środa, 30 kwietnia 2014

Rozdział 16 " Marco, przepraszam... "


Perspektywa Melanie

To było jak jeden wielki koszmar. Mario... Mój Mario... Nie, nie, nie ! To nie może być prawda. Osunęłam się po drzwiach przymierzalni i wybrałam numer do Marco, odebrał po kilku sygnałach.
- Hej kochanie - przywitał mnie głos, który tak bardzo kochałam.
- Marco... - głos zaczął mi się załamywać, po policzkach ciekły łzy. - On miał wypadek, Mario miał wypadek. Musisz zadzwonić na pogotowie i policję. Był na autostradzie - wyszeptałam.
- Melanie, co ty pieprzysz !? - spytał.
- Dzwonił się pożegnać, powiedział, że zaraz wszystko się skończy, a potem był tylko huk i nie odpowiadał...
- Kochanie, nie płacz. Zaraz zadzwonię w odpowiednie miejsca. Gdzie jesteś ? - spytał. Wyczułam w jego głosie smutek i rozgoryczenie.
- W galerii - wyszeptałam.
- Wracaj do domu, niedługo po ciebie przyjadę - powiedział i się rozłączył.


                     

Żadne z nich nie zdawało sobie sprawy z tego co dzieje się teraz na autostradzie. Ktoś wcześniej zauważył kierowcę, który tracił panowanie nad pojazdem i zadzwonił do odpowiednich służb. Trwa teraz akcja ratunkowa. Jednak czy ona jest potrzebna ? Czy uda się jeszcze przywrócić życie ? Strażacy wycieli drzwi od strony kierowcy. Powoli wyjęli nieprzytomnego mężczyznę i położyli na noszach.
- Nie oddycha ! - krzyknął jeden z lekarzy i zaczął robić masaż serca. W tym samym czasie ktoś inny podpiął pacjenta pod różne urządzenia, jedno z nich pokazywało pracę serca. Jednak na min można było tylko zobaczyć ciągłą kreskę.
- No dalej - jeden z lekarzy nie dawał za wygraną. - Adrenalina ! - krzyknął, wtedy inny doktor podał ją chłopakowi.
- Mamy go - powiedział gdy maszyna ruszyła, a chłopak zaczął płytko oddychać. Podłączyli go do respiratora. Zabrali do karetki i pojechali w stronę szpitala mając nadzieję, że nie wydarzy się już nic złego. Ale czy tak będzie ? Przecież ten chłopak tak bardzo lubi kusić los.



Perspektywa Marco

Ta wiadomość bardzo mną wstrząsnęła. Przecież to mój przyjaciel. Najlepszy jakiego miałem do tej pory. Jeśli on nie przeżyje, to już nigdy nic nie będzie takie samo. Nawet tygodnie bez niego były straszne. Kto by pomyślał, że będzie mi go tak bardzo brakowało po tych wszystkich wydarzeniach. Ale jednak... Bardzo za nim tęsknię i jeśli coś się wydarzy, to będzie to z mojej winy...
Podjechałem pod dom Melanie, kiedy zadzwoniła moja komórka. Na wyświetlaczu pojawił się obcy numer, jednak postanowiłem odebrać.
- Pan Marco Reus ? - spytał miły kobiecy głos.
- Tak, to ja - potwierdziłem.
- Pan Götze miał wypadek, jego stan jest ciężki, karetka właśnie wiezie go do naszego szpitala - powiedziała.
- Dziękuję za informacje, zaraz będę - rozłączyłem się i wyszedłem z samochodu. Podszedłem do drzwi domu mojej ukochanej, zadzwoniłem dzwonkiem. Otworzyła mi po chwili cała zapłakana. Od razu ją przytuliłem.
- Mario jest w szpitalu, jedziemy -złapałem ją za rękę i pociągnąłem w stronę pojazdu.
- W jakim jest stanie ? - spytała przyglądając mi się uważnie.
- W bardzo złym, ale żyje - powiedziałem nie patrząc na nią. Wiem, że ona go kocha, że nie jest dla niej obojętny, bolało mnie to. Nawet bardzo, ale w tym momencie to nie jest ważne, ważny jest Mario.
- Kazał cię przeprosić - wyszeptała. Jednak ja nic na to nie odpowiedziałem. Przeżywałem teraz wewnętrzne cierpienie, z którym nie chciałem się z nikim dzielić nawet z Mel.
Gdy dojechaliśmy do szpitala zaczęliśmy szukać mojego przyjaciela. Okazało się, że jest teraz na sali operacyjnej. Czekaliśmy z moją dziewczyną przed nią . Bardzo się denerwowałem, bałem się, że Mario nie wyjdzie z tego. Po jakiś dwóch godzinach kiedy siedziałem na krześle przytulając do siebie Mel, z sali wyszła pielęgniarka.
- Przepraszam, co z Mario ? - spytałem podrywając się z miejsca.
- Nie jest zbyt dobrze. Stracił wiele krwi, a niestety ma bardzo rzadką grupę, szukamy dawców -powiedziała.
- Jaka to grupa ? - spytała Melanie.
- Zero.
- Ja mam taką , chętnie oddam - szepnęła cicho.
- Dobrze, a więc zapraszam - kobieta zabrała ją do jednego z gabinetów, a ja patrzyłem jak oddalają się, a następnie znikają za jednym z korytarzy. Teraz krew mojej dziewczyny będzie płynęła w żyłach Mario. Czy ja, jako zazdrosny kochanek mogłem wyobrazić sobie coś gorszego ? Chyba jednak nie...


Perspektywa Melanie

Gdy dotarłam juz do gabinetu, pielęgniarka kazała mi usiąść na jednym z krzeseł. Gdy zaczęła przygotowywać się do pobrania krwi spytałam:
- Myśli pani, że on z tego wyjdzie ?
- Myślę, że trzeba wierzyć, że tak się stanie. Jest bardzo silny. Wiele osób na jego miejscu znajdowałoby się już w kostnicy. Jego serce jednak walczy, nie poddaje się. Ten chłopak musi chyba kogoś bardzo kochać...
- Tak, kocha bardzo - przyznałam. - Najgorsze jest jednak to, że on zrobił to celowo. Ten cały wypadek był zamierzony. - po moim policzku pociekła łza.
- Wiec będzie później potrzebował na pewno wsparcia, może nawet rozmowy ze specjalistą. Ale proszę się nie martwić, teraz trzeba być przy nim i dawać poczucie bezpieczeństwa - powiedziała wlewając moją krew do woreczków.
- Teraz przez najbliższe dwa tygodnie będzie pani trochę słaba, ale proszę się nie martwić, wszystko się ułoży. - poklepała mnie po ramieniu i udała się na salę operacyjną gdzie leżał Mario. Ja wróciłam natomiast do mojego Marco. Siedział na krześle, a twarz miał schowaną w dłoniach. Usiadłam obok i pokładziłam lekko po plecach.
- A co jeśli on z tego nie wyjdzie ? Co jeśli umrze, a ja nie zdążę nawet z nim porozmawiać ? Może juz nigdy się nie zobaczymy, nie zagramy razem w piłkę. Nigdy nie miałem kogoś takiego jak on - przyznał.
- Marco, on ci wybaczył - szepnęłam.
- Powiedz mi o czym z nim rozmawiałaś, powiedz wszystko Mel - poprosił.
- Dobrze... Kazała cie przeprosić. Powiedział, że mnie kocha, ale ty i ja pakujemy do siebie, dał nam wolną rękę. - chwyciła jego dłoń. - Powiedział też, że mnie kocha.
- Ty też go kochasz, prawda ? - spytał blondyn z bólem w oczach.
- Tak, kocham go. Jednak kocham tez ciebie Marco. Kocham cie tak bardzo, że nie wyobrażam sobie, żeby mogło cie zabraknąć w moim życiu - pocałowałam go w policzek. - Jesteś dla mnie bardzo ważny.
- Tez jesteś dla mnie ważna Melanie, bardzo Cię kocham - pocałował mnie w gołe ramię.

Dwie godziny później

Z sali operacyjnej wyszedł lekarz, który zaraz podszedł do nas.
- Z panem Mario jest bardzo źle. Zapadł w śpiączkę, nie możemy go wzbudzić - powiedział i odszedł.
- Wiesz, że niedługo umrze ? - spytał blondyn, wtedy nie wytrzymałam.
- Co ty mówisz ?! - spytałam. - Co ty do jasnej cholery pieprzysz ?! Mario z tego wyjdzie, jest silny. A wiesz dlaczego da rade ? Bo mnie kocha, a ja będę nad nim czuwać - gdy powiedziałam ostatnie słowo zdałam sobie sprawę jak bardzo skrzywdziłam Reus' a.
- Marco, przepraszam - chciałam do niego podejść, ale się odsunął.
- Nie, spoko, rozumiem... Mario kocha ciebie, a ty jego. Życzę szczęścia - powiedział i odszedł.
- Marco ! - krzyknęłam, ale on nawet się nie odwrócił.

Dzisiaj przeżyłam właśnie pierwszą kłótnie w związku...

Szkoda tylko, że żadne z nich nie domyślało się, co stanie się później...


A więc oddaje kolejny w wasze ręce. Tak wiem, Mario żyje, mam w stosunku do niego inne plany. Mam nadzieje, ze nie zabijecie mnie za rozstanie Marco i Mel.
Życzę wam miłego weekendu.
Pozdrawiam Natalia

sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 15 " Zaraz wszystko się skończy "


Śmierć jest mi­nimum. 
Mi­nimum wszys­tkiego. 
Pod­czas tych godzin, gdy jes­teś tak blis­ko dru­giej osoby, z dwoj­ga niemal sta­jecie się jed­nym... 
Mi­nimum... Miłość jest śmier­cią: śmier­cią odrębności, śmier­cią dys­tansu, śmier­cią cza­su. 
W trzy­maniu się z dziew­czyną za ręce najpiękniejsze jest to, że po chwi­li za­pomi­nasz, która ręka jest Two­ja. 
Za­pomi­nasz, że są dwie, nie jedna. 








Kilka dni później
Perspektywa Melanie

Jestem szczęśliwa ! Naprawdę przez ostatnie dni uśmiech nie schodzi z mojej twarzy. A to wszystko dzięki jednej osobie na świecie. Marco, mój kochany blondyn. Mówiłam juz, że go kocham ? Jeśli nie, to zrobię to teraz.
- Jestem mocno i nieodwołalnie zakochana w Marco Reusie !
Nagle, w pewnym momencie poczułam mokry ślad na moim ramieniu.
- Dzień dobry kochanie - usłyszałam zachrypnięty głos mojej miłości.
- Dzień dobry - obdarzyłam go całusem w policzek.
- Mmm, tak mógłbym się budzić codziennie - jego usta błądziły po mojej nagiej skórze.
- Panie Reus, proszę powstrzymać swojej zapędy seksualne, bo spóźnisz się na trening.
- O kurwa - wyskoczył z łóżka i zaczął się ubierać. - Pa, bejbe - posłał mi causa w powietrzu i tyle go widziałam.
Postanowiłam, że wstanę i się trochę ogarnę. Podniosłam się z łóżka i udałam się do łazienki. Nalałam sobie goracej wody i dodalam ulubionego płynu do kąpieli o zapachu truskawki. Gdy wszystko było już gotowe zsunęłam bieliznę i weszłam do przyjemnej cieczy. Gdy tak się relaksowałam, zadzwonił mój telefon.
- Halo ? - odebrałam.
- Hej kochanie moje, co robisz ? - spytał blondyn.
- Hmm, biorę kąpiel, a ty ? - przygryzłam lekko dolną wargę.
- W tym momencie żałuję, że poszedłem na trening - zasmucił się.
- O mój Boże, Marco Reus myśli o mnie pod kątem erotycznym - zaśmiałam się.
- Żebyś wiedziała. Zawsze i o każdej porze, ale teraz dzwonie w innej sprawie. Co powiesz na: ty, ja i randka dziś wieczorem ? - spytał.
- Zapowiada się świetnie - powiedziałam podekscytowana. - Będę po ciebie o 20, kocham cię - powiedział i się rozłączył. Ah, jak ja kochałam gdy on jest taki słodki, a jednocześnie seksowny i tajemniczy. Wyszłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem. W garderobie znalazłam jakieś ciuchy, a następnie je ubrałam. Zrobiłam jeszcze makijaż, a włosy związała w kok. Postanowiłam, że wybiorę się do galerii, aby kupić jakąś sukienkę na naszą randkę. Wyszłam z domu i udałam się do centrum. Na piechotę, gdyż znajdowało się ono bardzo blisko, a wiadomo, że ruch to zdrowie.

Perspektywa Marco

Ostatnie treningi stały się dla mnie jakimś koszmarem. Nie chodzi tylko o to, że muszę zostawiać na te kilka godzin Mel. Jest tutaj Mario... Były przyjaciel, który mnie nie nawidzi i w żadnym stopniu tego nie ukrywa. Ciągle patrzy się na mnie spode łba, popycha. Ja początkowo starałem się to jakoś ignorować, jednak dzisiaj nie wytrzymałem.
- Weź się odpierdol ! - krzyknąłem odpychając go od siebie.
- Sam się odpierdol i oddaj mi moją Mel ! - uderzył mnie twarz. Wtedy wszystko się zaczęło. Zaczęliśmy się wzajemnie okładać pięściami. Pewnie byśmy się i po zabijali gdyby w porę nie zjawili się chłopaki z trenerem. Rozdzielili nas i mocno trzymali.
- Ja nie będę tego tolerował ! - krzyknął trener. - Albo się pogodzicie, albo zawieszę was na kilka najbliższych spotkań ! - popatrzył na nas uważnie.
- Ale ta szuja przespała się z moją dziewczyną ! - wydarł się Götze.
- A nie pomyślałeś, że może ona mnie kocha ? Że może nie chce mieć chłopaka, który będzie na nią krzyczał i z trudem powstrzymuje się, aby jej nie uderzyć ? Skrzywdziłeś ją Mario, przez ciebie wpadła w nałóg, z którego ledwo wyszła - powiedziałem patrząc mu w oczy. - Nie sądzę, aby ktoś kto szlaja się po burdelach mógłby jej zapewnić bezpieczny związek. Nie zasługiwałeś na nią Mario - powiedziałem spuszczając twarz w ziemię
- Ona się bardzo ciebie bała - usłyszałem głos Lewandowskiego. - Może sobie tego nie wyobrażasz, ale to prawda. Byłeś wtedy taki agresywny, a ona powiedziała, że to nie twoja wina, że ona cię sprowokowała. Trzymała cały czas twoją stronę i wiesz, myślę, że może ona cie kocha, ale kocha też Marco i to przy nim czuje się bezpieczna - jego słowa bardzo mnie zdziwiły. Przecież nie znał Mel, rozmawiał z nią kilka razy, a mówił o niej jakby się przyjaźnili od wieków.
- A weźcie wy wszyscy dajcie mi spokój ! - krzyknął Mario i wybiegł do szatni.
- Eh, chłopaki ja nie wiem co się z wami dzieje. Nie chce, aby to odbiło się na drużynie i grze. Na dzisiaj koniec, mam was dość - powiedział Klopp i odszedł.
Podczas gdy wszyscy opuścili murawę, ja postanowiłem iść w miejsce gdzie przychodzę zawsze gdy mam problemy. Udałem się na żółtą ścianę, do tego sektoru gdzie zawsze przy chodziłem jako dzieciak i pragnąłem kiedyś być takim jak moi idole. Teraz mam wszystko. Pieniądze, dziewczynę, ale straciłem to najważniejsze... Przyjaciela od kołyski, aż po grób.


Perspektywa Mario

Ja juz tak dłużej nie mogę. Życie w tym chorym świecie mnie przeraża, nie daje rady. Wszystko mnie przerasta. Nie mam nikogo. Z rodziną nie kontaktuje się już od dłuższego czasu. Przyjaciele odwrócili się ode mnie. Straciłem ukochaną dziewczynę i to na własne życzenie. Marco odszedł i chodź wiem, że nie zachował się w porządku wobec mnie, to czasem mam ochotę zadzwonić do niego i przeprosić. Jednak moja cholerna duma mi na to nie pozwala. To prawda, kocham Melanie, ale mocno ją skrzywdziłem. Nie zasługuję na kogoś takiego jak ona, a Marco wręcz przeciwnie. Wiem, że będzie dla niej dobry, przy nim niczego jej nie zabraknie. Jednak nie mogę patrzeć na to jak nawzajem okazują sobie uczucia. Jest tylko jedno wyjście. Wyszedłem z szatni i wsiadłem do samochodu. Torbę rzuciłem na tylne siedzenie. Skierowałem pojazd w stronę autostrady. Gdy upewniłem się, że nic nie jedzie, wyciągnąłem telefon. Wybrałem numer Mel. Myślałem, że nie odbierze, jednak myliłem się.
- Halo ? - spytała.
- Melanie, to ja - wyszeptałem cicho, po moim policzku pociekła samotna łza. - Proszę, nic nie mów. Chciałbym Ci powiedzieć, że bardzo Cię kocham. Przepraszam, że zachowałem się tak w stosunku do ciebie, byłem idiotą... Proszę, przeproś ode mnie Marco. Życzę wam powodzenia, pasujecie do siebie. Żegnaj kochanie - powiedziałem gdy zobaczyłem, że jadę 300 km/h. Wtedy nie planowałem juz nad samochodem.
- Mario ?! Co się dzieje ? - krzyknęła przestraszona.
- To już koniec, zaraz wszystko się skończy - wtedy dziewczyna usłyszała huk. Samochód wjechał w metalową ścianę. Uderzyłem głową w kierownicę, a następnie w szybę.
- Mario !? Co się dzieje ? - spytała z oczami pełnymi łez, jednak nikt jej nie odpowiedział.
Mario nie odpowiedział, nie żył...




Ten rozdział jest tak bardzo dramatyczny, przynajmniej mi się tak wydaje.
Ta cała sytuacja z Mario...
Tak naprawdę nie była zaplanowana. Wzięłam tylko kartkę i długopis i jak w jakimś transie napisałam ostatnią perspektywę.
Nie chciałam jej zmieniać.
Wiem, że większości z Was może to się nie spodobać, możecie nawet przestać komentować.
Jednak to nie jest jeszcze koniec bloga.
Zastało jeszcze kilkanaście rozdziałów dotyczących losów Melanie.

Mam nadzieję, że mimo to będziecie komentować, gdyż ostatnio mam jakieś załamanie.

Next = 12 komentarzy
.


Zapraszam również na pozostałe blogi:
http://never-let-me-go-baby.blogspot.com/
http://zapomnij-na-zawsze.blogspot.com/


Pozdrawiam Natalia.