" Brakuje jednej osoby, a czujemy się tak, jakby nie było całego świata "
29.11.2013
Narracja 3-osobowa
Dzisiejsza noc okazała się dla niego całkowicie bezsenna. Nawet na chwilę nie mógł zamknąć swych powiek i odpłynąć do zaczarowanej krainy Morfeusza. Cały czas bowiem nawiedzały go wspomnienia wczorajszego dnia. Szedł do przyjaciela z myślą, że tego dnia wydarzy się coś złego, tak się też stało.... Gdy wszedł do środka i ją zobaczył. Siedziała taka bezbronna i skulona na kanapie, patrząc na niego swoim cudownym wzrokiem. Jej oczy przybrały smutnej tonacji gdy go ujrzała. Blondyn chciał za wszelką cenę dowiedzieć się co ona tu robi, jednak gdy to zrozumiał, chciał poprostu cofnąć czas. Jego Melanie.... Dziewczyna, która była dla niego taka ważna, ta która skradła jego serce jednym spojrzeniem... Miała kogoś, a najgorsze było to, że był nim jego najlepszy przyjaciel, Mario Götze. W tym momencie niczego nie żałował. Widząc Mario leżącego na podłodze sprawiało mu mała satysfakcję. Blondyn nie żałował tez jednej rzeczy... Pocałunku...
I chodź by miał zrobić jakieś świństwo ona będzie jego, bo tylko on kocha ją tak mocno. Nie Mario, nie nikt inny, on...
W tym samym czasie
Jedna młoda dziewczyna w środku nocy otworzyła swoje oczy. Podniosła ciężkie od snu powieki i rozejrzała się dookoła. W pomieszczeniu, w którym się znajdowała było ciemno i cicho. Jedynym słuchałem dźwiękiem był jej oddech, który mieszał się z wydychanym powietrzem mężczyzny leżącego obok. Mężczyzny, który spał teraz słodko, zapewne śniąc o czymś wspaniałym. Ona jednak nie mogła. Kilka chwil temu obudziła się bowiem z sennego koszmaru. Koszmaru, który wydawał się, aż tak bardzo realny.
Siedziała przy szpitalnym łóżku, trzymając za reke swojego ukochanego. Jego dłoń zazwyczaj gorąca, była teraz lodowata. Cera blada, włosy matowe, a na twarzy liczne zadrapania, siniaki i opatrunki. Ręka była z gipsie, kostka złamana. W pewnym momencie maszyny, do których był podłączony jej ukochany zaczęły piszczec. Juz po chwili do sali wpadli lekarze, a ja zostałam wytchnięta z sali. Siedziałam przed salą i płakałam. Po chwili wyszedł lekarz, powiedział tylko jedno zdanie
- Przykro mi...
Wtedy się obudziłam. Spojrzałam na Mario i nagle spadł mi kamień z serca. Wszystko było dobrze...
Kilka godzin później.
Perspektywa Mario.
Obudziły mnie promienie słoneczne, które wpadały przez szczeliny w roleta do sypialni. Przeciągnąłem się i spojrzałam na Mel. Słodko spała. Pocałowałem ją przelotnie w czoło i poszedłem do łazienki. Wziąłem tam szybki, zimny prysznic, a następnie się ubrałem. Niepewnie spojrzałam w lustro. Było jeszcze gorzej niż wczoraj. Miałem podbite oko i jeszcze kilka innych siniaków. wyglądałem masakryczny. Może Melanie coś na to zaradzić jak tylko wstanie. Po jakimś czasie Udałem się do kuchni, aby przygotować śniadanie. Postanowiłem zrobić naleśniki, gdyż szczerze mówiąc nie umiałem zbyt dobrze gotować. Gdy ciasto było już gotowe wyjąłem z szafki patelnie i zacząłem smarzenie. Po jakimś czasie poczułem czyjeś dłonie na moich biodrach. Od razu wiedziałem czyje one były.
- Jak ci się spało kochanie ? - spytała.
- Dobrze, bo byłaś tuż obok - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w usta. Ona zaczęła pogłębiać mój pocałunek. W pewnym momencie chwyciłem ją za biodra i poradziłem na kuchennym blacie, ani na moment nie zaprzestaliśmy naszych pieszczot.
- Naleśniki - szepnęła Mel w moje usta.
- Trudno - byłem bardzo zachłanny, no ale cóż mogłem na to poradzić.
- Mario - odepchnęła mnie lekko gdy poczuła zapach spalenizny. Zdałem patelnie z kuchenki i wrzuciłem resztki, które pozostały ze śniadania. Na szczęście moje kochanie zaraz mi pomogło i już po chwil siedzieliśmy na bazowych spółkach w jadalni. Gdy skończyłem posiłek poszedłem jeszcze po torbę treningową.
- Na pewno nie chcesz ze mną jechać ?- spytałem dziewczyny, która stała oparta o ścianę i
przypatrywała mi się z uśmiechem na twarzy.
- Na pewno, to jeszcze za wcześnie, a poza tym będzie tam Marco. ..
- No dobrze kochanie, to życz mi powodzenia - pocałowałem ją w czoło i wyszedłem. Wsiadłem i jechałem na trening, bałem się mojeh i ponownego spotkania z Reusem....
Przepraszam Was za ten rozdział.
Nie mam weny.
Proszę, nie pytajcie kiedy nowy rozdział .
Pozdrawiam Nat
Prawie zeszłam przez ten sen Melanie :(
OdpowiedzUsuńOjj, teraz się zacznie dopiero...
Czekam na nn :)
Ten blog jest świetny! To już drugie z twoich opowiadań na które się natknęłam i pochłonęły mnie w całości <3 Powodzenia życzę weny!
OdpowiedzUsuńI dobrze, że Marco będzie walczył. Bo gdy się kocha osobę, zrobi się wszystko aby mieć ją przy sobie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, buziaki ;*
Nie masz za co przepraszać.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny i zawsze zagladam tu aby sprawdzic czy nie ma już nowego:)
Weny życzę:*
http://powrotyirozstania.blogspot.com/
wow serio genialne!
OdpowiedzUsuń