Miłość jest jak rozmowa telefoniczna,
początkowo jest bardzo wyczekiwana
ale potem okazuje się, że to pomyłka.
Rok 2011.
Patrzę na zegarek, wskazówki pokazują już 24.30. Siedzę w jego mieszkaniu i czekam, spóźnia się już ponad dwie godziny. Nagle słyszę, że drzwi otwierają się i zamykają z trzaskiem. Do środka wchodzi on, zalany w cztery dupy, no ale on zawsze tak wracał po wszystkich imprezach. Spojrzał na mnie i się zaśmiał. Zaczął podchodzić do mnie wolnym krokiem, zapewne nie chciał się przewrócić. Położył dłoń w mojej talii, zaczął całować po szyi. Już chciał rozpinać guziki mojej bluzki, ale go powstrzymałam.
- Mario dość, jesteś pijany !
- Wiesz, śmieszna jesteś Mel, powiem ci że znalazłem sobie kilka takich co są od ciebie lepsze w łóżku, więc żegnam.
- Ty idioto, ty parafianie - uderzyłam go w twarz i wybiegłam z mieszkania.
Wtedy dałam spokojnie popłynąć łzą. Chciałam odetchnąć, wyluzować, zapomnieć. Impreza nie wchodziła w grę, zbyt ich nie lubiłam. Do głowy przyszło mi tylko jedno miejsce, słyszałam że właśnie tam handlują dragami. Szybkim krokiem ruszyłam w tamtą stronę. Ciemny zaułek, a w nim kręciło się kilku typów o blade twarzy, zaczerwienionych oczach i worach pod nimi. Zrozumiałam, że nie pasuję tutaj, ale jednak z drugiej strony chciałam odetchnąć. Podeszłam do jednego z nich.
- Ile ? - spytałam oschle.
- 30 euro jedna działka marihuany. Na szczęście taką sumę miałam w portfelu, dałam mu pieniądze, a on mi to co potrzebowałam. Szybko wróciłam do mojego domu, w którym mieszkałam z Lis. Otworzyłem kluczem drzwi i weszła do środka. Już chyba spała, więc bezgłośnie udałam się do mojego pokoju. Spojrzałam jeszcze w duże lustro oprawione czarną ramą. Na moich policzkach były jeszcze ślady łez, oczy podpuchnięte. Usiadłam przy biurku, zdążyłam narkotyk. Początkowo nic się nie działo, położyłam się na łóżku i czekałam. Po jakimś czasie poczułam się wspaniale, zapomniałam o wszystkim. To właśnie w tym momencie zaczęła się moja długą droga z narkotykami.
- Wiesz, śmieszna jesteś Mel, powiem ci że znalazłem sobie kilka takich co są od ciebie lepsze w łóżku, więc żegnam.
- Ty idioto, ty parafianie - uderzyłam go w twarz i wybiegłam z mieszkania.
Wtedy dałam spokojnie popłynąć łzą. Chciałam odetchnąć, wyluzować, zapomnieć. Impreza nie wchodziła w grę, zbyt ich nie lubiłam. Do głowy przyszło mi tylko jedno miejsce, słyszałam że właśnie tam handlują dragami. Szybkim krokiem ruszyłam w tamtą stronę. Ciemny zaułek, a w nim kręciło się kilku typów o blade twarzy, zaczerwienionych oczach i worach pod nimi. Zrozumiałam, że nie pasuję tutaj, ale jednak z drugiej strony chciałam odetchnąć. Podeszłam do jednego z nich.
- Ile ? - spytałam oschle.
- 30 euro jedna działka marihuany. Na szczęście taką sumę miałam w portfelu, dałam mu pieniądze, a on mi to co potrzebowałam. Szybko wróciłam do mojego domu, w którym mieszkałam z Lis. Otworzyłem kluczem drzwi i weszła do środka. Już chyba spała, więc bezgłośnie udałam się do mojego pokoju. Spojrzałam jeszcze w duże lustro oprawione czarną ramą. Na moich policzkach były jeszcze ślady łez, oczy podpuchnięte. Usiadłam przy biurku, zdążyłam narkotyk. Początkowo nic się nie działo, położyłam się na łóżku i czekałam. Po jakimś czasie poczułam się wspaniale, zapomniałam o wszystkim. To właśnie w tym momencie zaczęła się moja długą droga z narkotykami.
* Miesiące mijały, a ją wciąż brałam. Nie chodzi o to że chce zapomnieć, teraz już nie miałam o czym. To stało się moim nałogiem. Wielokrotnie chciałam z tym skończyć ale mi się nie udało. Wiem, niszczę siebie, pewnego dnia mogę przedawkować ale chęć zarzycia jest silniejsza ode mnie. Czasem mam wrażenie, że moja siostra coś podejrzewa. Ona nigdy nie może się o tym dowiedzieć popłynąć łzą. Chciałam odetchnąć, wyluzować, zapomnieć. Impreza nie wchodziła w grę, zbyt ich nie lubiłam. Do głowy przyszło mi tylko.jedno miejsce, słyszałam że właśnie tam handlują dragami. Szybkim krokiem ruszyłam w tamtą stronę. Ciemny zaułek, a w nim kręciło się kilku typów o blade twarzy, zaczerwieniony * Miesiące mijały, a ją wciąż brałam. Nie chodzi o to że chce zapomnieć, teraz już nie miałam o czym. To stało się moim nałogiem. Wielokrotnie chciałam z tym skończyć ale mi się nie udało. Wiem, niszczę siebie, pewnego dnia mogę przedawkować ale chęć zarzycia jest silniejsza ode mnie. Czasem mam wrażenie, że moja siostra coś podejrzewa. Ona nigdy nie może się o tym dowiedzieć ch oczach i worach pod nimi. Zrozumiałam, że nie pasuję tutaj, ale jednak z drugiej strony chciałam odetchnąć. Podeszłam do jednego z nich. - Ile ? - spytałam oschle. - 30 euro jedna działka marihuany. Na szczęście taką sumę miałam w portfelu, dałam mu pieniądze, a on mi to co potrzebowałam. Szybko wróciłam do mojego domu, w którym mieszkałam z Lis. Otworzyłem kluczem drzwi i weszła do środka. Już chyba spała, więc bezgłośnie udałam się do mojego pokoju. Spojrzałam jeszcze w duże lustro oprawione czarną ramą. Na moich policzkach były jeszcze ślady łez, oczy podpuchniete. Usiadłam przy biurku, zdążyłam narkotyk. Początkowo nic się nie działo, położyłam się na łóżku i czekałam. Po jakimś czasie poczułam się wspaniale, zapomniałam o wszystkim. To właśnie w tym momencie zaczęła się moja długą droga z narkotykami.
*
Miesiące mijały, a ją wciąż brałam. Nie chodzi o to że chce zapomnieć, teraz już nie miałam o czym. To stało się moim nałogiem. Wielokrotnie chciałam z tym skończyć ale mi się nie udało. Wiem, niszczę siebie, pewnego dnia mogę przedawkować ale chęć zażycia jest silniejsza ode mnie. Czasem mam wrażenie, że moja siostra coś podejrzewa. Ona nigdy nie może się o tym dowiedzieć
*
Wracam do domu, a w torbie kolejne woreczki i białym proszkiem. Było bardzo cicho.- Lisa pewnie gdzieś wyszła - pomyślałam. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę mojego pokoju. Drzwi były otwarte, trochę mnie to zdziwiło, zawsze je zamykam. Weszła do środka, a tam wszystkie rzeczy porozwalane, ubrania wyjęte z szafek, a na środku pokoju siedzi Lisa i czymś się bawi.
- Możesz mi powiedzieć co ty tutaj robisz ? - spytałam.
- Mel, dlaczego to robisz co ? Dlaczego się torturujesz ?
- To nie twoja sprawa ! - już chciałam wychodzić ale mnie powstrzymała, wyczerpała moja torbę i zaczęła robić rewizję. Gdy znalazła kolejne córeczki cicho westchnęła.
- Mel, dlaczego ? Dlaczego niszczy siebie ?
- Ja....ja nie mogę przestać. To jest silniejsze ode mnie - płakałam
- Ile już bierzesz ?
- Ponad pół roku.
- Melanie, obiecał że już nigdy tego nie weźmiesz.
- Obiecuje.
*
Mogłam obiecać ale nie udało się. To było dla mnie zbyt wiele. Gdy trochę nie brała, czułam że zaraz umrę. Mój organizm domagał się narkotyku. Gdy po raz trzeci złamałam obietnice Lisa się wkurzyła.- Pakuje się zawiózł cię na odwyk !
- Ale ją nie chce !
- Nie obchodzi mnie to, nie chce patrzyć jak umierasz z przedawkowania !
Pozostało mi tylko zrobić to co kazała. Spakowałam się, a następnie moja siostra zawiozła mnie w miejsce gdzie miałam spędzić następne 1,5 roku.
- Wierzę, że dasz radę, że z tego wyjdziesz - przytuliła mnie.
Potem udałam się do budynku, w którym miałam walczyć z pragnieniem.
*
15 maj 2013
To dzisiaj, wychodzę. Ma przyjechać po mnie Lisa. Tak bardzo za nią tęskniłam. Wyszłam na zewnątrz, to świeże powietrze...Przez te 1,5 roku praktycznie siedziałam tylko w ośrodku. Zobaczyłam ukochanego czerwonego garbusa mojej siostry. Wyszła z niego wysoka szatynka. Coś mi tutaj nie pasowało, przecież moja siostra była blondynką, jednak gdy się odwróciła zobaczyłam te same rysy twarzy co u mojej mamy i ten ciepły uśmiech.
- Melanie - podbiegła do mnie i przytuliła.
Tak bardzo za nią tęskniłam, za dotykiem osoby, która mnie kocha.
- Tęskniłam - wyszeptałam.
- Ja też siostro. Teraz zaczniemy nowe życie.
- Mam nadzieję.
- Chodź jedziemy na jakieś duże zakupy, na pewno ci się przydadzą.
- Jasne.
*
Przez długi czas buszowałyśmy po sklepach, w końcu gdy wybrałyśmy sobie kilka świetnych ciuchów udałyśmy się do kasy. Wtedy dopiero zauważyłam jeden problem.
- Lisa...bo ja.... bo ja nie mogę tego wziąć - za jąkałam się.
- Oj siostro nie przejmuj się, ja zapłacę.
- Ale Lisa ty przecież nie pracujesz...
- Pracuję, pracuję a teraz dawaj te ciuchy zanim się rozmyślę.
*
Z nowymi zdobyczami udałyśmy się do mieszkania, do mieszkania a raczej domu które jeszcze 1,5 roku temu dzieliłam z Lisą. Te wszystkie wspomnienia zarówno dobre jak i złe. To właśnie tutaj się wychowałam. Tylko to zostało mi po rodzicach. Zginęli kilka miesięcy przed tym jak zaczęłam brać. Pamiętam to jak dziś. Był 11 styczeń, wracałam razem z nimi od naszej ciotki Sabiny, droga była śliska. Jechaliśmy i jak zwykle śpiewaliśmy różne piosenki.
- Henry uważaj ! - krzyknęła moja mama Mariet.
Nim spostrzegłam się o co chodzi poczułam jak ostry ból przeszywa moje ciało. Samochód był na boku, a drzewo w które wjechaliśmy było wywrócone.
- Niech się pan nie martwi, już pana wyciągam.
- Nie. Niech pan najpierw wyciągnie moją córkę - wychrypiał ostatkiem sił mój ojciec.
Dalej nie pamiętam już nic, obudziłam się dopiero w jasno oświetlonej sali szpitalnej.
- Co z moimi rodzicami ? - spytałam.
- Przykro nam.
- Nie to nie może być prawda !
Jednak była, miesiące dochodziłam do siebie. Zadawałam sobie pytanie: " Dlaczego oni, dlaczego nie ja ? ". Wiedziałam, że nic nie zwróci im życia jednak tak bardzo za nimi tęskniłam. Miałam wiele prób samobójczych. Potem poznałam tego piłkarza od siedmiu boleści i się zaczęło. Ale przede mną jest jeszcze przyszłość, którą muszę przeżyć.
Pierwszy rozdział dodaję w wasze ręce, trochę wcześniej ale wyjeżdżam i nie miałaby czasu tego zrobić wcześniej. Jestem bardzo mile zaskoczona, 9 obserwatorów, prawie 1000 wyświetleń, tego się nie spodziewałam. Chciałabym przeprosić Ninę Majewską ponieważ niechcący usunęłam jej świetny komentarz spod prologu, przepraszam cię bardzo Nina. Teraz chyba mam nauczkę aby nie sprawdzać bloga na telefonie.
Pozdrawiam was serdecznie, CAłuski :*
Świetny rozdział, strasznie mnie zaciekawił.
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta;3
Pozdrawiam;**
Domyślam się, że chodzi o mnie :) jednak nie Nina, a Nika (Monika) ;d Nic się nie stało ;*
OdpowiedzUsuńA rozdział ciekawy, naprawdę podoba mi się. Widzę, że to będzie niezwykła historia, może inna od pozostałych ? ;) Nie mogę się doczekać by przeczytać kolejny rozdział. Bardzo ciekawi mnie jak dalej potoczy się życie Melanie.
Czekam więc i pozdrawiam ;*
Przepraszam cię bardzo za tę pomyłkę, nie no ją jak zwykle roztrzepana .
UsuńPozdrawiam :*
Bardzo ciekawa historia zupełnie inna niż inne.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział
weronika-julia-kinga.blogspot.com
Cudowny rozdział! Sądzę, że to będzie niesamowita historia. Mam nadzieję, że Melanie w końcu odnajdzie szczęście. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Ta historia jest niezwykła, Melanie musiała dużo wycierpieć. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Pozdrawiam :* W wolnej chwili zapraszam do siebie ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Ten Mario to Goetze? Nie mogę się doczekać pierwszego spotkania Marco i Mel.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział.
Tak ten Mario to Mario Goete. Chyba nie zauważyłaś zakładki bohaterowie.
UsuńPozdrawiam
Rozdział jest świetny.
OdpowiedzUsuńTa historia jest całkiem inna.Bardzo mnie to zaciekawiło.
Melanie musiała dużo wycierpieć.
czekam na kolejny.
Buziaki.:**
Świetny odcinek ! Dopiero weszłam na tego bloga i już się zakochałam :) Proszę, poinformuj mnie o nowym odcinku ;*
OdpowiedzUsuńZapraszamy na odcinek 6 ! ;D
Und wenn du irgendjemand magst, sag es am besten gleich.
www.diespannungsteigt.blogspot.com