środa, 27 sierpnia 2014

P.S. Kocham Cię - Epilog

5 miesięcy później
Perspektywa Mario Götze
Dortmund

Nigdy się czegoś takiego nie spodziewałem. Moje obecne życie w przeciągu ostatnich kilku miesięcy zmieniło się diametralnie. Straciłem kobietę, którą kocham, przeszedłem próbę samobójczą, odzyskałem przyjaciela, by później go stracić. Jednak ostatni czas był najgorszy. Z dziecinnego chłopaka musiałem zmienić się w odpowiedzialnego faceta. Bo teraz nie jestem już sam. Zostałem rodzicem, nie to dziecko nie jest moje. Ta kruszynka nazywa się Maya, Maya Reus. I to ja jestem jedyną osobą, która jej została. Tylko ja... Pozwólcie, że opowiem wam moją, naszą historię.

***

Wrócił, Marco wrócił do Dortmundu. Melanie wybaczyła mu. Mieli zostać rodziną. Oczekiwali dziecka. Byli tak bardzo szczęśliwi, ja też byłem. To w końcu moi najbliżsi. Jednak wystarczył moment. Mydlana bańka prysła.
Pewnego dnia po autostradzie jeździł szaleniec. Pijany. Ponad 2,5 promila alkoholu we krwi. Pił i wsiadł za kierownicę. Żadne hasła reklamowe nie podziałały. Przyczynił się do śmierci dwójki ludzi.



Melanie z miejsca została zabrana do szpitala. Akcja porodowa była bardzo trudna. Mel straciła wiele krwi, a dziecko ledwo przeżyło. Marco nie miał jednak tyle szczęścia. Zmarł w dniu wypadku, jednak kilka chwil przed śmiercią udało mu się zobaczyć swoją córeczkę. Przytulił ją do piersi, a kilka minut później jego serce przestało bić. Melanie nie umiała poradzić sobie z odejściem ukochanego. Wpadła w depresję. Nic nie jadła, nie piła, odmawiała brania leków. W końcu także odeszła. Do dziś myślę, że jej serce nie wytrzymało tej rozłąki. Umarła z tęsknoty, pozbawiając Mai ostatniego z rodziców.



Nie miałem innego wyjścia. Nie mógłbym pozwolić, żeby córka moich najlepszych przyjaciół trafiło do domu dziecka. Postanowiłem, że zajmę się nią. Początkowo pogodzenie rodzicielstwa z piłką było dla mnie bardzo dużym wyzwaniem. Jednak Borussia mi pomogła. Każdy choć przez chwilę chciał zająć się małą. Była w końcu ostatnią pamiątka po naszej wielkiej legendzie.


Dzisiaj wybrałem się z małą na cmentarz. Chodziliśmy tam dość często. Bo choć pokochałam Majkę jak własną córeczkę, nigdy nie pozwolę by zapomniała o swoich prawdziwych rodzicach. Moja córeczka teraz spała w wózku, a ja siedziałem na kamiennej ławce i wpatrywałem się w nagrobek. Na płycie widniały imiona moich przyjaciół. Byli tak bardzo młodzi. Po moich policzkach pociekły łzy. Tak bardzo za nimi tęskniłem. Do tej pory nie udało mi się pogodzić z ich śmiercią. Powinni tu być. Powinni cieszyć się z rodzicielstwa, razem wychowywać córkę. Z kieszeni kurtki wyjąłem kopertę, w której znajdował się list. Moja ostatnia wiadomość od mojej wielkiej miłości. Od Melanie. Zacząłem czytać treść po raz setny, jednak sprawiało mi to przyjemność, pokrzepiało moje serce.


        " Kochany Mario,
Przeczuwam, że to już koniec, że za kilka dni moje życie się skończy. Może z jednej strony tak będzie lepiej. Myślę, że po odejściu Marco nigdy już nic nie wróci do normalności w moim życiu. Myślę, że nie będę umiała wychować mojej córeczki tak jak chciałam tuż przed jej narodzinami. Nie poradzę sobie. Nie mam już siły. Ale Mario, ja wiem, że ty mi pomożesz. Że gdy odejdę ty zaopiekujesz się moim skarbem. Wiem, że Maya przy tobie będzie miała najlepszą opiekę. Przepraszam Cię, że nakładam na Ciebie taką odpowiedzialność, ale nie mam innego wyjścia. Więc proszę, zrób to dla mnie. To moja ostatnie życzenie przed śmiecia.

Żegnaj,
Melanie.

P.S. Kocham Cię. Nigdy nie przestałam i tak już na zawsze zostanie. Za życia jak i po nim.




 KONIEC.


Dziękuję wam za każdy komentarz.
Dziękuję wam za każde wyświetlenie.
Dziękuję wam za każdą obserwację.
Dziękuję, że byłyscie ze mną od początku tej historii.
Dziękując jednocześnie przepraszam.
Za długie przerwy, za krótkie rozdziały, za nudną treść, za zakończenie.
Gdy zaczęłam pisać tego bloga nie wiedziałam, że ta historia skończy się w ten sposób, w taki smutny.
Za to was przepraszam, ale chciałam przez to pokazać, że miłość jest najważniejszym uczuciem w życiu człowieka.
Że bez niej jesteśmy nikim.
Mario miał rację, Melanie umarła z tęsknoty.
Jest motyw zaczerpnięty z mojego własnego życia.
Moja babcia umarła w walentynki, miesiąc po śmierci mojego dziadka, a jej męża.
Była zdrowa, jedyną jej chorobą była tęsknota z mężczyzną którego kochała.

Na dzisiaj juz kończę tę historię, ale nie żegnam się z Wami.
Zapraszam was na mojego drugiego bloga, którego niedawno zaczęłam.
Dla zachęty zostawiam tutaj prolog, mam nadzieję, że się Wam spodoba.

Straciłem ją na zawsze.
Jej odejście zmieniło wszystko. 
Widziałem to na własne oczy.
Widziałem jej śmierć, której sceny powracają do mnie każdej nocy.
Sznur, zaciskający się na bladej, łabędziej szyi.
Czarne włosy opadające pasmami na czoło.
Kończyny, które bezwładnie spływają wzdłuż jej ciała.  
Oczy bez wyrazu, wpatrzone w dal.
Rozchylone wargi krwistego koloru.
Moja reakcja była natychmiastowa, wręcz mechaniczna.
Odwiązałem sznur z wierzby, przy której skonała, a zimne ciało mojej ukochanej zacząłem tulić do swojego. 
Nie mogłem uwierzyć, że Isabel to zrobiła, że zostawiła mnie tutaj całkiem samego.
 Że nasze pożegnanie sprowadzi mnie do miejsca, w którym się właśnie znajdowałem.
- Skazuje pana na 10 lat skazania wolności, za zabójstwo Isabel Marie Smith - usłyszałem głos sędziego. 
- Isabel, Isabel kochanie... Błagam, powiedz, że jestem niewinny - modliłem się w duchu, jednak to nic nie dało. Kilka minut później zostałem wyprowadzony do więzienia, a następnie zamknięty w ciasnej celi, gdzie miałem spędzić następne lata mojego życia. 


http://nie-potrafie-z-ciebie-zrezygnowac.blogspot.com/ 



3 komentarze:

  1. Wow... chyba nikt się tego nie spodziewał. Mi się bardzo podoba mimo że jest smutne :') udało ci się pokazać to co chciałaś nam przedstawić. Dziękuję i na pewno wpadne na twojego nowego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  2. przepłakałam cały epilog :'(
    Czemu to tak się skończyło :( Mel i Marco mieli ją wychować, a Pączek miał z nimi żyć w zgodzie :(
    Wspaniały epilog, ale... taki smutny... :"(
    Kochany Pączek :'(
    Dziękuję za taki wspaniały blog <3 :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Plakałam cały czas jak to czytałam, szkoda, że to już koniec.

    OdpowiedzUsuń