą utlenioną - stwierdziła.
- Też cię kocham Mel. Rób ze mną co chcesz - uśmiechnąłem się do niej.
- A więc chodź - pomogła mi wstać i razem poszliśmy do łazienki w poszukiwaniu apteczki.
Narracja 3-osobowa
Życie jest okrutne. Nie ma dla nas litości. Posyła na świat ludzi tylko po to by później ich stąd zabrać. Zmarli pozostawiają wtedy po sobie wiele cierpienia wśród swoich bliskich, którzy nie mogą przyzwyczaić się do ich nieobecności. Każdego dnia przychodzą by odwiedzać ich na cmentarzu, myśląc co by było gdyby zostali. Cały czas zostają w naszych wspomnieniach, pojawiają się w naszych snach. Jednak śmierć nie jest jedynym złym czynnikiem, który wpływa na nasze życie. Jest jeszcze ona... Miłość. Często opierająca się na karzyściaciach, nieodwzajemniona. Czasem zdarza się, że zakochujemy się w osobie niewłaściwej. Tak właśnie było i w jego przypadku, blondyna, który samotnie przeczesywał ulice miasta, w którym się urodził i wychowywał. Miasta, które w tym momencie wydawało mu się obce. To on zakochał się w dziewczynie najlepszego przyjaciela. Jednak jak mógł przypuszczać, że ta piękna istota o czekoladowych oczach i karminowych ustach skradła jeszcze serce kogoś innego. Jak mógł przewidzieć, że się w niej zakocha ? Jego największym marzeniem było, aby trzymać ją w swoich ramionach, szeptać na ucho czułe słowa, to jak bardzo ją kochał. Pragnął tego, ale nie mógł tego osiągnąć. Nie była jego, nie będzie. Wiedział, że po tym jak się zachował straciła do niego zaufanie. Wiedział, i bolało go to...
Perspektywa Melanie.
Cały dzisiejszy dzień zastanawiałam się nad zachowaniem blondyna. Dlaczego on to wszystko zrobił ? Nie mogłam go zrozumieć, jego reakcja była tak bardzo dziwna. Przerażał mnie. On, jego zachowanie wobec mnie i Mario. Nie mogłam patrzeć na to jak bił mojego ukochanego, to miażdżyło moje serce. Ale potem... To co się zdażyło potem było czymś innym, wyjątkowym. Ten pocałunek, jego malinowe, słodkie usta... Nie chciałam tego, ale gdy w końcu przestał, pragnęłam aby zrobił to znowu, byłam w stanie się nawet na niego rzucić. Nie Mel... Otrząśnij się, ty go nie kochasz, to Mario jest twoją miłością. To on doprowadza cię do obłędu, to on śni ci się każdej nocy. To on cię kocha, a ty kochasz jego. To wszystko prawda, ale Marco... On też nie jest mi obojętny. Gdy go widzę moje serce zaczyna bić szybciej, nogi robią mi się jak z waty. Ale to nie od razu oznacza, że jestem w nim zakochana. On po prostu mi się podoba. Chyba...
Mario - kochany, opiekuńczy, seksowny, czarujący, przystojny, szalony.
Marco - tajemniczy, opiekuńczy, seksowny.
Którego kocham ? Którego pragnę ? Obu...
Nie no, przepraszam Was za ten rozdział, jest masakryczny. Nie powinnam była tego publikować, ale wydaje mi się, że nie jestem w stanie napisać czegoś lepszego w ostatnich dniach. Straciłam wenę i ochotę na pisanie nowych rozdziałów. Mam do was prośbę, abyście nie pytały kiedy nowy rozdział. Tracę wtedy ochotę i motywację. Rozdziały będą pojawiały się w tedy gdy uznam, że jestem gotowa go napisać tak, aby nie wyszło coś takiego jak to powyżej.
P.S. Bardzo proszę, aby anonimki się podpisywały. Mam bowiem wrażenie, że jedna osoba pisze wiele komentarzy. Chciałabym uzyskać szczerą opinię o nowym rozdziale, bo na niej bardzo mi zależy, wiem wtedy co mam poprawić i to jest bardzo MOTYWUJĄCE
P.S.S. Zapraszam Was serdecznie na moje pozostałe blogi: tylko-jeden-blad.blogspot.com ( Jest to opowieść o piłarce, która przyjeżdża do Dortmundu, aby trenować w tutejszej drużynie. Pozna tam Marco Reusa i Mario Götze, którzy czują do niej coś więcej niż przyjaźń. Jak potoczą się ich losy ? )
Pozdrawiam Was kochane :*
- Marco poznaj... - nie dał mi dokończyć.
- Melanie... - powiedział cicho, był zdziwiony jej obecnością w moim mieszkaniu.
- To wy się znacie ? - spytałem zszokowany patrząc na nich.
- Tak - teraz do romowy włączyła się dziewczyna, która do tej pory się nie odzywała. Siedziała na kanapie, wyglądała na lekko przestraszoną.
- Marco to jest właśnie Mel, ta dziewczyna, o której tyle ci opowiadałem. Odnalazłem ją Marco, wybaczyła mi - gdy to mówiłem, dostrzegłem, że oczy Reusa pałały furią, poczerwieniał ze zdenerwowania.
- Czy ty wiesz kim ona jest ?! Zapewnie ci nie powiedziała ! Więc ja to zrobię ! Jest narkomanką, dziewczyną, która była skłonna do prostytucji by zarobić na działkę maryhy - wykrzyczał. Nie mogłem w to uwierzyć. Jak ? Moja Mel narkomanką... ? Przecież to jest niemoźliwe... Spojrzałem na dziewczynę, jej policzki były oblane łzami. Momentalnie do niej podeszłem i otoczyłem ramieniem. Nie chciałem, aby cierpiała, nie mogłem patrzeć na to jak płacze.
- I po co mi to mówisz ? Myślisz, że te słowa coś zmienią, za bardzo ją kocham - powiedziałem ze spokojem.
- Mario przecież to ćpunka, gdy medzia się dowiedzą zniszczą ci karierę, oskarżą, że sam brałeś !
- Nie mów tak o niej. To moja wina, że zaczęła brać ! To moja wina, nie jej ! To ja doprowadziłem ją do takiego stanu - powiedziałem zły - A ty pewnie tak mówisz bo coś do niej czujesz i nie możesz patrzeć na to, że jesteśmy razem. - gdy to powiedziałem mój przyjaciel wybuchł.
- Teraz już przesadziłeś - krzyknął. Podszedł do mnie i zaczął szarpać, w pewnym momencie uderzył mnie mocno w twarz, upadłem.
- Marco przestań ! - krzyczała Melanie i zaczęła go ode mnie odpychać.
- Marco proszę przestań - spojrzała mu w oczy. Wtedy chłopak się zatrzymał, popatrzył na nią. Przyparł ją do ściany i zaczął całować, wyrywała się. Nie mogłem wstać, nie byłem w stanie. Gdy przestał rzucił mi jeszcze ostatnie zdanie
- Dzisiaj przekreśliłeś naszą przyjaźń - powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami. Wtedy Mel do mnie podbiegła, uklękła przy mnie i wzięła moja głowę na swoje kolana. Płakała, a jej słone łzy leciały na moje policzki. Chwiciłem ją mocno za reke, chciałem jej dodac troche otuchy.
- Mario, to wszystko moja wina - powiedziała.
- Nie Mel, tutaj nic nie jest twoją winą - mocniej chwyciłem ją za rękę.
- Owszem jest. Rozbiłam twoją przyjaźń z Marco.
- To nie twoja wina Melanie... - pocałowałem ją w dłoń, którą trzymałem.
- Jesteś dla mnie najważniejsza Mel, nigdy z ciebie nie zrezygnuje, zbyt długo na ciebie czekałem - wyszeptałem cicho, bojąc się jej reakcji.
- Kocham cię Mario - pocałowała mnie w skroń.
- Myslę, że musimy przemyć twoje rany wodą utlenioną - stwierdziła.
- Też cię kocham Mel. Rób ze mną co chcesz - uśmiechnąłem się do niej.
- A więc chodź - pomogła mi wstać i razem poszliśmy do łazienki w poszukiwaniu apteczki.
Narracja 3-osobowa
Życie jest okrutne. Nie ma dla nas litości. Posyła na świat ludzi tylko po to by później ich stąd zabrać. Zmarli pozostawiają wtedy po sobie wiele cierpienia wśród swoich bliskich, którzy nie mogą przyzwyczaić się do ich nieobecności. Każdego dnia przychodzą by odwiedzać ich na cmentarzu, myśląc co by było gdyby zostali. Cały czas zostają w naszych wspomnieniach, pojawiają się w naszych snach. Jednak śmierć nie jest jedynym złym czynnikiem, który wpływa na nasze życie. Jest jeszcze ona... Miłość. Często opierająca się na karzyściaciach, nieodwzajemniona. Czasem zdarza się, że zakochujemy się w osobie niewłaściwej. Tak właśnie było i w jego przypadku, blondyna, który samotnie przeczesywał ulice miasta, w którym się urodził i wychowywał. Miasta, które w tym momencie wydawało mu się obce. To on zakochał się w dziewczynie najlepszego przyjaciela. Jednak jak mógł przypuszczać, że ta piękna istota o czekoladowych oczach i karminowych ustach skradła jeszcze serce kogoś innego. Jak mógł przewidzieć, że się w niej zakocha ? Jego największym marzeniem było, aby trzymać ją w swoich ramionach, szeptać na ucho czułe słowa, to jak bardzo ją kochał. Pragnął tego, ale nie mógł tego osiągnąć. Nie była jego, nie będzie. Wiedział, że po tym jak się zachował straciła do niego zaufanie. Wiedział, i bolało go to...
Perspektywa Melanie.
Cały dzisiejszy dzień zastanawiałam się nad zachowaniem blondyna. Dlaczego on to wszystko zrobił ? Nie mogłam go zrozumieć, jego reakcja była tak bardzo dziwna. Przerażał mnie. On, jego zachowanie wobec mnie i Mario. Nie mogłam patrzeć na to jak bił mojego ukochanego, to miażdżyło moje serce. Ale potem... To co się zdażyło potem było czymś innym, wyjątkowym. Ten pocałunek, jego malinowe, słodkie usta... Nie chciałam tego, ale gdy w końcu przestał, pragnęłam aby zrobił to znowu, byłam w stanie się nawet na niego rzucić. Nie Mel... Otrząśnij się, ty go nie kochasz, to Mario jest twoją miłością. To on doprowadza cię do obłędu, to on śni ci się każdej nocy. To on cię kocha, a ty kochasz jego. To wszystko prawda, ale Marco... On też nie jest mi obojętny. Gdy go widzę moje serce zaczyna bić szybciej, nogi robią mi się jak z waty. Ale to nie od razu oznacza, że jestem w nim zakochana. On po prostu mi się podoba. Chyba...
Mario - kochany, opiekuńczy, seksowny, czarujący, przystojny, szalony.
Marco - tajemniczy, opiekuńczy, seksowny.
Którego kocham ? Którego pragnę ? Obu...
Nie no, przepraszam Was za ten rozdział, jest masakryczny. Nie powinnam była tego publikować, ale wydaje mi się, że nie jestem w stanie napisać czegoś lepszego w ostatnich dniach. Straciłam wenę i ochotę na pisanie nowych rozdziałów. Mam do was prośbę, abyście nie pytały kiedy nowy rozdział. Tracę wtedy ochotę i motywację. Rozdziały będą pojawiały się w tedy gdy uznam, że jestem gotowa go napisać tak, aby nie wyszło coś takiego jak to powyżej.
P.S. Bardzo proszę, aby anonimki się podpisywały. Mam bowiem wrażenie, że jedna osoba pisze wiele komentarzy. Chciałabym uzyskać szczerą opinię o nowym rozdziale, bo na niej bardzo mi zależy, wiem wtedy co mam poprawić i to jest bardzo MOTYWUJĄCE
P.S.S. Zapraszam Was serdecznie na moje pozostałe blogi: tylko-jeden-blad.blogspot.com ( Jest to opowieść o piłarce, która przyjeżdża do Dortmundu, aby trenować w tutejszej drużynie. Pozna tam Marco Reusa i Mario Götze, którzy czują do niej coś więcej niż przyjaźń. Jak potoczą się ich losy ? )
Pozdrawiam Was kochane :*
niedziela, 1 grudnia 2013
Rozdział 8
Motywujcie, motywujcie, motywujcie. Next 18 komentarzy, dacie radę ?
Cicha, jesienna noc oponowała Dortmund, który z perspektywy jego mieszkańców jakby zamarł. Na ulicach nie było nikogo, jedynym słyszanym dźwiękiem był wiatr, który niósł ze sobą już opadłe kolorowe liście. Wszyscy byli pogrążeni w śnie, jedynym wyjątkiem była ona. Leżąc ma wygodnym łóżku, przytulona do jego nagiego i ciepłego ciała. Była zagubiona... Nie wiedziała co ma robić. Była tu, obok chłopaka, który w przeszłości bardzo ją skrzywdził, którego nigdy jednak nie przestała kochać. Bez wątpienia pragnęła jego dotyku, który doprowadzał ją do obłędu, jego słodkich ust, które muskały każdy fragment jej skóry. Nawet w tym momencie będąc w jego ramionach, chciała, aby ta chwila trwała wiecznie. Kochała i czuła się przez niego kochana. Była mu w stanie wybaczyć wszystko, zrobiła to już prawie. Była tylko jedna przeszkoda w postaci Marco Reusa, chłopaka, który również nie był jej obojętny. Ale czy te dwa uczucia są porównywalne ? Miała nadzieje, że to co czuje do Reusa do tylko przyjaźń. Nie była w stanie go kochać w tym momencie, nie chciała... Dla niej teraz liczył się tylko ten przystojny brunet, z którym spędziła czarującą noc. Tak on jest teraz najważniejszy, nie ktoś inny, nie Marco... Z takimi myślami w końcu pogrążyła się w śnie.
Na horyzoncie zobaczyłem już dom mojego dobrego przyjaciela. Mam nadzieję, że i w tej sytuacji znajdzie jakieś dobre rozwiązanie. Będąc przed drzwiami państwa Błaszczykowskich zadzwoniłem dzwonkiem, po chwili otworzyła mi pani tego domu.
- Cześć Agatka - przywitałem się.
- A Marco, witaj - uśmiechnęła się.
- Jest Kuba ? - spytałem. - Tak, jest. Zapraszam - wpuściła mnie do domu i zaprowadziła do salonu gdzie kapitan reprezentacji Polski oglądał jakąś komedię. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się.
- Marco - ucieszył się.
- Hej - przywitałem się cicho.
- Oho, widzę i słyszę, że coś cię trapi przyjacielu - stwierdził zmartwiony. - Siadaj, a ja przyniosę jakieś piwko - wyszedł z pokoju, a już po chwili do niego wrócił z browarami, które postawił na stoliku przede mną.
- Więc co się dzieje ? - spytał troskliwym głosem po chwili milczenia. - Nie wiem od czego mam zacząć...
- Najlepiej od początku. Niech zgadnę, chodzi o jakąś dziewczynę.
- Tak, chodzi o pewną dziewczynę... Ja się chyba zakochałem... - wyjąkałem.
- To nic złego Marco, każdy ma prawo być zakochanym. Ale w czym problem ?
- Ona, ona była narkomanką. Pomogłem jej z pokonaniem nałogu.
- Ahh, ale pamiętaj Reus, narkoman to też człowiek.
- Tak wiem, ale ja się boję. To w tym wszystkim jest najgorsze, boje się, że mnie wyśmieje. Wiesz jaki jestem wrażliwy, te wszystkie rozstania są dla mnie trudne.
- Wiem stary, ale jeśli ją kochasz, musisz zawalczyć ...
Budząc się ze snu poczułem, że nie jestem sam, ktoś leżał tuż obok. Trzymał jedną ze swoich rąk w moim pasie, a druga lekko spoczywała na klatce piersiowej. Odwróciłem głowę w bok i ją dostrzegłem. Czyli, że to nie był jednak sen. Nie mogę w to uwierzyć, dziewczyna, którą kocham ponad swoje życie, ta którą też skrzywdziłem, była tu. Leżała, dotykała, była, może i wybaczyła... Lekko przyciągnąłem ją do siebie, teraz między nami nie było nawet milimetrowej przerwy. Zacząłem głaskać ją po włosach. W pewnym momencie poczułem, że lekko drży, a już po chwili jej powieki się otworzyły. Widać, że nie była zszokowana tym, że mnie zobaczyła obok siebie. Ona tylko lekko się uśmiechnęła i pogłaskała po policzku.
- Czy to sen ? - spytałem po chwili ciszy.
- Nie Mario, jestem prawdziwa, to nie jest sen - wyszeptała cicho nie przestając mnie dotykać.
- Mel, jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, dajesz mi szczęście. Kocham cię Melanie - niepewnie musnąłem jej usta, ale gdy ona zaczęła oddawać czułości, ich pocałunki stały się coraz bardziej namiętne.
- Też cię kocham Götze i proszę cię, nigdy więcej mnie nie krzywdź - wyszeptała gdy zabrakło nam już powietrza.
Życie jest trudne, w niektórych przypadkach nawet okrutne. Osoby, które kochamy odchodzą. Przyczyny są różne. Znikają przez pieprzoną śmierć, zakochują się w kimś innym, a my im nie wystarczamy. Niektórzy nie wiedzą nawet co do nich czujemy, ukrywamy wszystko pod maską, którą zakładamy podczas, każdego ze spotkań. Jednak najgorszym przypadkiem będzie odbicie ukochanej dziewczyny przez najlepszego przyjaciela...
Zagubiony blondyn przeczesywał bezcelowo ulice miasta, w którym się urodził i wychowywał. Nie wiedział zbytnio co ma ze sobą zrobić. Nie wiedział czego ma posłuchać. Co chce dla niego lepiej, serce czy rozum ? Wybierając serce zadzwoni do niej, poprosi o spotkanie i wyzna swoje wszystkie uczucia. Rozum zaś mówi, że powinien odpuścić jeśli nie chce ponownie cierpieć. Postanowił pójść do swojego przyjaciela, który miał doświadczenie z kolegami. Ten chłopak nigdy go nie zostawił, zawsze doradził. Był przy nim niezależnie od pory dnia czy godziny.
Apartamentowiec, w którym mieszkał Mario był już blisko.Podbiegł do niego szybkim krokiem. Wszedł na klatkę schodową, a następnie windą na 10 piętro. Zadzwonił dzwonkiem, drzwi już po chwili odtworzył mu 21 - letni piłkarz.
- Hej Marco- przywitał mnie uśmiechem
- Hej.
- Chodź, musisz kogoś poznać - wpuścił mnie do środka. Przez korytarz do salonu, tam siedziała dziewczyna.
- Marco to jest... - zaczął.
- Melanie - wyszeptałem zszokowany.
Nudy, nudy, nudy. Nie podoba mi się ten rozdział, czekajcie na następny, tam się wydarzy.
Pozdrawiam Nat :D
Cicha, jesienna noc oponowała Dortmund, który z perspektywy jego mieszkańców jakby zamarł. Na ulicach nie było nikogo, jedynym słyszanym dźwiękiem był wiatr, który niósł ze sobą już opadłe kolorowe liście. Wszyscy byli pogrążeni w śnie, jedynym wyjątkiem była ona. Leżąc ma wygodnym łóżku, przytulona do jego nagiego i ciepłego ciała. Była zagubiona... Nie wiedziała co ma robić. Była tu, obok chłopaka, który w przeszłości bardzo ją skrzywdził, którego nigdy jednak nie przestała kochać. Bez wątpienia pragnęła jego dotyku, który doprowadzał ją do obłędu, jego słodkich ust, które muskały każdy fragment jej skóry. Nawet w tym momencie będąc w jego ramionach, chciała, aby ta chwila trwała wiecznie. Kochała i czuła się przez niego kochana. Była mu w stanie wybaczyć wszystko, zrobiła to już prawie. Była tylko jedna przeszkoda w postaci Marco Reusa, chłopaka, który również nie był jej obojętny. Ale czy te dwa uczucia są porównywalne ? Miała nadzieje, że to co czuje do Reusa do tylko przyjaźń. Nie była w stanie go kochać w tym momencie, nie chciała... Dla niej teraz liczył się tylko ten przystojny brunet, z którym spędziła czarującą noc. Tak on jest teraz najważniejszy, nie ktoś inny, nie Marco... Z takimi myślami w końcu pogrążyła się w śnie.
Kilka godzin wcześniej
Perspektywa Marco
Na horyzoncie zobaczyłem już dom mojego dobrego przyjaciela. Mam nadzieję, że i w tej sytuacji znajdzie jakieś dobre rozwiązanie. Będąc przed drzwiami państwa Błaszczykowskich zadzwoniłem dzwonkiem, po chwili otworzyła mi pani tego domu.
- Cześć Agatka - przywitałem się.
- A Marco, witaj - uśmiechnęła się.
- Jest Kuba ? - spytałem. - Tak, jest. Zapraszam - wpuściła mnie do domu i zaprowadziła do salonu gdzie kapitan reprezentacji Polski oglądał jakąś komedię. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się.
- Marco - ucieszył się.
- Hej - przywitałem się cicho.
- Oho, widzę i słyszę, że coś cię trapi przyjacielu - stwierdził zmartwiony. - Siadaj, a ja przyniosę jakieś piwko - wyszedł z pokoju, a już po chwili do niego wrócił z browarami, które postawił na stoliku przede mną.
- Więc co się dzieje ? - spytał troskliwym głosem po chwili milczenia. - Nie wiem od czego mam zacząć...
- Najlepiej od początku. Niech zgadnę, chodzi o jakąś dziewczynę.
- Tak, chodzi o pewną dziewczynę... Ja się chyba zakochałem... - wyjąkałem.
- To nic złego Marco, każdy ma prawo być zakochanym. Ale w czym problem ?
- Ona, ona była narkomanką. Pomogłem jej z pokonaniem nałogu.
- Ahh, ale pamiętaj Reus, narkoman to też człowiek.
- Tak wiem, ale ja się boję. To w tym wszystkim jest najgorsze, boje się, że mnie wyśmieje. Wiesz jaki jestem wrażliwy, te wszystkie rozstania są dla mnie trudne.
- Wiem stary, ale jeśli ją kochasz, musisz zawalczyć ...
Teraźniejszość
Perspektywa Mario
Budząc się ze snu poczułem, że nie jestem sam, ktoś leżał tuż obok. Trzymał jedną ze swoich rąk w moim pasie, a druga lekko spoczywała na klatce piersiowej. Odwróciłem głowę w bok i ją dostrzegłem. Czyli, że to nie był jednak sen. Nie mogę w to uwierzyć, dziewczyna, którą kocham ponad swoje życie, ta którą też skrzywdziłem, była tu. Leżała, dotykała, była, może i wybaczyła... Lekko przyciągnąłem ją do siebie, teraz między nami nie było nawet milimetrowej przerwy. Zacząłem głaskać ją po włosach. W pewnym momencie poczułem, że lekko drży, a już po chwili jej powieki się otworzyły. Widać, że nie była zszokowana tym, że mnie zobaczyła obok siebie. Ona tylko lekko się uśmiechnęła i pogłaskała po policzku.
- Czy to sen ? - spytałem po chwili ciszy.
- Nie Mario, jestem prawdziwa, to nie jest sen - wyszeptała cicho nie przestając mnie dotykać.
- Mel, jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, dajesz mi szczęście. Kocham cię Melanie - niepewnie musnąłem jej usta, ale gdy ona zaczęła oddawać czułości, ich pocałunki stały się coraz bardziej namiętne.
- Też cię kocham Götze i proszę cię, nigdy więcej mnie nie krzywdź - wyszeptała gdy zabrakło nam już powietrza.
Życie jest trudne, w niektórych przypadkach nawet okrutne. Osoby, które kochamy odchodzą. Przyczyny są różne. Znikają przez pieprzoną śmierć, zakochują się w kimś innym, a my im nie wystarczamy. Niektórzy nie wiedzą nawet co do nich czujemy, ukrywamy wszystko pod maską, którą zakładamy podczas, każdego ze spotkań. Jednak najgorszym przypadkiem będzie odbicie ukochanej dziewczyny przez najlepszego przyjaciela...
Zagubiony blondyn przeczesywał bezcelowo ulice miasta, w którym się urodził i wychowywał. Nie wiedział zbytnio co ma ze sobą zrobić. Nie wiedział czego ma posłuchać. Co chce dla niego lepiej, serce czy rozum ? Wybierając serce zadzwoni do niej, poprosi o spotkanie i wyzna swoje wszystkie uczucia. Rozum zaś mówi, że powinien odpuścić jeśli nie chce ponownie cierpieć. Postanowił pójść do swojego przyjaciela, który miał doświadczenie z kolegami. Ten chłopak nigdy go nie zostawił, zawsze doradził. Był przy nim niezależnie od pory dnia czy godziny.
Apartamentowiec, w którym mieszkał Mario był już blisko.Podbiegł do niego szybkim krokiem. Wszedł na klatkę schodową, a następnie windą na 10 piętro. Zadzwonił dzwonkiem, drzwi już po chwili odtworzył mu 21 - letni piłkarz.
- Hej Marco- przywitał mnie uśmiechem
- Hej.
- Chodź, musisz kogoś poznać - wpuścił mnie do środka. Przez korytarz do salonu, tam siedziała dziewczyna.
- Marco to jest... - zaczął.
- Melanie - wyszeptałem zszokowany.
Nudy, nudy, nudy. Nie podoba mi się ten rozdział, czekajcie na następny, tam się wydarzy.
Pozdrawiam Nat :D
sobota, 23 listopada 2013
Rozdział 7
Zastanawiam się nad tym, aby ten blog był tylko dla wybranych obserwatorów. Jest 17 osób, które mają ten blog w obserwowanych, a tylko marne 6, 8 komentarzy.
Ci co czytają niech komentują !
Wychodziła z miejskiego transportu. Szła na spotkanie z chłopakiem, który odmienił jej życie. Na lepsze, na gorsze, tego nikt jeszcze nie wie. Była zamyślona, miała głowę w chmurach. Nawet nie spostrzegła się kiedy kogoś potrąciła, upadła na twardy chodnik.
- Nic ci się nie stało ? - spytał męski głos, kojarzyła go. Podniosła głowę i wtedy go ujrzała. To był on, jej nocny koszmar. Chłopak, który skrzywdził ją najbardziej na świecie. Ten przez, którego rozpoczęła się jej miłość do narkotyków. To był on, Mario....
- Nie nic - wstała i chciała odejść, jednak on jej to uniemożliwił w chwili gdy mocno złapał za nadgarstki.
- Melanie, to ty ? - spytał.
- Nie, chyba mnie z kimś pomyliłeś - chciałam mu się wyrwać, ale on uniemożliwił mi ucieczkę.
- Melanie, wiem że to ty. Wiem też, że nie chcesz ze mną rozmawiać po tym co ci zrobiłem, ale proszę.... Szukałem cię wiele miesięcy, myślałem o tobie, tęskniłem. Mel, proszę daj mi to wytłumaczyć.
- Mario, ale ja nie chce z tobą rozmawiać. Skrzywdziłeś mnie podczas naszego ostatniego spotkania - powiedziałam smutno.
- Melanie, wiem to. Wiem to doskonale. Ale ty nie wiesz o wszystkim.... - powiedział błagalnie.
- Dobrze, tylko zadzwonię i przełożę spotkanie - wyszeptałam cicho i odeszłam aby zadzwonić do Reusa. Wyjęłam z torebki telefon i wybrałam numer do Marco. Odebrał po kilku sygnałach.
- Halo ? Melanie ? - spytał.
- Tak to ja. Marco, dzwonię ponieważ nie mogę się z tobą dzisiaj wypadło.... - powiedziałam.
- Rozumiem - powiedział smutno - to może następnym razem - zaproponował.
- Jasne, jeśli tylko będziesz chciał - uśmiechnęłam się do słuchawki.
- Jasne, że będę - powiedział ucieszony.
- To do zobaczenia - rozłączyłam się. Włożyłam telefon do kieszeni kurtki i spojrzałam w stronę chłopaka, który na mnie czekał. Obserwował mnie, patrzył się na mnie tym swoim smutnym wzrokiem. Nienawidziłam go, zawsze potrafił nim uzyskać wszystko. Nigdy mu nie odmówiłam. I chodź wiedziałam, że to jest niemożliwe, gdzieś w głębi serca nadal go kochałam...
" W życiu każdego z nas pojawia się taka osoba, o której nie jesteśmy w stanie zapomnieć pomimo długiego czasu jej nieobecności "
Ale ja jestem głupi ! Dlaczego tak łatwo się poddaje ? Dlaczego nie umiem walczyć o swoje ? Dlaczego nie powiem jej tego co do niej czuje ? Jestem cholernym tchórzem, który boi się swoich własnych uczuć. Nie umiem sobie z nimi poradzić. Kocham ją, tak kocham. Ale boje się tego. Boje się, że gdy jej to powiem ona mnie wyśmieje. Boje się też tego, że nawet gdy będzie odwzajemniała moje uczucia to kiedyś mnie skrzywdzi... Nie wiem czy umiałbym po raz kolejny się podnieść po upadku, obawiam się, że nie. Chyba jednak w moim przypadku najłatwiej będzie gdy o niej zapomnę. Już nigdy się z nią nie spotkam. Już nigdy nie ujrzę twarzy i nie usłyszę głosu Melanie Heineman, która tak bardzo zawróciła mi w mojej głowie i doprowadziła do szaleństwa. Nigdy, nigdy, nigdy.... Wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Z jednej strony chciał być sam, jednak z drugiej potrzebował kogoś z kim mógłby porozmawiać. Chciał porozmawiać z swoim przyjacielem Mario, ale niestety on nie odbierał. Została mu jeszcze jedna deska ratunku, osoba która go wysłucha i nie będzie pytała o szczegóły. Kuba, Kuba Błaszczykowski....
Była tu... Była w jego mieszkaniu. Doskonale pamiętała to miejsce. Spędziła tutaj wiele wspaniałych chwil, jak i tą najgorszą. To tu z nią zerwał, to tu wyjawił jej brutalną prawdę. To właśnie w tym mieszkaniu uświadomiła sobie, że nie wystarczała chłopakowi, którego kochała ponad życie. Łzy mimowolnie pojawiły się na jej twarzy.
- Melanie, płaczesz ? - spytał chłopak, który właśnie wszedł do salonu z gorącymi kubkami napoju.
- Nie, o czym chciałeś ze mną porozmawiać ? - zmieniłam temat.
- Mel, proszę tylko wysłuchaj mnie do końca. Tamtego dnia, gdy wróciłem do domu pijany coś się stało. Stało się coś co bardzo mną wstrząsnęło, zmieniło moje życie. Pojechałem z wizytą do rodziców. Wszystko zapowiadało się normalnie, jednak do czasu. Oni powiedzieli mi, że nie są moimi rodzicami, że zostałem adoptowany. Załamałem się. Ludzie do których przez tyle lat mówiłem mamo i tato byli dla mnie zupełnie obcy. Poczułem się wtedy gorszy. Moi prawdziwi rodzice mnie nie chcieli, zostawili mnie jak jakiegoś psa. Melanie ja zrozumiałem, że chłopak, który jest adoptowany nie da ci szczęścia. Kochałem cię wtedy zbyt mocno, nie chciałem abyś cierpiała. Nie zdradziłem cię, to wszystko było kłamstwo. Chciałem, żebyś poznała kogoś bardziej odpowiedniego - powiedział cichym, zapłakanym głosem. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, byłam zaskoczona, ale także szczęśliwa.
- Mario...
Nie wiedziała co ma zrobić, była zaskoczona. Słowa chłopaka wydały jej się absurdalne, ale mimo tego uwierzyła mu. Chciała mu wierzyć. Prze ten cały czas go kochała, chciała tego samego z jego strony. Chciała być wreszcie szczęśliwa, chciała zapomnieć o wszystkim w jego ramionach. Chciała znowu posmakować jego słodkich ust, pragnęła go. W tym momencie nie liczył się nikt inny. Ważny był tylko. Mario, miłość jej życia... - Mario, kocham Cię - wyszeptała mu na ucho. Chłopak był zdziwiony, nie wierzył, że usłyszał te słowa z jej ust. - Mel ja też cię kocham, nigdy nie przestałem - wtedy spojrzeli sobie głęboko w oczy. Byli blisko siebie, chłopak niepewnie musnął lekko jej usta. Ona tylko oddawała pocałunki zapominając o wszystkich krzywdach, które jej wyrządził. W tym momencie liczyło się tylko to, że mogła być szczęśliwa u jego boku. Konsekwentnie i przyszłość nie miały dla niej znaczenia. Żyła tą chwilą. Pozwoliła, aby chłopak rozpinał jej guziki u koszuli. Ostatnie co pamiętała przed zaśnięciem to jego słowa wyszeptane po gorącej nocy: Kocham cię Melanie.
Wiem, zaskoczyłam was.
Kto chcę więcej, daje komentarz/
Ci co czytają niech komentują !
Wychodziła z miejskiego transportu. Szła na spotkanie z chłopakiem, który odmienił jej życie. Na lepsze, na gorsze, tego nikt jeszcze nie wie. Była zamyślona, miała głowę w chmurach. Nawet nie spostrzegła się kiedy kogoś potrąciła, upadła na twardy chodnik.
- Nic ci się nie stało ? - spytał męski głos, kojarzyła go. Podniosła głowę i wtedy go ujrzała. To był on, jej nocny koszmar. Chłopak, który skrzywdził ją najbardziej na świecie. Ten przez, którego rozpoczęła się jej miłość do narkotyków. To był on, Mario....
- Nie nic - wstała i chciała odejść, jednak on jej to uniemożliwił w chwili gdy mocno złapał za nadgarstki.
- Melanie, to ty ? - spytał.
- Nie, chyba mnie z kimś pomyliłeś - chciałam mu się wyrwać, ale on uniemożliwił mi ucieczkę.
- Melanie, wiem że to ty. Wiem też, że nie chcesz ze mną rozmawiać po tym co ci zrobiłem, ale proszę.... Szukałem cię wiele miesięcy, myślałem o tobie, tęskniłem. Mel, proszę daj mi to wytłumaczyć.
- Mario, ale ja nie chce z tobą rozmawiać. Skrzywdziłeś mnie podczas naszego ostatniego spotkania - powiedziałam smutno.
- Melanie, wiem to. Wiem to doskonale. Ale ty nie wiesz o wszystkim.... - powiedział błagalnie.
- Dobrze, tylko zadzwonię i przełożę spotkanie - wyszeptałam cicho i odeszłam aby zadzwonić do Reusa. Wyjęłam z torebki telefon i wybrałam numer do Marco. Odebrał po kilku sygnałach.
- Halo ? Melanie ? - spytał.
- Tak to ja. Marco, dzwonię ponieważ nie mogę się z tobą dzisiaj wypadło.... - powiedziałam.
- Rozumiem - powiedział smutno - to może następnym razem - zaproponował.
- Jasne, jeśli tylko będziesz chciał - uśmiechnęłam się do słuchawki.
- Jasne, że będę - powiedział ucieszony.
- To do zobaczenia - rozłączyłam się. Włożyłam telefon do kieszeni kurtki i spojrzałam w stronę chłopaka, który na mnie czekał. Obserwował mnie, patrzył się na mnie tym swoim smutnym wzrokiem. Nienawidziłam go, zawsze potrafił nim uzyskać wszystko. Nigdy mu nie odmówiłam. I chodź wiedziałam, że to jest niemożliwe, gdzieś w głębi serca nadal go kochałam...
" W życiu każdego z nas pojawia się taka osoba, o której nie jesteśmy w stanie zapomnieć pomimo długiego czasu jej nieobecności "
Perspektywa Marco
Ale ja jestem głupi ! Dlaczego tak łatwo się poddaje ? Dlaczego nie umiem walczyć o swoje ? Dlaczego nie powiem jej tego co do niej czuje ? Jestem cholernym tchórzem, który boi się swoich własnych uczuć. Nie umiem sobie z nimi poradzić. Kocham ją, tak kocham. Ale boje się tego. Boje się, że gdy jej to powiem ona mnie wyśmieje. Boje się też tego, że nawet gdy będzie odwzajemniała moje uczucia to kiedyś mnie skrzywdzi... Nie wiem czy umiałbym po raz kolejny się podnieść po upadku, obawiam się, że nie. Chyba jednak w moim przypadku najłatwiej będzie gdy o niej zapomnę. Już nigdy się z nią nie spotkam. Już nigdy nie ujrzę twarzy i nie usłyszę głosu Melanie Heineman, która tak bardzo zawróciła mi w mojej głowie i doprowadziła do szaleństwa. Nigdy, nigdy, nigdy.... Wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Z jednej strony chciał być sam, jednak z drugiej potrzebował kogoś z kim mógłby porozmawiać. Chciał porozmawiać z swoim przyjacielem Mario, ale niestety on nie odbierał. Została mu jeszcze jedna deska ratunku, osoba która go wysłucha i nie będzie pytała o szczegóły. Kuba, Kuba Błaszczykowski....
Perspektywa Melanie
Była tu... Była w jego mieszkaniu. Doskonale pamiętała to miejsce. Spędziła tutaj wiele wspaniałych chwil, jak i tą najgorszą. To tu z nią zerwał, to tu wyjawił jej brutalną prawdę. To właśnie w tym mieszkaniu uświadomiła sobie, że nie wystarczała chłopakowi, którego kochała ponad życie. Łzy mimowolnie pojawiły się na jej twarzy.
- Melanie, płaczesz ? - spytał chłopak, który właśnie wszedł do salonu z gorącymi kubkami napoju.
- Nie, o czym chciałeś ze mną porozmawiać ? - zmieniłam temat.
- Mel, proszę tylko wysłuchaj mnie do końca. Tamtego dnia, gdy wróciłem do domu pijany coś się stało. Stało się coś co bardzo mną wstrząsnęło, zmieniło moje życie. Pojechałem z wizytą do rodziców. Wszystko zapowiadało się normalnie, jednak do czasu. Oni powiedzieli mi, że nie są moimi rodzicami, że zostałem adoptowany. Załamałem się. Ludzie do których przez tyle lat mówiłem mamo i tato byli dla mnie zupełnie obcy. Poczułem się wtedy gorszy. Moi prawdziwi rodzice mnie nie chcieli, zostawili mnie jak jakiegoś psa. Melanie ja zrozumiałem, że chłopak, który jest adoptowany nie da ci szczęścia. Kochałem cię wtedy zbyt mocno, nie chciałem abyś cierpiała. Nie zdradziłem cię, to wszystko było kłamstwo. Chciałem, żebyś poznała kogoś bardziej odpowiedniego - powiedział cichym, zapłakanym głosem. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, byłam zaskoczona, ale także szczęśliwa.
- Mario...
Narracja trzecioosobowa
Nie wiedziała co ma zrobić, była zaskoczona. Słowa chłopaka wydały jej się absurdalne, ale mimo tego uwierzyła mu. Chciała mu wierzyć. Prze ten cały czas go kochała, chciała tego samego z jego strony. Chciała być wreszcie szczęśliwa, chciała zapomnieć o wszystkim w jego ramionach. Chciała znowu posmakować jego słodkich ust, pragnęła go. W tym momencie nie liczył się nikt inny. Ważny był tylko. Mario, miłość jej życia... - Mario, kocham Cię - wyszeptała mu na ucho. Chłopak był zdziwiony, nie wierzył, że usłyszał te słowa z jej ust. - Mel ja też cię kocham, nigdy nie przestałem - wtedy spojrzeli sobie głęboko w oczy. Byli blisko siebie, chłopak niepewnie musnął lekko jej usta. Ona tylko oddawała pocałunki zapominając o wszystkich krzywdach, które jej wyrządził. W tym momencie liczyło się tylko to, że mogła być szczęśliwa u jego boku. Konsekwentnie i przyszłość nie miały dla niej znaczenia. Żyła tą chwilą. Pozwoliła, aby chłopak rozpinał jej guziki u koszuli. Ostatnie co pamiętała przed zaśnięciem to jego słowa wyszeptane po gorącej nocy: Kocham cię Melanie.
Wiem, zaskoczyłam was.
Kto chcę więcej, daje komentarz/
środa, 13 listopada 2013
Rozdział 6
Czytacie ? Jeśli tak to proszę o pozostawienie po sobie jakiegoś śladu
Next 14 komentarzy
Zapraszam na mój nowy blog: http://zapomnij-na-zawsze.blogspot.com/
" Potrzebuję Ciebie
Nie wspomnień o Tobie "
Narracja 3 osobowa
- Halo ? - spytała niepewnie, na pewno nie miała zapisanego jego numeru.
- Cześć Melanie, tutaj Marco - powiedział.
- A Marco największy bohater ludzkości - zaśmiała się.
- Tak to ja - potwierdziłem
- Słuchaj Mel, nie miałabyś może ochoty na spotkanie ? - spytał.
- No nie wiem, a co znowu chcesz mnie ratować ?
- A jeśli nawet chce, to czy jest w tym coś złego ? - W twoim przekonaniu nie, a w moim tak. Nie naprawisz mnie Marco, jestem jaka jestem i się nie zmienię - powiedziała cicho do słuchawki.
- Nie chcę cię zmieniać, chcę abyś nie wróciła do nałogu - wyjaśniał. - Halo, jestem czysta od 3 tygodni !
- Tak wiem, ale zależy mi na tobie Mel - krępująca cisza trwała, a on sam sie wiedział dlaczego to powiedział.
- To jak, spotkasz się ze mną ? - spytał.
- Jeśli obiecasz, że będziesz traktować mnie jak zwykłą dziewczynę bez mrocznej przeszłości, to tak.
- Obiecuję.
- To o 14.30 pod SIP - powiedziała i się rozłączyła. Cieszył się, był szczęśliwy, że się zgodziła. Sam tak naprawdę nie wiedział dlaczego tak jest. Nie wiedział dlaczego żywi do niej takie uczucia. Ale wiedział jedno, ta dziewczyna nie jest mu w żadnym stopniu obojętna. Perspektywa Melanie. Budząc się z samego rana nie zdawałam sobie sprawy z tego jak dzisiejszy dzień się ułoży. Miał być smętny, miałam go spędzić całkiem sama. Ale potem ten telefon... Początkowo nie wiedziałam kto dzwoni, ale potem gdy usłyszałam jego głos, zrobiło mi się cieplej, cieplej na sercu. Ten chłopak mimo, że tego nie okazywałam, był dla mnie bardzo ważny. To on stał się moją motywacją, to dla niego nie biorę, dla niego postanowiłam każdego dnia walczyć ze śmiercią. Był dla mnie ważny i nawet nie zdawał sobie sprawy. Nie zdawał sobie sprawy z tego ile dla mnie zrobił. Pomógł mi, kazał uciekać. Włożył wiele wysiłku, aby mnie znaleźć. O co mu tak naprawdę chodziło ? Mam nadzieję, że nie jest taki sam jak ten, który tak cholernie mnie skrzywdził. Tak naprawdę sama nie wiem dlaczego się zgodziłam na to spotkanie, to był odruch. Będąc z Marco zapominałam o wszystkich problemach, zapominałam kim tak naprawdę jestem. Z niecierpliwością czekałam na kolejne spotkanie, nie zdając sobie nawet sprawy z tego co wydarzy się wcześniej....
Perspektywa Marco
Godziny do naszego spotkania dłużyły się niemiłosiernie. Już chciałem tam być, zobaczyć ją, porozmawiać. Gdy wróciłem do domu po porannym biegu Mario jeszcze spał, na pewno będzie miał wielkiego kaca.
RETROSPEKCJA
Będąc w swojej sypialni usłyszałem, że mój przyjaciel właśnie się obudził. Postanowiłem do niego pójść, po raz setny przeprowadzić z nim poważną rozmowę. Nie chcę zachowywać się jak ojciec, który uświadamia swojemu dziecku co jest dobre, a co złe. Ja po prostu bardzo się o niego martwię. Jest moim najlepszym przyjacielem. Osobą, której mogę powiedzieć wszystko, a ta następnie mi doradzi, pomoże. Mario jest zawsze dla mnie oparciem w najtrudniejszych chwilach. Ja też muszę być dla niego kimś takim. Muszę mu pomóc zanim stoczy się ostategnie. Wszedłem do jego pokoju, ale wcześniej poszedłem jeszcze do kuchni po butelkę z wodą. Mój przyjaciel ledwo żył, usiadłem na łóżku.
- Proszę - podałem mu napój.
- Dzięki - powiedział słabym głosem.
- Mario, musimy porozmawiać. Wiem, że dla ciebie to tylko takie pieprzenie, ale ja naprawdę chcę abyś był szczęśliwy, a wiem, że teraz nie jesteś. Może masz jakiś problem, o którym nie wiem. Więc pamiętaj, mi możesz wszystko powiedzieć. Pomogę ci, nigdy się od ciebie nie odwrócę. Wiem, że picie i imprezowanie wydaje ci się łatwiejszym sposobem na chwilowe zapomnienie o problemach, ale to nie prawda. Nie możemy uciekać przed naszymi problemami, nie możemy być tchórzami. Musimy walczyć, musimy stawać się coraz silniejszymi - powiedziałem i popatrzyłem na niego.
- Chcesz wiedzieć jaki mam problem ?! To proszę. Dwa lata temu dowiedziałem się, że jestem adoptowany, że ludzie do których przez tyle lat mówiłem mamo i tato są mi zupełnie obcy. Byłem w domu dziecka, bo moja prawdziwa rodzina mnie oddała jak psa, nie chciała mnie ! A wiesz co jest jeszcze większym problemem ?! Dwa lata temu miałem dziewczynę, kochałem ją jak cholera. Była dla mnie wszystkim. Ale wiedziałem, że nie będzie ze mną szczęśliwa przez to kim tak naprawdę jestem. Upiłem się w dzień naszego spotkanie, czekała na mnie godzinami w moim mieszkaniu, nie odeszła... Ale wiedziałem, że nie dam jej szczęścia. Skrzywdziłem ją, nie chciałem. Byłem pijany, powiedziałem, że ją zdradziłem. To nie była prawda ! Znienawidziła mnie ! A ja ją wciąż tak cholernie kocham. Chodzę na dziwki, bo chcę o niej zapomnieć, ale nie umiem - wykrzyczał. Teraz płakał. Było mi go tak cholernie żal. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że mój przyjaciel aż tyle przeszedł.
- Mario to, że jesteś adoptowany nie oznacza, że nikt cię nie kocha, że nie masz nikogo. Nie widzisz jak bardzo twoja nowa rodzina cię kocha ? Nie widzisz, że jesteś oczkiem w głowie swojej mamy ? To, że cię nie urodziła nie oznacza, że nie jest twoją matką. Ona cię wychowała, kochała przez te wszystkie lata. To jest twoja prawdziwa matka, nie ta która cię urodziła. Musisz to zrozumieć, jesteś szczęściarzem. Nie możesz uważać, że jeśli cię adoptowali to jesteś gorszy. Bo to nie jest prawdą. Jesteś świetnym piłkarzem, najlepszym przyjacielem... Mario jeśli ta dziewczyna nie jest ci obojętna to walcz, wytłumacz...
- Chciałbym, ale nie widziałem jej ani razu od naszego ostatniego spotkania...
KONIEC RETROSPEKCJI
Jest mi tak cholernie żal mojego przyjaciela. Teraz już rozumiem w czym tkwi problem. Mario niedawno wrócił do domu, a ja właśnie wychodziłem na spotkanie z Mel
Perspektywa Melanie
Jechałam metrem na umówione spotkanie, już nie mogłam się doczekać. Podziemny pociąg się zatrzymał, a drzwi otworzyły. Wysiadłam z niego. Niestety na kogoś wpadłam...
poniedziałek, 21 października 2013
Rozdział 5
Czyta ktoś jeszcze ? Jeśli tak to komentujemy. Next 14 komentarzy !
Podniosłem swe palce i zobaczyłem...
Zobaczyłem to co chciałem zobaczyć. Ujrzałem liczbę. Teraz już się nie zawahałem się ani chwili, musiałem do niej pojechać i tak też zrobiłem. Byłem już na tym osiedlu, teraz zostało mi już tylko znaleźć numer 11 ( Melanie i Lis mieszkały na osiedlu z domkami jednorodzinnymi ). W końcu zauważyłem tę upragnioną liczbę. Był to ładny dom z małym zadbanym ogródkiem. Zadzwoniłem do drzwi, poczekałem chwilę, jednak nikt mi nie otworzył. Nikogo nie było w środku, ja nie miałem zamiaru rezygnować, choć bym miał tutaj czekać aż do rana.
Podniosłem swe palce i zobaczyłem...
Zobaczyłem to co chciałem zobaczyć. Ujrzałem liczbę. Teraz już się nie zawahałem się ani chwili, musiałem do niej pojechać i tak też zrobiłem. Byłem już na tym osiedlu, teraz zostało mi już tylko znaleźć numer 11 ( Melanie i Lis mieszkały na osiedlu z domkami jednorodzinnymi ). W końcu zauważyłem tę upragnioną liczbę. Był to ładny dom z małym zadbanym ogródkiem. Zadzwoniłem do drzwi, poczekałem chwilę, jednak nikt mi nie otworzył. Nikogo nie było w środku, ja nie miałem zamiaru rezygnować, choć bym miał tutaj czekać aż do rana.
***
Wracałam właśnie do domu z zakupów, miałam zostać dzisiaj sama. Lisa wybierała się do swojego chłopaka Mata i raczej nieprędko wróci. Gdy już w oddali dostrzegłam nasz dom obok zauważyłam jakiegoś mężczyznę tuż przy wejściu. Początkowo przestraszyłam się nie na żarty, jeśli to jakiś złodziej albo zboczeniec ? Musiałam jednak tam iść, musiałam się jakoś dostać do domu. Gdy już byłam blisko doskonale przyjrzałam się twarzy chłopaka. Widziałam go już wcześniej. To on, Marco Reus. Ale co on robi przed moim domem ? Skąd on zna mój adres ?
- Co tutaj robisz ? - spytałam gdy już byłam pod furtką.
- Melanie, ja chciałem z tobą porozmawiać, proszę.
- Nie znam cię i ty chcesz, żebym wpuściła cię do środka ?
- Nie jestem żadnym złodziejem, ani gwałcicielem - bronił się.
- I ja mam ci niby zaufać ?
- Już raz to zrobiła - przypomniał mi.
- A skąd wiesz, że chcesz to zrobić po raz drugi ?
- Nie wiem tego, ale obiecałem sobie, że jeśli wypadnie liczba to będę tutaj stał tyle aż mnie wpuścisz do środka.
- I uważasz, że mam cię wpuścić bo tak powiedziała ci moneta ?
- Nie, zrobisz jak uważasz.
- No dobra, wejdź - zaprosiłam go do środka chodź sama nawet nie wiedziałam dlaczego. Gdy byliśmy już w środku zaprowadziłam chłopaka do salonu.
- Napijesz się czegoś ?
- Może być jakiś sok.
- Ok, zaraz przyniosę..
W kuchni znalazłam sok pomarańczowy. Z szafki wyjęłam dwie szklanki. Wróciłam z tym wszystkim do pokoju i zobaczyłam, że Marco ogląda zdjęcia wiszące w salonie.
- Wiesz, może zamiast siedzieć tutaj pójdziemy do mojego pokoju, zbytnio nie lubię tutaj przebywać.
- Ok, nie ma sprawy - uśmiechnął się chłopak i pomógł mi w przenoszeniu rzeczy. Gdy dotarliśmy do mojego pokoju
Gdy dotarliśmy do pomieszczenia, odłożyliśmy wszystkie rzeczy na stolik i usiedliśmy na łóżku. To znaczy on usiadł, bo ja się położyłam.
- Więc, o czym chciałeś ze mną porozmawiać ?
- Chciałem cię poznać.
- Więc może najpierw ty opowiesz mi coś o sobie - zaproponowałam.
- Dobrze. Tak więc, nazywam się Marco Reus, urodziłem się tutaj w Dortmundzie. Mam 24 lata. Przeniosłem się do BVB z drugiej Borussi, i to chyba tyle.
- Daj spokój Marco, powiedz dlaczego chcesz mi pomóc.
- Moja siostra tak jak ty brała narkotyki. Początkowo była to niewielka ilość, jednak potem..... Uzależniła się. Każdego dnia brała coraz więcej, aż któregoś dnia ją znalazłem. Już nie żyła, umarła przez to gówno.
- Ale dlaczego ty chcesz pomóc mi ? Może to twoje hobby, ratowanie narkomanów ?
- Nie, po prostu gdy cię wtedy zobaczyłem zrozumiałem, że zaczęłaś brać b ktoś cię bardzo skrzywdził Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Miałam wrażenie, że ten chłopak zna moje myśli, jakby wiedział o mnie wszystko. Zaczęłam pić mojego drinka.
- Może ja teraz powiem coś o sobie. Nazywam się Melanie Heinemann, mam 21 lat. Urodziłam się i wychowałam tu, w Dortmundzie. Jestem narkomanką, chodź od odwyku nic nie wzięłam
- Myślisz, że możemy zostać przyjaciółmi ? - spytał blondyn po długiej ciszy.
- Może kiedyś, jak na razie nie mam zaufania do facetów - westchnęłam.
- Pewnie jakiś dureń cię skrzywdził.
- Yhymm....
- Znam to - przyznał.
- Nie wierzę, ktoś, a raczej jakaś dziewczyna skrzywdziła słynnego Marco Reusa ?
- Tak, gdyby to tylko jedna.... Każda dziewczyna z którą się spotykałem miała tylko na uwadze moją kasę.
- Wiesz Marco dziękuje ci. Rozmowa z tobą bardzo mi pomogła.
- Mi również, nigdy nie spotkałem kogoś kto cierpiałby w taki sam sposób jak ja. Przepraszam, muszę odebrać - powiedział gdy zadzwoniła jego komórka.
Nie no czego on znowu ode mnie chce ? No, ale to mój przyjaciel,
odebrałem.
- Halo ? - spytałem.
- Halo ? Marco, na reszcie odebrałeś - westchnął Mario.
- Czego chcesz ?
- Przyjedziesz po mnie ? Trochę wypiłem, a kasy na taksówkę nie mam, bo to co miałem w portfelu wydałem na zabawę z dziewczynami. Jestem w tym klubie co zawsze.
- Dobra, zaraz będę.
- Dzięki przyjacielu.
- Przepraszam cię Melanie, ale muszę ratować przyjaciela - westchnąłem.
- A nie mówiłam, że ratowanie ludzi to twoje hobby - oboje się zaśmieliśmy.
- Melanie, dasz mi swój numer ?
- Jasne, daj komórkę to ci wpiszę.
- No to do zobaczenia - pożegnałem się
- Do może zobaczenia - uśmiechnęła się i zamknęła drzwi kiedy chciałem coś powiedzieć. Wsiadłem w samochód i pojechałem po Götze. Oczywiście musiałem go siłą zaciągnąć do samochodu
- Mówię ci Marco, to jest wspaniałe - bełkotał gdy posadziłem go na fotelu pasażera.
- Co jest takie wspaniałe ? - spytałem.
- Wyobraź sobie, jesteś tylko ty jeden, a wokół ciebie cztery panienki. Dogadzają ci w najróżniejsze sposoby. Stary, powinieneś spróbować, jest bombowo !
- Ty lepiej stary uważaj, żeby one zaraz nie przyszły oznajmić ci, że zostaniesz ojcem.
- Oj Marco co ty taki sztywny, powinieneś się zabawić, zaszaleć.
- Mario, a kiedy wreszcie do ciebie dotrze, że ja nie jestem tobą i swój wolny czas spędzam inaczej niż ty ? On już nic nie odpowiedział. Gdy dojechaliśmy pod mój dom pomogłem mu wejść do pokoju gościnnego, gdzie się położył. Ja zaś poszedłem do mojej sypialni. Usiadłem na szerokim parapecie. Była widać cały Dortmund. Siedziałem tak i zastanawiałem się nad własnym życiem.
Gdy dotarliśmy do pomieszczenia, odłożyliśmy wszystkie rzeczy na stolik i usiedliśmy na łóżku. To znaczy on usiadł, bo ja się położyłam.
- Więc, o czym chciałeś ze mną porozmawiać ?
- Chciałem cię poznać.
- Więc może najpierw ty opowiesz mi coś o sobie - zaproponowałam.
- Dobrze. Tak więc, nazywam się Marco Reus, urodziłem się tutaj w Dortmundzie. Mam 24 lata. Przeniosłem się do BVB z drugiej Borussi, i to chyba tyle.
- Daj spokój Marco, powiedz dlaczego chcesz mi pomóc.
- Moja siostra tak jak ty brała narkotyki. Początkowo była to niewielka ilość, jednak potem..... Uzależniła się. Każdego dnia brała coraz więcej, aż któregoś dnia ją znalazłem. Już nie żyła, umarła przez to gówno.
- Ale dlaczego ty chcesz pomóc mi ? Może to twoje hobby, ratowanie narkomanów ?
- Nie, po prostu gdy cię wtedy zobaczyłem zrozumiałem, że zaczęłaś brać b ktoś cię bardzo skrzywdził Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Miałam wrażenie, że ten chłopak zna moje myśli, jakby wiedział o mnie wszystko. Zaczęłam pić mojego drinka.
- Może ja teraz powiem coś o sobie. Nazywam się Melanie Heinemann, mam 21 lat. Urodziłam się i wychowałam tu, w Dortmundzie. Jestem narkomanką, chodź od odwyku nic nie wzięłam
- Myślisz, że możemy zostać przyjaciółmi ? - spytał blondyn po długiej ciszy.
- Może kiedyś, jak na razie nie mam zaufania do facetów - westchnęłam.
- Pewnie jakiś dureń cię skrzywdził.
- Yhymm....
- Znam to - przyznał.
- Nie wierzę, ktoś, a raczej jakaś dziewczyna skrzywdziła słynnego Marco Reusa ?
- Tak, gdyby to tylko jedna.... Każda dziewczyna z którą się spotykałem miała tylko na uwadze moją kasę.
- Wiesz Marco dziękuje ci. Rozmowa z tobą bardzo mi pomogła.
- Mi również, nigdy nie spotkałem kogoś kto cierpiałby w taki sam sposób jak ja. Przepraszam, muszę odebrać - powiedział gdy zadzwoniła jego komórka.
*
- Halo ? - spytałem.
- Halo ? Marco, na reszcie odebrałeś - westchnął Mario.
- Czego chcesz ?
- Przyjedziesz po mnie ? Trochę wypiłem, a kasy na taksówkę nie mam, bo to co miałem w portfelu wydałem na zabawę z dziewczynami. Jestem w tym klubie co zawsze.
- Dobra, zaraz będę.
- Dzięki przyjacielu.
- Przepraszam cię Melanie, ale muszę ratować przyjaciela - westchnąłem.
- A nie mówiłam, że ratowanie ludzi to twoje hobby - oboje się zaśmieliśmy.
- Melanie, dasz mi swój numer ?
- Jasne, daj komórkę to ci wpiszę.
- No to do zobaczenia - pożegnałem się
- Do może zobaczenia - uśmiechnęła się i zamknęła drzwi kiedy chciałem coś powiedzieć. Wsiadłem w samochód i pojechałem po Götze. Oczywiście musiałem go siłą zaciągnąć do samochodu
- Mówię ci Marco, to jest wspaniałe - bełkotał gdy posadziłem go na fotelu pasażera.
- Co jest takie wspaniałe ? - spytałem.
- Wyobraź sobie, jesteś tylko ty jeden, a wokół ciebie cztery panienki. Dogadzają ci w najróżniejsze sposoby. Stary, powinieneś spróbować, jest bombowo !
- Ty lepiej stary uważaj, żeby one zaraz nie przyszły oznajmić ci, że zostaniesz ojcem.
- Oj Marco co ty taki sztywny, powinieneś się zabawić, zaszaleć.
- Mario, a kiedy wreszcie do ciebie dotrze, że ja nie jestem tobą i swój wolny czas spędzam inaczej niż ty ? On już nic nie odpowiedział. Gdy dojechaliśmy pod mój dom pomogłem mu wejść do pokoju gościnnego, gdzie się położył. Ja zaś poszedłem do mojej sypialni. Usiadłem na szerokim parapecie. Była widać cały Dortmund. Siedziałem tak i zastanawiałem się nad własnym życiem.
sobota, 12 października 2013
Zawaliłam....
Wiem, zawaliłam.
Przez ostatni miesiąc nie dodałam nawet jednego rozdziału, za co bardzo was przepraszam.
Postaram się coś dodać w następnym tygodniu.
Jeszcze raz przepraszam.
Przez ostatni miesiąc nie dodałam nawet jednego rozdziału, za co bardzo was przepraszam.
Postaram się coś dodać w następnym tygodniu.
Jeszcze raz przepraszam.
poniedziałek, 9 września 2013
Rozdział 4 " Nic o mnie nie wiesz "
Autorka traci wenę i chęć do pisania. Pod ostatnim postem były tylko 4 komentarze, nie powiem, trochę mnie to zasmuciło. Następny rozdział 10 komentarzy, nie będę pisała dla samej siebie.
Czy to możliwe, czy to ona ?
- Przepraszam - powiedziała nieśmiało. Już chciała odejść ale złapałem ją za ramię.
- Boże to ty - powiedziałem.
- Nie, to chyba jakaś pomyłka - odeszła.
Uciekłam stamtąd, sama nie wiem dlaczego. Może dlatego, że ten Marco zna moją tajemnicę.
- Zaczekaj - krzyknął ktoś.
Odwróciłam się i go ujrzałam. Blondyna z rozczochraną fryzurą i pięknymi oczami. Nie wiem dlaczego ale się zatrzymałam, moje nogi odmówiły posłuszeństwa.
- Czego ode mnie chcesz - spytałam gdy ten był już obok.
- Chcę z tobą porozmawiać.
- Ale ja cię nie znam, nie mamy o czym ze sobą rozmawiać - już chciałam odchodzić ale słowa, które wypowiedział po chwili mnie zatrzymały.
- Wtedy się otworzyłaś, powierzyłaś mi swój największy sekret....
- I co, nie brzydzisz się mnie ? Jestem przecież tylko obrzydliwą narkomanką, która zrobi wszystko by kupić sobie działkę ! - wykrzyczałam wybuchając strumieniem łez.
- Tak to prawda, ale gdzieś w głębi jesteś wrażliwą dziewczyną, która potrzebuje pomocy.
- Prawda jest taka, że nic o mnie nie wiesz !
- A co mylę się ? Nie taka jest prawda, a ty boisz się do tego przyznać.
- Ta rozmowa nie ma sensu, cześć.
- Powiedz mi tylko jak się nazywasz.
- Melanie - powiedziałam i pobiegłam wprost przed siebie.
Ona, ta dziewczyna... Melanie. Nie wiem co się ze mną dzieję, nie mogę przestać o niej myśleć. Nie mogę, ale chyba bardziej nie chcę o niej zapomnieć. Wolę w głębi duszy mieć jeszcze nadzieję, że ją kiedyś spotkam, że jej pomogę.
- Myśl Reus, jak możesz jej pomóc, jak możesz ją odnaleźć - tak trapiłem się przez cały tydzień od naszego ostatniego spotkania.
***
Drogi Pamiętniku !
Nie wiem co mam powiedzieć, ostatnio dzieją się ze mną dziwne rzeczy. Jednak dziwne dla mnie oznaczają całkowicie normalne dla zwykłych ludzi. Ten chłopak, Marco Reus.... On mnie zmienił, miał rację. Pod powłoką zimnej narkomanki istnieje zupełnie inna dziewczyna. Taka, która jest wrażliwa i chce być przez kogoś kochana. Taka naprawdę jest Melanie Hainemann, a przynajmniej była kiedyś. Nie chcę całkowicie włączać swoich emocji, boje się że ktoś może je wykorzystać przeciw mnie.
Wreszcie mam pomysł, pomysł który może doprowadzić mnie do Melanie. Muszę pojechać do
wszystkich ośrodków odwykowych w okolicach Dortmundu, tylko tam mogę się czegoś dowiedzieć. Z samego rana wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i wsiadłem w samochód. Zamierzałem sprawdzić każdy ośrodek. Kilka godzin później Byłem już w trzecim ośrodku i nic. Ani jednej wiadomości od Melanie. Jednak mam jeszcze nadzieję, zastał mi jeszcze jeden zakład. Właśnie wjechałem na parking. - Proszę, żeby to właśnie tutaj przebywała ta dziewczyna - pomyślałem.
Wszedłem do tego budynku, zobaczyłem, że przy jednym ze stolików siedzi młoda dziewczyna z plakietką, na której widniał napis " Suzane " Podszedłem do niej i się uśmiechnąłem.
- Przepraszam czy mogę rozmawiać z dyrektorem bądź kierownikiem tego ośrodka ? - spytałem uprzejmie.
- Oczywiście, proszę za mną - dziewczyna zaprowadziła mnie do ciasnego korytarza.
- Pierwsze drzwi po lewo - powiedziała i odeszła. Podszedłem do drzwi z napisem " Herr Richter " i lekko zastukałem. Gdy usłyszałem donośne proszę wszedłem do środka. Za mahoniowym biurkiem w ponurym gabinecie siedział otyły mężczyzna w podeszłym wielu z wygoloną głową i worami pod oczami. Szczerze, nie wywołał u mnie pozytywnego wrażenia, wręcz przeciwnie.
- Dzień dobry - powiedziałem bez wyrazu.
- Dzień dobry, co pana tutaj sprowadza ?
- Chciałbym się dowiedzieć czy w ostatnich tygodniach ten ośrodek opuściła pani Melanie.
- Oh Melanie, bardzo trudny przypadek.
- Czy mógłby pan podać mi jej adres ?
- Zależy ile jest pan w stanie za niego dać - powiedział przebiegle. Wtedy mnie zatkało, czy ten facet chciał wyłudzić ode mnie pieniądze !?
- Niech pan nie będzie taki zszokowany, wiem kim pan jest, ile pan zarabia.
- 200 euro - powiedziałem
- 200 euro ? - zaśmiał się - Tyle jest wart adres twojej ukochanej ?
- 400 euro.
- No wie pan ja myślałem o jakiś 800 euro.
- Masz i dawaj te informacje - rzuciłem mu pieniądze na stół. Gdy tylko je przeliczył wyjął jakąś teczkę z ogromnego stosu.
- A więc tak Melanie Haineman, zamieszkała w Dortmundzie ( tutaj podał adres ). To wszystko, żegnam.
Wyszedłem z tego gabinetu trzaskając drzwiami. Musiałem się udać pod podany adres, to była sprawa życia i śmierci. Wsiadłem w mój samochód i włączyłem silnik. Zacząłem rozmyślać, czy to wszystko ma jakikolwiek sens ? Ona powiedziała, że nie chcę ze mną rozmawiać. Tak naprawdę nie wiem co ciągnie mnie do tej dziewczyny, zależy mi na tym aby za wszelką cenę pomóc jej wyjść z nałogu. Już wiem, mam pomysł. Wyciągnąłem z kieszeni monetę.Jeśli wypadnie liczba pojadę tam i będę czekał tyle aż w końcu mi otworzy. A jeśli będzie znak zapomnę o niej raz na zawsze, już nigdy nawet nie pomyślę. Podrzuciłem monetę do góry, złapałem i umieściłem na mojej dłoni, zakryłem palcami drugiej ręki. Bałem się tego co wypadnie. Podniosłem swe palce i zobaczyłem.....
Kolejny w wasze ręce, tak jak powiedziałam wcześniej następny pojawi się dopiero gdy będzie 10 komentarzy.
Pozdrawiam :*
Czy to możliwe, czy to ona ?
- Przepraszam - powiedziała nieśmiało. Już chciała odejść ale złapałem ją za ramię.
- Boże to ty - powiedziałem.
- Nie, to chyba jakaś pomyłka - odeszła.
***
Uciekłam stamtąd, sama nie wiem dlaczego. Może dlatego, że ten Marco zna moją tajemnicę.
- Zaczekaj - krzyknął ktoś.
Odwróciłam się i go ujrzałam. Blondyna z rozczochraną fryzurą i pięknymi oczami. Nie wiem dlaczego ale się zatrzymałam, moje nogi odmówiły posłuszeństwa.
- Czego ode mnie chcesz - spytałam gdy ten był już obok.
- Chcę z tobą porozmawiać.
- Ale ja cię nie znam, nie mamy o czym ze sobą rozmawiać - już chciałam odchodzić ale słowa, które wypowiedział po chwili mnie zatrzymały.
- Wtedy się otworzyłaś, powierzyłaś mi swój największy sekret....
- I co, nie brzydzisz się mnie ? Jestem przecież tylko obrzydliwą narkomanką, która zrobi wszystko by kupić sobie działkę ! - wykrzyczałam wybuchając strumieniem łez.
- Tak to prawda, ale gdzieś w głębi jesteś wrażliwą dziewczyną, która potrzebuje pomocy.
- Prawda jest taka, że nic o mnie nie wiesz !
- A co mylę się ? Nie taka jest prawda, a ty boisz się do tego przyznać.
- Ta rozmowa nie ma sensu, cześć.
- Powiedz mi tylko jak się nazywasz.
- Melanie - powiedziałam i pobiegłam wprost przed siebie.
***
Ona, ta dziewczyna... Melanie. Nie wiem co się ze mną dzieję, nie mogę przestać o niej myśleć. Nie mogę, ale chyba bardziej nie chcę o niej zapomnieć. Wolę w głębi duszy mieć jeszcze nadzieję, że ją kiedyś spotkam, że jej pomogę.
- Myśl Reus, jak możesz jej pomóc, jak możesz ją odnaleźć - tak trapiłem się przez cały tydzień od naszego ostatniego spotkania.
***
Drogi Pamiętniku !
Nie wiem co mam powiedzieć, ostatnio dzieją się ze mną dziwne rzeczy. Jednak dziwne dla mnie oznaczają całkowicie normalne dla zwykłych ludzi. Ten chłopak, Marco Reus.... On mnie zmienił, miał rację. Pod powłoką zimnej narkomanki istnieje zupełnie inna dziewczyna. Taka, która jest wrażliwa i chce być przez kogoś kochana. Taka naprawdę jest Melanie Hainemann, a przynajmniej była kiedyś. Nie chcę całkowicie włączać swoich emocji, boje się że ktoś może je wykorzystać przeciw mnie.
***
Wreszcie mam pomysł, pomysł który może doprowadzić mnie do Melanie. Muszę pojechać do
wszystkich ośrodków odwykowych w okolicach Dortmundu, tylko tam mogę się czegoś dowiedzieć. Z samego rana wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i wsiadłem w samochód. Zamierzałem sprawdzić każdy ośrodek. Kilka godzin później Byłem już w trzecim ośrodku i nic. Ani jednej wiadomości od Melanie. Jednak mam jeszcze nadzieję, zastał mi jeszcze jeden zakład. Właśnie wjechałem na parking. - Proszę, żeby to właśnie tutaj przebywała ta dziewczyna - pomyślałem.
Wszedłem do tego budynku, zobaczyłem, że przy jednym ze stolików siedzi młoda dziewczyna z plakietką, na której widniał napis " Suzane " Podszedłem do niej i się uśmiechnąłem.
- Przepraszam czy mogę rozmawiać z dyrektorem bądź kierownikiem tego ośrodka ? - spytałem uprzejmie.
- Oczywiście, proszę za mną - dziewczyna zaprowadziła mnie do ciasnego korytarza.
- Pierwsze drzwi po lewo - powiedziała i odeszła. Podszedłem do drzwi z napisem " Herr Richter " i lekko zastukałem. Gdy usłyszałem donośne proszę wszedłem do środka. Za mahoniowym biurkiem w ponurym gabinecie siedział otyły mężczyzna w podeszłym wielu z wygoloną głową i worami pod oczami. Szczerze, nie wywołał u mnie pozytywnego wrażenia, wręcz przeciwnie.
- Dzień dobry - powiedziałem bez wyrazu.
- Dzień dobry, co pana tutaj sprowadza ?
- Chciałbym się dowiedzieć czy w ostatnich tygodniach ten ośrodek opuściła pani Melanie.
- Oh Melanie, bardzo trudny przypadek.
- Czy mógłby pan podać mi jej adres ?
- Zależy ile jest pan w stanie za niego dać - powiedział przebiegle. Wtedy mnie zatkało, czy ten facet chciał wyłudzić ode mnie pieniądze !?
- Niech pan nie będzie taki zszokowany, wiem kim pan jest, ile pan zarabia.
- 200 euro - powiedziałem
- 200 euro ? - zaśmiał się - Tyle jest wart adres twojej ukochanej ?
- 400 euro.
- No wie pan ja myślałem o jakiś 800 euro.
- Masz i dawaj te informacje - rzuciłem mu pieniądze na stół. Gdy tylko je przeliczył wyjął jakąś teczkę z ogromnego stosu.
- A więc tak Melanie Haineman, zamieszkała w Dortmundzie ( tutaj podał adres ). To wszystko, żegnam.
Wyszedłem z tego gabinetu trzaskając drzwiami. Musiałem się udać pod podany adres, to była sprawa życia i śmierci. Wsiadłem w mój samochód i włączyłem silnik. Zacząłem rozmyślać, czy to wszystko ma jakikolwiek sens ? Ona powiedziała, że nie chcę ze mną rozmawiać. Tak naprawdę nie wiem co ciągnie mnie do tej dziewczyny, zależy mi na tym aby za wszelką cenę pomóc jej wyjść z nałogu. Już wiem, mam pomysł. Wyciągnąłem z kieszeni monetę.Jeśli wypadnie liczba pojadę tam i będę czekał tyle aż w końcu mi otworzy. A jeśli będzie znak zapomnę o niej raz na zawsze, już nigdy nawet nie pomyślę. Podrzuciłem monetę do góry, złapałem i umieściłem na mojej dłoni, zakryłem palcami drugiej ręki. Bałem się tego co wypadnie. Podniosłem swe palce i zobaczyłem.....
Kolejny w wasze ręce, tak jak powiedziałam wcześniej następny pojawi się dopiero gdy będzie 10 komentarzy.
Pozdrawiam :*
czwartek, 5 września 2013
informacja
Bardzo was przepraszam ale dzisiaj nie dodam rozdziału czwartego pod tutułem " Nic o mnie nie wiesz ". Jak wiecie zaczęła się szkoła, późno wróciłam dzisiaj do domu. Mam jeszcze angielski i taniec więc nie dam rady dzisiaj nic już dodać. Spodziewajcie się rozdziału w weekend. Jeśli kogoś zawiodłam bardzo przepraszam
środa, 28 sierpnia 2013
Rozdział 3 " Cytryna i imbir"
Dni mijały, a ja nie mogłem o niej zapomnieć. O długowłosej brunetce o czekoladowych oczach, karminowych wargach i bladej skórze. Cały czas siedziała w mojej głowie i chodź za wszelką cenę chciałem ją stamtąd wyrzucić myśli o niej wracały z podwojoną siłą. Nie znam jej imienia, wiem tylko że jest narkomanką, która zrobi wszystko by zażyć narkotyki. Pamiętam jeszcze jedną rzecz, jej zapach.... Jej perfumy miały piękny zapach, to była mieszanka cytryny i imbiru. Więc wychodzi na to, że o dziewczynie, o której myślę 24 godziny na dobę wiem tylko te kilka rzeczy.
Kolejny nudny, monotonny dzień. Kolejna chęć skończenia ze wszystkim, na zawsze. Kolejna silna chęć zażycia narkotyku. Ale nie mogę, obiecałam mu. Obiecałam temu tajemniczemu blondynowi, chodź go nie znam i mogę go już nigdy nie zobaczyć spróbuję dotrzymać tajemnicy. Dlaczego ? Sama nie wiem, ja po prostu mu zaufałam, opowiedziałam całą historię, byłam szczera. Zacznę żyć dla niego, a przynajmniej spróbuję.
Nie jest tak łatwo jak myślałam, nie potrafię teraz wstać i wyjść do ludzi. Nie potrafię z dnia na dzień zacząć wszystko od początku. To jest za trudne, a ja jestem za słaba. Niedawno w szafie znalazłam mój stary pamiętnik, gdy pisałam te wszystkie notki byłam tak bardzo szczęśliwa, zadowolona z życia. A teraz ? Teraz jestem masochistką, zadawanie sobie bólu za pomocą żyletki to dla mnie zwykła codzienność. Ten ostry przedmiot stał się dla mnie przyjaciółką. W domu nikogo nie było, moja siostra zapewne poszła do pracy, z zawodu jest fotografem. Poszłam trochę pooglądać telewizję. Latałam po kanałach, zatrzymałam się dopiero na programie sportowym. Akurat była powtórka meczu, w którym grała moja ukochana Borussia Dortmund. Zawsze moja rodzina wykupywała bilety na mecze, byliśmy wiernymi kibicami. Nagle wpadłam na genialny pomysł. Wzięłam laptopa na kolana i weszłam na główną stronę BVB. Następny mecz miał się odbyć za dwa dni. Na moje szczęście było jeszcze kilka biletów. Kupiłam dwa, dla mnie i Lisy. Może właśnie to pomoże mi wrócić do normalności.
Już za swa dni mecz z schalke, z jednej strony nie mogę się doczekać, ale teraz ciągle jestem rozkojarzony na treningach. Zdziwiłem się gdy trener wystawił mnie w podstawowej jedenastce. Mam nadzieję, że podczas tego meczu nic mnie nie rozproszy, że ani razu nie pomyślę o brunetce, która śni mi się każdej nocy.
2 dni później To już dzisiaj, ligowy mecz, w którym BVB zagra o punkty z odwiecznym rywalem - Schalke. Już od samego rana chodzę podekscytowana, nie mogę doczekać się tego starcia. Gdy wzięłam już letni orzeźwiającej prysznic ubrałam się w klubową koszulkę i czarne rurki. Zaczęłam przeglądać czas aż do 16.30. Zaczęłyśmy się wraz z Lisą malować na mecz. Na koniec założyłyśmy jeszcze szaliki i ruszyłyśmy na Signal iduna Park.
Mario i Robert zajechali po mnie, zawsze razem jeździliśmy na stadion przed meczem. To mnie trochę odpręża, rozmawialiśmy wtedy o wszystkim.
- Co tam u Ani Robert ? - spytałem.
- Dobrze, tylko teraz ciągle jej nie ma w domu bo do zawodów się ciągle przygotowuje.
- No cóż takie życie sportowca - westchnąłem.
- Tak wiem o tym dobrze, ale wiesz ja bym chciał zrobić kolejny krok w naszym związku. Wiesz powiększyć rodzinę - rozmarzył się.
- Oj tam Lewy po co ci dzieci ? One tylko jedzą, płaczą i śpią. - wtrącił się Mario.
- A ty Mario jesteś jeszcze taki niedojrzały. Nie myślisz o żadnej dziewczynie na poważnie, nie chcesz zakładać rodziny...- oburzyłem się.
- Oj Marco, a po co mi rodzina, jeśli co chwilę mogę mieć nową laskę ?
- Wiesz, może po to, że jak już zostaniesz stary, to ktoś się tobą zaopiekuję i nie będziesz sam ! - trochę podniosłem głos, naprawdę takie zachowanie mojego przyjaciela mocno mnie irytowało.
- Dobrze chłopaki nie kłóćcie się, każdy ma inne podejście do życia - wtrącił się Lewy. Podjechaliśmy na SIP i udaliśmy się do szatni, w której siedzieliśmy już wszyscy zawodnicy. Trochę z nimi pogadaliśmy jednak nie trwało to długo gdyż przyszedł do nas trener, aby zagrzać nas trochę do walki. Wyszliśmy na murawę, podaliśmy sobie dłonie z zawodnikami Schalke. Gdy kibice zaczęli śpiewać pieśń BVB na jednej z trybun dostrzegłem obraz, króry przedstawiał moją podobiznę. Nie ukrywam, zrobiło mi się ciepło na duchu. Wiem, że kibice są ze mną nawet w najtrudniejszych momentach.
Ta podobizna....Chłopak, którego ona przedstawiała wydawał mi się bardzo znajomy. Jakbym go już kiedyś spotkała, rozmawiała z nim.
- Lis, kim jest ten chłopak ?
- To Marco Reus, piłkarz BVB.
Pierwszy gwizdek arbitra i zaczyna się 90 minut spotkania pełnego emocji. Gdy mecz się skończył byłam bardzo dumna z 3:0. Zdobywcami bramek był Kuba, Lewy oraz ten cały Marco Reus.
- Chodź, pójdziemy po autografy - zaproponowała moja siostra.
- Lisa, ale on tam będzie....
- Mel, nie przejmuj się. On już dla ciebie nic nie znaczy, pamiętaj.
Byłem zadowolony z dzisiejszego meczu. W szatni szybko się ogarnąłem i poszedłem rozdawać autografy. Gdy wychodziłem przed stadion wpadłem na kogoś. Cytryna i imbir, ciemne włosy, karminowe usta, czekoladowe oczy. Czy to możliwe, czy to ona ?
Kolejny w wasze ręce, mam nadzieję że się spodoba. Chcecie, żeby Melanie spotkała się z Marco ponownie ?
Pozdrawiam :*
***
Kolejny nudny, monotonny dzień. Kolejna chęć skończenia ze wszystkim, na zawsze. Kolejna silna chęć zażycia narkotyku. Ale nie mogę, obiecałam mu. Obiecałam temu tajemniczemu blondynowi, chodź go nie znam i mogę go już nigdy nie zobaczyć spróbuję dotrzymać tajemnicy. Dlaczego ? Sama nie wiem, ja po prostu mu zaufałam, opowiedziałam całą historię, byłam szczera. Zacznę żyć dla niego, a przynajmniej spróbuję.
***
Nie jest tak łatwo jak myślałam, nie potrafię teraz wstać i wyjść do ludzi. Nie potrafię z dnia na dzień zacząć wszystko od początku. To jest za trudne, a ja jestem za słaba. Niedawno w szafie znalazłam mój stary pamiętnik, gdy pisałam te wszystkie notki byłam tak bardzo szczęśliwa, zadowolona z życia. A teraz ? Teraz jestem masochistką, zadawanie sobie bólu za pomocą żyletki to dla mnie zwykła codzienność. Ten ostry przedmiot stał się dla mnie przyjaciółką. W domu nikogo nie było, moja siostra zapewne poszła do pracy, z zawodu jest fotografem. Poszłam trochę pooglądać telewizję. Latałam po kanałach, zatrzymałam się dopiero na programie sportowym. Akurat była powtórka meczu, w którym grała moja ukochana Borussia Dortmund. Zawsze moja rodzina wykupywała bilety na mecze, byliśmy wiernymi kibicami. Nagle wpadłam na genialny pomysł. Wzięłam laptopa na kolana i weszłam na główną stronę BVB. Następny mecz miał się odbyć za dwa dni. Na moje szczęście było jeszcze kilka biletów. Kupiłam dwa, dla mnie i Lisy. Może właśnie to pomoże mi wrócić do normalności.
***
Już za swa dni mecz z schalke, z jednej strony nie mogę się doczekać, ale teraz ciągle jestem rozkojarzony na treningach. Zdziwiłem się gdy trener wystawił mnie w podstawowej jedenastce. Mam nadzieję, że podczas tego meczu nic mnie nie rozproszy, że ani razu nie pomyślę o brunetce, która śni mi się każdej nocy.
***
2 dni później To już dzisiaj, ligowy mecz, w którym BVB zagra o punkty z odwiecznym rywalem - Schalke. Już od samego rana chodzę podekscytowana, nie mogę doczekać się tego starcia. Gdy wzięłam już letni orzeźwiającej prysznic ubrałam się w klubową koszulkę i czarne rurki. Zaczęłam przeglądać czas aż do 16.30. Zaczęłyśmy się wraz z Lisą malować na mecz. Na koniec założyłyśmy jeszcze szaliki i ruszyłyśmy na Signal iduna Park.
***
Mario i Robert zajechali po mnie, zawsze razem jeździliśmy na stadion przed meczem. To mnie trochę odpręża, rozmawialiśmy wtedy o wszystkim.
- Co tam u Ani Robert ? - spytałem.
- Dobrze, tylko teraz ciągle jej nie ma w domu bo do zawodów się ciągle przygotowuje.
- No cóż takie życie sportowca - westchnąłem.
- Tak wiem o tym dobrze, ale wiesz ja bym chciał zrobić kolejny krok w naszym związku. Wiesz powiększyć rodzinę - rozmarzył się.
- Oj tam Lewy po co ci dzieci ? One tylko jedzą, płaczą i śpią. - wtrącił się Mario.
- A ty Mario jesteś jeszcze taki niedojrzały. Nie myślisz o żadnej dziewczynie na poważnie, nie chcesz zakładać rodziny...- oburzyłem się.
- Oj Marco, a po co mi rodzina, jeśli co chwilę mogę mieć nową laskę ?
- Wiesz, może po to, że jak już zostaniesz stary, to ktoś się tobą zaopiekuję i nie będziesz sam ! - trochę podniosłem głos, naprawdę takie zachowanie mojego przyjaciela mocno mnie irytowało.
- Dobrze chłopaki nie kłóćcie się, każdy ma inne podejście do życia - wtrącił się Lewy. Podjechaliśmy na SIP i udaliśmy się do szatni, w której siedzieliśmy już wszyscy zawodnicy. Trochę z nimi pogadaliśmy jednak nie trwało to długo gdyż przyszedł do nas trener, aby zagrzać nas trochę do walki. Wyszliśmy na murawę, podaliśmy sobie dłonie z zawodnikami Schalke. Gdy kibice zaczęli śpiewać pieśń BVB na jednej z trybun dostrzegłem obraz, króry przedstawiał moją podobiznę. Nie ukrywam, zrobiło mi się ciepło na duchu. Wiem, że kibice są ze mną nawet w najtrudniejszych momentach.
***
- Lis, kim jest ten chłopak ?
- To Marco Reus, piłkarz BVB.
Pierwszy gwizdek arbitra i zaczyna się 90 minut spotkania pełnego emocji. Gdy mecz się skończył byłam bardzo dumna z 3:0. Zdobywcami bramek był Kuba, Lewy oraz ten cały Marco Reus.
- Chodź, pójdziemy po autografy - zaproponowała moja siostra.
- Lisa, ale on tam będzie....
- Mel, nie przejmuj się. On już dla ciebie nic nie znaczy, pamiętaj.
***
Byłem zadowolony z dzisiejszego meczu. W szatni szybko się ogarnąłem i poszedłem rozdawać autografy. Gdy wychodziłem przed stadion wpadłem na kogoś. Cytryna i imbir, ciemne włosy, karminowe usta, czekoladowe oczy. Czy to możliwe, czy to ona ?
Kolejny w wasze ręce, mam nadzieję że się spodoba. Chcecie, żeby Melanie spotkała się z Marco ponownie ?
Pozdrawiam :*
środa, 21 sierpnia 2013
Rozdział 2 " Spotkanie"
Miłość jest jak jakieś nie wiadomo co,
przychodzi nie wiadomo skąd i nie wiadomo kiedy,
i sprawia ból nie wiadomo dlaczego.
- Mel wstawaj ! - krzyknęła moja siostra budząc mnie z rozmyślań.
Nie chciałam jej słuchać, nie chciałam z nikim rozmawiać. Zakryłam głowę poduszką, dałam spokojnie popłynąć łzą.
- Melanie - szepnęła lekko dotykając mojego ramienia. - Musisz zawalczyć, porozmawiaj ze mną, wyrzuć wszystko z siecie.
- Chcesz wiedzieć wszystko, chcesz ?! Prawda jest taka, że ten wypadek to moja wina ! - wykrzyczałam. - To, że zostałam wykorzystana to też moja wina !
- Melanie, uspokój się, to nie twoja wina.
- Łatwo ci mówić. Lisa, zawsze idealna, trzeba brać z niej przykład - powiedziałam i wybiegłam do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic, potem ubrałam się i lekko pomalowałam aby nie było widać znaku łez. Postanowiłam wyjść na miasto, znowu posmakować mój kochany Dortmund <3.
***
Znowu przez to przechodzę ! Dlaczego to mnie zawsze spotyka coś takiego ?! Myślałem, że ta dziewczyna będzie tą jedyną, jednak gdy odmówiłem jej pójścia na zakupy zerwała ze mną. Czasem chcę być tylko zwykłym chłopakiem, a nie słynnym piłkarzem. Siedzę teraz w salonie, a obok mnie na kanapie mój przyjaciel Mario z nieotwartymi browarami.
- Marco, nie przejmuj się, była jedna ale zaraz będzie następna - pocieszał mnie.
- Ale czy ty rozumiesz, że ja nie jestem tobą ?! Zależy mi na dziewczynie, a nie na tym by dodać ją do listy zaliczonych panienek !
- Stary wrzuć na luz. Teraz musisz się zabawić, a nie użalać nad sobą - pociągnął mnie za rękaw i ruszyliśmy do jego samochodu.
***
Bezwładnie krążyłam ulicami miasta, nie sprawiało mi to żadnej przyjemności. Jedyną rzeczą, której teraz pragnęłam był narkotyk. Wiem, dopiero co wyszłam z odwyku ale narkoman zawsze pozostanie narkomanem. Tak to już jest i zawsze będzie. Człowiek uzależiony zrobi wszystko aby zdobyć to czego pragnie. Posunie się nawet do tego co ja. Zaspokajanie potrzeb mężczyzn za pieniądze, prostytucja. Nie chcę tego, ale to jest silniejsze ode mnie. Wiem, że nie powinnam ale muszę. Weszłam do domu, w którym pracują prostytutki, porozmawiałam z właścicielem. Przyjął mnie, miałam zaczął od dzisiaj. Zaprowadził mnie do jednej z sypialni, w której miałam czekać na pierwszego klienta.
***
- Jesteśmy na miejscu - powiedział mój przyjaciel, gdy zatrzymaliśmy się przy jakimś budynku. Weszliśmy do środka, początkowo nie wiedziałem o co chodzi.
- O pan Goetze, witam - powiedział jakiś gruby mężczyzna.
- A witam, witam. Przyprowadziłem dzisiaj kolegę, niech się zabawi, a ja poproszę na dzisiaj Ann.
- Oczywiście. Niech pan idzie, a ja zaprowadzę pana Reusa.
Poszliśmy na korytarz, w którym było pełno drzwi. Gdy stanęliśmy przed jednymi z nich facet powiedział " miłej zabawy " i odszedł. Niechętnie wszedłem do środka, wiedziałem że mój przyjaciel tak lubi spędzać czas ale nie przypuszczałem, że mnie może do tego wkręcić. Gdy byłem w sypialni na skraju łóżka zobaczyłam płaczącą brunetkę. Nie wiedziałem co mam zrobić, za wszelką cenę chciałem jej pomóc, chciałem aby przestałą płakać. Usiadłem obok niej na wielkim łożu i lekko dotknąłem jej ramienia.
- Hej, dlaczego płaczesz ? - spytałem, wtedy ona przetarła błonią twarz i lekko sie wzdrygnęła.
- Przepraszam nie powinna. Już się biorę do roboty - wstała jednak ją zatrzymałem.
- Wcale nie chciałem tu przychodzić, oczywiście mój przyjaciel mnie do tego namówił. Ja wcale nie chcę cię wykorzystać i to za pieniądze. Proszę zaufaj mi i opowiec co się stało. - dotknąłem dłonią jej dłoni.
***
Czy ja się przesłyszałem ? Czy on nie chce mi nic zrobić ? Postanowiłam mu się wyżalić, podobno obcemu łatwiej przedstawić swój problem.
- Miałeś być moim pierwszym klientem. Ja wcale nie chcę tutaj być. Ja po prostu potrzebuję pieniędzy... Wczoraj wyszłam z odwyku, tak bardzo chciałam zażyć narkotyk...- popłakałam się. Wtedy poczułam, że blondyn mnie przytula.
- Proszę uciekaj stąd. Nigdy więcej tu nie wracaj - powiedział i wyszedł zostawiając mnie samą.
Trochę krótszy, ale postaram się jakoś nadrobić. Dziękuje za komentarze pod ostatni rozdziałem, bardzo mnie zmotywowały. Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodoba, bo mi nawet przypadł do gustu. Chcecie następny przed czwartkiem ? 10 komentarzy i dodaję kolejny.
Mam też do was prośbę, możecie polecać mój blog na swoich ? To dla mne bardzo ważne aby było dużo komentarzy, wyświetleń i obserwatorów.
Posdrawiam.
sobota, 10 sierpnia 2013
Rozdział 1 " Bolesne Wspomnienia "
Miłość jest jak rozmowa telefoniczna,
początkowo jest bardzo wyczekiwana
ale potem okazuje się, że to pomyłka.
Rok 2011.
Patrzę na zegarek, wskazówki pokazują już 24.30. Siedzę w jego mieszkaniu i czekam, spóźnia się już ponad dwie godziny. Nagle słyszę, że drzwi otwierają się i zamykają z trzaskiem. Do środka wchodzi on, zalany w cztery dupy, no ale on zawsze tak wracał po wszystkich imprezach. Spojrzał na mnie i się zaśmiał. Zaczął podchodzić do mnie wolnym krokiem, zapewne nie chciał się przewrócić. Położył dłoń w mojej talii, zaczął całować po szyi. Już chciał rozpinać guziki mojej bluzki, ale go powstrzymałam.
- Mario dość, jesteś pijany !
- Wiesz, śmieszna jesteś Mel, powiem ci że znalazłem sobie kilka takich co są od ciebie lepsze w łóżku, więc żegnam.
- Ty idioto, ty parafianie - uderzyłam go w twarz i wybiegłam z mieszkania.
Wtedy dałam spokojnie popłynąć łzą. Chciałam odetchnąć, wyluzować, zapomnieć. Impreza nie wchodziła w grę, zbyt ich nie lubiłam. Do głowy przyszło mi tylko jedno miejsce, słyszałam że właśnie tam handlują dragami. Szybkim krokiem ruszyłam w tamtą stronę. Ciemny zaułek, a w nim kręciło się kilku typów o blade twarzy, zaczerwienionych oczach i worach pod nimi. Zrozumiałam, że nie pasuję tutaj, ale jednak z drugiej strony chciałam odetchnąć. Podeszłam do jednego z nich.
- Ile ? - spytałam oschle.
- 30 euro jedna działka marihuany. Na szczęście taką sumę miałam w portfelu, dałam mu pieniądze, a on mi to co potrzebowałam. Szybko wróciłam do mojego domu, w którym mieszkałam z Lis. Otworzyłem kluczem drzwi i weszła do środka. Już chyba spała, więc bezgłośnie udałam się do mojego pokoju. Spojrzałam jeszcze w duże lustro oprawione czarną ramą. Na moich policzkach były jeszcze ślady łez, oczy podpuchnięte. Usiadłam przy biurku, zdążyłam narkotyk. Początkowo nic się nie działo, położyłam się na łóżku i czekałam. Po jakimś czasie poczułam się wspaniale, zapomniałam o wszystkim. To właśnie w tym momencie zaczęła się moja długą droga z narkotykami.
- Wiesz, śmieszna jesteś Mel, powiem ci że znalazłem sobie kilka takich co są od ciebie lepsze w łóżku, więc żegnam.
- Ty idioto, ty parafianie - uderzyłam go w twarz i wybiegłam z mieszkania.
Wtedy dałam spokojnie popłynąć łzą. Chciałam odetchnąć, wyluzować, zapomnieć. Impreza nie wchodziła w grę, zbyt ich nie lubiłam. Do głowy przyszło mi tylko jedno miejsce, słyszałam że właśnie tam handlują dragami. Szybkim krokiem ruszyłam w tamtą stronę. Ciemny zaułek, a w nim kręciło się kilku typów o blade twarzy, zaczerwienionych oczach i worach pod nimi. Zrozumiałam, że nie pasuję tutaj, ale jednak z drugiej strony chciałam odetchnąć. Podeszłam do jednego z nich.
- Ile ? - spytałam oschle.
- 30 euro jedna działka marihuany. Na szczęście taką sumę miałam w portfelu, dałam mu pieniądze, a on mi to co potrzebowałam. Szybko wróciłam do mojego domu, w którym mieszkałam z Lis. Otworzyłem kluczem drzwi i weszła do środka. Już chyba spała, więc bezgłośnie udałam się do mojego pokoju. Spojrzałam jeszcze w duże lustro oprawione czarną ramą. Na moich policzkach były jeszcze ślady łez, oczy podpuchnięte. Usiadłam przy biurku, zdążyłam narkotyk. Początkowo nic się nie działo, położyłam się na łóżku i czekałam. Po jakimś czasie poczułam się wspaniale, zapomniałam o wszystkim. To właśnie w tym momencie zaczęła się moja długą droga z narkotykami.
* Miesiące mijały, a ją wciąż brałam. Nie chodzi o to że chce zapomnieć, teraz już nie miałam o czym. To stało się moim nałogiem. Wielokrotnie chciałam z tym skończyć ale mi się nie udało. Wiem, niszczę siebie, pewnego dnia mogę przedawkować ale chęć zarzycia jest silniejsza ode mnie. Czasem mam wrażenie, że moja siostra coś podejrzewa. Ona nigdy nie może się o tym dowiedzieć popłynąć łzą. Chciałam odetchnąć, wyluzować, zapomnieć. Impreza nie wchodziła w grę, zbyt ich nie lubiłam. Do głowy przyszło mi tylko.jedno miejsce, słyszałam że właśnie tam handlują dragami. Szybkim krokiem ruszyłam w tamtą stronę. Ciemny zaułek, a w nim kręciło się kilku typów o blade twarzy, zaczerwieniony * Miesiące mijały, a ją wciąż brałam. Nie chodzi o to że chce zapomnieć, teraz już nie miałam o czym. To stało się moim nałogiem. Wielokrotnie chciałam z tym skończyć ale mi się nie udało. Wiem, niszczę siebie, pewnego dnia mogę przedawkować ale chęć zarzycia jest silniejsza ode mnie. Czasem mam wrażenie, że moja siostra coś podejrzewa. Ona nigdy nie może się o tym dowiedzieć ch oczach i worach pod nimi. Zrozumiałam, że nie pasuję tutaj, ale jednak z drugiej strony chciałam odetchnąć. Podeszłam do jednego z nich. - Ile ? - spytałam oschle. - 30 euro jedna działka marihuany. Na szczęście taką sumę miałam w portfelu, dałam mu pieniądze, a on mi to co potrzebowałam. Szybko wróciłam do mojego domu, w którym mieszkałam z Lis. Otworzyłem kluczem drzwi i weszła do środka. Już chyba spała, więc bezgłośnie udałam się do mojego pokoju. Spojrzałam jeszcze w duże lustro oprawione czarną ramą. Na moich policzkach były jeszcze ślady łez, oczy podpuchniete. Usiadłam przy biurku, zdążyłam narkotyk. Początkowo nic się nie działo, położyłam się na łóżku i czekałam. Po jakimś czasie poczułam się wspaniale, zapomniałam o wszystkim. To właśnie w tym momencie zaczęła się moja długą droga z narkotykami.
*
Miesiące mijały, a ją wciąż brałam. Nie chodzi o to że chce zapomnieć, teraz już nie miałam o czym. To stało się moim nałogiem. Wielokrotnie chciałam z tym skończyć ale mi się nie udało. Wiem, niszczę siebie, pewnego dnia mogę przedawkować ale chęć zażycia jest silniejsza ode mnie. Czasem mam wrażenie, że moja siostra coś podejrzewa. Ona nigdy nie może się o tym dowiedzieć
*
Wracam do domu, a w torbie kolejne woreczki i białym proszkiem. Było bardzo cicho.- Lisa pewnie gdzieś wyszła - pomyślałam. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę mojego pokoju. Drzwi były otwarte, trochę mnie to zdziwiło, zawsze je zamykam. Weszła do środka, a tam wszystkie rzeczy porozwalane, ubrania wyjęte z szafek, a na środku pokoju siedzi Lisa i czymś się bawi.
- Możesz mi powiedzieć co ty tutaj robisz ? - spytałam.
- Mel, dlaczego to robisz co ? Dlaczego się torturujesz ?
- To nie twoja sprawa ! - już chciałam wychodzić ale mnie powstrzymała, wyczerpała moja torbę i zaczęła robić rewizję. Gdy znalazła kolejne córeczki cicho westchnęła.
- Mel, dlaczego ? Dlaczego niszczy siebie ?
- Ja....ja nie mogę przestać. To jest silniejsze ode mnie - płakałam
- Ile już bierzesz ?
- Ponad pół roku.
- Melanie, obiecał że już nigdy tego nie weźmiesz.
- Obiecuje.
*
Mogłam obiecać ale nie udało się. To było dla mnie zbyt wiele. Gdy trochę nie brała, czułam że zaraz umrę. Mój organizm domagał się narkotyku. Gdy po raz trzeci złamałam obietnice Lisa się wkurzyła.- Pakuje się zawiózł cię na odwyk !
- Ale ją nie chce !
- Nie obchodzi mnie to, nie chce patrzyć jak umierasz z przedawkowania !
Pozostało mi tylko zrobić to co kazała. Spakowałam się, a następnie moja siostra zawiozła mnie w miejsce gdzie miałam spędzić następne 1,5 roku.
- Wierzę, że dasz radę, że z tego wyjdziesz - przytuliła mnie.
Potem udałam się do budynku, w którym miałam walczyć z pragnieniem.
*
15 maj 2013
To dzisiaj, wychodzę. Ma przyjechać po mnie Lisa. Tak bardzo za nią tęskniłam. Wyszłam na zewnątrz, to świeże powietrze...Przez te 1,5 roku praktycznie siedziałam tylko w ośrodku. Zobaczyłam ukochanego czerwonego garbusa mojej siostry. Wyszła z niego wysoka szatynka. Coś mi tutaj nie pasowało, przecież moja siostra była blondynką, jednak gdy się odwróciła zobaczyłam te same rysy twarzy co u mojej mamy i ten ciepły uśmiech.
- Melanie - podbiegła do mnie i przytuliła.
Tak bardzo za nią tęskniłam, za dotykiem osoby, która mnie kocha.
- Tęskniłam - wyszeptałam.
- Ja też siostro. Teraz zaczniemy nowe życie.
- Mam nadzieję.
- Chodź jedziemy na jakieś duże zakupy, na pewno ci się przydadzą.
- Jasne.
*
Przez długi czas buszowałyśmy po sklepach, w końcu gdy wybrałyśmy sobie kilka świetnych ciuchów udałyśmy się do kasy. Wtedy dopiero zauważyłam jeden problem.
- Lisa...bo ja.... bo ja nie mogę tego wziąć - za jąkałam się.
- Oj siostro nie przejmuj się, ja zapłacę.
- Ale Lisa ty przecież nie pracujesz...
- Pracuję, pracuję a teraz dawaj te ciuchy zanim się rozmyślę.
*
Z nowymi zdobyczami udałyśmy się do mieszkania, do mieszkania a raczej domu które jeszcze 1,5 roku temu dzieliłam z Lisą. Te wszystkie wspomnienia zarówno dobre jak i złe. To właśnie tutaj się wychowałam. Tylko to zostało mi po rodzicach. Zginęli kilka miesięcy przed tym jak zaczęłam brać. Pamiętam to jak dziś. Był 11 styczeń, wracałam razem z nimi od naszej ciotki Sabiny, droga była śliska. Jechaliśmy i jak zwykle śpiewaliśmy różne piosenki.
- Henry uważaj ! - krzyknęła moja mama Mariet.
Nim spostrzegłam się o co chodzi poczułam jak ostry ból przeszywa moje ciało. Samochód był na boku, a drzewo w które wjechaliśmy było wywrócone.
- Niech się pan nie martwi, już pana wyciągam.
- Nie. Niech pan najpierw wyciągnie moją córkę - wychrypiał ostatkiem sił mój ojciec.
Dalej nie pamiętam już nic, obudziłam się dopiero w jasno oświetlonej sali szpitalnej.
- Co z moimi rodzicami ? - spytałam.
- Przykro nam.
- Nie to nie może być prawda !
Jednak była, miesiące dochodziłam do siebie. Zadawałam sobie pytanie: " Dlaczego oni, dlaczego nie ja ? ". Wiedziałam, że nic nie zwróci im życia jednak tak bardzo za nimi tęskniłam. Miałam wiele prób samobójczych. Potem poznałam tego piłkarza od siedmiu boleści i się zaczęło. Ale przede mną jest jeszcze przyszłość, którą muszę przeżyć.
Pierwszy rozdział dodaję w wasze ręce, trochę wcześniej ale wyjeżdżam i nie miałaby czasu tego zrobić wcześniej. Jestem bardzo mile zaskoczona, 9 obserwatorów, prawie 1000 wyświetleń, tego się nie spodziewałam. Chciałabym przeprosić Ninę Majewską ponieważ niechcący usunęłam jej świetny komentarz spod prologu, przepraszam cię bardzo Nina. Teraz chyba mam nauczkę aby nie sprawdzać bloga na telefonie.
Pozdrawiam was serdecznie, CAłuski :*
czwartek, 8 sierpnia 2013
Prolog
Kiedyś byłam innym człowiekiem
Szczęśliwym, kochanym, zadowolonym z życia
A teraz ?
Teraz jestem nikim
Jedno wydarzenie przyczyniło się, że właśnie tu się znajduję
W zakładzie
W zakładzie odwykowym
Brałam ?
Biorę nadal
Dlaczego ?
Bo nie chcę pomocy
Nie oczekuje jej od nikogo
Wolę niszczyć siebie
Jestem masohistką
Lubię zadawać sobie ból
Cięcie
Jedno...drugie...trzecie.
I ten widok
Płynąca krew na moich nadgarstkach
Strużka o barwie szkarłatnej czerwieni
Zadaję sobie pytanie: dlaczego ?
Zadaje sobie to pytanie choć tak na prawdę znam odpowieć
Uwierzyłam...
Uwierzyłam w miłość
Ale on mnie nigdy nie kochał
Rozkochał
Wykorzystał
Zostawił
Ból, cierpienie
Teraz czuję tylko to
A może i coś więcej
Rozczarowanie
Każdy mówił, że to coś pięknego, prawdziego
I tak było
Ale tylko na początku
Gdy tylko mnie wykorzystał zostawił
Teraz już nie wierzę w nic
Nie chcę uwierzyć
Już nigdy nie uwierzę, żadnemu mężczyźnie
Dodaje dzisiaj poznieważ bardzo mnie zaskoczyliście. Prawie 200 wyświetleń i 3 obserwatorow. Bardzo wam dziękuje. Liczę, że prolog wam się spodoba i będzid pod nim sporo komentarzy. Następny w następny czwartek.
Pozdrawiam
środa, 7 sierpnia 2013
Hej !
Witam was na moim nowym blogu. Tematyka będzie się trochę różniła od moich wcześniejszych opowiadań, jednak wątek o Borussi Dortmund <3 będzie dalej. Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Na początek zapraszam do zakładki "Bohaterowie"
Posty będą dodawane raz w tygodniu w czwartek.
Na początek zapraszam do zakładki "Bohaterowie"
Posty będą dodawane raz w tygodniu w czwartek.
Subskrybuj:
Posty (Atom)