http://zabijasz-mnie-kochanie.blogspot.com/
Nowy blog o Mario Goetze
wtorek, 28 października 2014
środa, 27 sierpnia 2014
P.S. Kocham Cię - Epilog
5 miesięcy później
Perspektywa Mario Götze
Dortmund
Nigdy się czegoś takiego nie spodziewałem. Moje obecne życie w przeciągu ostatnich kilku miesięcy zmieniło się diametralnie. Straciłem kobietę, którą kocham, przeszedłem próbę samobójczą, odzyskałem przyjaciela, by później go stracić. Jednak ostatni czas był najgorszy. Z dziecinnego chłopaka musiałem zmienić się w odpowiedzialnego faceta. Bo teraz nie jestem już sam. Zostałem rodzicem, nie to dziecko nie jest moje. Ta kruszynka nazywa się Maya, Maya Reus. I to ja jestem jedyną osobą, która jej została. Tylko ja... Pozwólcie, że opowiem wam moją, naszą historię.
***
Wrócił, Marco wrócił do Dortmundu. Melanie wybaczyła mu. Mieli zostać rodziną. Oczekiwali dziecka. Byli tak bardzo szczęśliwi, ja też byłem. To w końcu moi najbliżsi. Jednak wystarczył moment. Mydlana bańka prysła.
Pewnego dnia po autostradzie jeździł szaleniec. Pijany. Ponad 2,5 promila alkoholu we krwi. Pił i wsiadł za kierownicę. Żadne hasła reklamowe nie podziałały. Przyczynił się do śmierci dwójki ludzi.
Melanie z miejsca została zabrana do szpitala. Akcja porodowa była bardzo trudna. Mel straciła wiele krwi, a dziecko ledwo przeżyło. Marco nie miał jednak tyle szczęścia. Zmarł w dniu wypadku, jednak kilka chwil przed śmiercią udało mu się zobaczyć swoją córeczkę. Przytulił ją do piersi, a kilka minut później jego serce przestało bić. Melanie nie umiała poradzić sobie z odejściem ukochanego. Wpadła w depresję. Nic nie jadła, nie piła, odmawiała brania leków. W końcu także odeszła. Do dziś myślę, że jej serce nie wytrzymało tej rozłąki. Umarła z tęsknoty, pozbawiając Mai ostatniego z rodziców.
Nie miałem innego wyjścia. Nie mógłbym pozwolić, żeby córka moich najlepszych przyjaciół trafiło do domu dziecka. Postanowiłem, że zajmę się nią. Początkowo pogodzenie rodzicielstwa z piłką było dla mnie bardzo dużym wyzwaniem. Jednak Borussia mi pomogła. Każdy choć przez chwilę chciał zająć się małą. Była w końcu ostatnią pamiątka po naszej wielkiej legendzie.
Dzisiaj wybrałem się z małą na cmentarz. Chodziliśmy tam dość często. Bo choć pokochałam Majkę jak własną córeczkę, nigdy nie pozwolę by zapomniała o swoich prawdziwych rodzicach. Moja córeczka teraz spała w wózku, a ja siedziałem na kamiennej ławce i wpatrywałem się w nagrobek. Na płycie widniały imiona moich przyjaciół. Byli tak bardzo młodzi. Po moich policzkach pociekły łzy. Tak bardzo za nimi tęskniłem. Do tej pory nie udało mi się pogodzić z ich śmiercią. Powinni tu być. Powinni cieszyć się z rodzicielstwa, razem wychowywać córkę. Z kieszeni kurtki wyjąłem kopertę, w której znajdował się list. Moja ostatnia wiadomość od mojej wielkiej miłości. Od Melanie. Zacząłem czytać treść po raz setny, jednak sprawiało mi to przyjemność, pokrzepiało moje serce.
" Kochany Mario,
Przeczuwam, że to już koniec, że za kilka dni moje życie się skończy. Może z jednej strony tak będzie lepiej. Myślę, że po odejściu Marco nigdy już nic nie wróci do normalności w moim życiu. Myślę, że nie będę umiała wychować mojej córeczki tak jak chciałam tuż przed jej narodzinami. Nie poradzę sobie. Nie mam już siły. Ale Mario, ja wiem, że ty mi pomożesz. Że gdy odejdę ty zaopiekujesz się moim skarbem. Wiem, że Maya przy tobie będzie miała najlepszą opiekę. Przepraszam Cię, że nakładam na Ciebie taką odpowiedzialność, ale nie mam innego wyjścia. Więc proszę, zrób to dla mnie. To moja ostatnie życzenie przed śmiecia.
Żegnaj,
Melanie.
P.S. Kocham Cię. Nigdy nie przestałam i tak już na zawsze zostanie. Za życia jak i po nim.
KONIEC.
Dziękuję wam za każdy komentarz.
Dziękuję wam za każde wyświetlenie.
Dziękuję wam za każdą obserwację.
Dziękuję, że byłyscie ze mną od początku tej historii.
Dziękując jednocześnie przepraszam.
Za długie przerwy, za krótkie rozdziały, za nudną treść, za zakończenie.
Gdy zaczęłam pisać tego bloga nie wiedziałam, że ta historia skończy się w ten sposób, w taki smutny.
Za to was przepraszam, ale chciałam przez to pokazać, że miłość jest najważniejszym uczuciem w życiu człowieka.
Że bez niej jesteśmy nikim.
Mario miał rację, Melanie umarła z tęsknoty.
Jest motyw zaczerpnięty z mojego własnego życia.
Moja babcia umarła w walentynki, miesiąc po śmierci mojego dziadka, a jej męża.
Była zdrowa, jedyną jej chorobą była tęsknota z mężczyzną którego kochała.
Na dzisiaj juz kończę tę historię, ale nie żegnam się z Wami.
Zapraszam was na mojego drugiego bloga, którego niedawno zaczęłam.
Dla zachęty zostawiam tutaj prolog, mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Straciłem ją na zawsze.
Jej odejście zmieniło wszystko.
Widziałem to na własne oczy.
Widziałem jej śmierć, której sceny powracają do mnie każdej nocy.
Sznur, zaciskający się na bladej, łabędziej szyi.
Czarne włosy opadające pasmami na czoło.
Kończyny, które bezwładnie spływają wzdłuż jej ciała.
Oczy bez wyrazu, wpatrzone w dal.
Rozchylone wargi krwistego koloru.
Moja reakcja była natychmiastowa, wręcz mechaniczna.
Odwiązałem sznur z wierzby, przy której skonała, a zimne ciało mojej ukochanej zacząłem tulić do swojego.
Nie mogłem uwierzyć, że Isabel to zrobiła, że zostawiła mnie tutaj całkiem samego.
Że nasze pożegnanie sprowadzi mnie do miejsca, w którym się właśnie znajdowałem.
- Skazuje pana na 10 lat skazania wolności, za zabójstwo Isabel Marie Smith - usłyszałem głos sędziego.
- Isabel, Isabel kochanie... Błagam, powiedz, że jestem niewinny -
modliłem się w duchu, jednak to nic nie dało. Kilka minut później
zostałem wyprowadzony do więzienia, a następnie zamknięty w ciasnej
celi, gdzie miałem spędzić następne lata mojego życia. http://nie-potrafie-z-ciebie-zrezygnowac.blogspot.com/
poniedziałek, 28 lipca 2014
piątek, 25 lipca 2014
21 " Czy jestem w niebie ? "
Perspektywa Melanie
Siedziałam obok szpitalnego łóżka i wpatrywałam się w śpiącego chłopaka. Moja dłoń spoczywała na jego dłoni, drugą zaś głaskałam jego policzek. Tak bardzo chciałabym, żeby się obudził. Tęskniłam za nim, a świadomość, że zrobił on to z mojej winy, wykańczała mnie. Każdego dnia przychodzę tutaj pełna nadziei, która opuszcza mnie gdy pielęgniarka, bądź Lena, która często tu zaglądam, każe wracać mi do domu. Niedawno przyszedł Nuri, jednak dzisiaj było bardzo mało mówmy. Zamieniliśmy ze sobą może z dwa zdania, co było do nas niepodobne.
- Hej, co się stało ? - spytałam gdy on tak wpatrywał się tempo w ekran telefonu.
- Nic się nie stało, Mel - uśmiechnął się krzywo, nieszczerze.
- Przecież widzę Şahin - spojrzałam na niego zatroskanym wzrokiem.
- No dobra... - chciał mówić, ale przerwało mu głośne pikanie, które wydała jednak z maszyn, do której był przypięty Mario.
Do sali natychmiast przybiegli lekarze i pielęgniarki, które wyprosiły nas z sali. Tak więc czekaliśmy w strachu i niepewności. Ja chodziłam nerwowo po korytarzu, zaś mój przyjaciel siedział załamany z twarzą schowaną w dłoniach. Zupełnie tak jakby spodziewał się najgorszego, jakby nie wierzył w mojego Mario. Po jakich 20 minutach z sali wyszedł lekarz i podszedł do nas.
- Pan Mario się wybudził, jego stan jest stabilny - uśmiechnął się, a mi kamień spadł z serca.
- Czy możemy go zobaczyć ? - spytałam.
- Tak, ale proszę pojedynczo, gdyż nie wolno przemęczać pacjenta - powiedział i udał się do swojego gabinetu.
Nuri kazał mi iść pierwszej, chyba wiedział, że bardzo mi na tym zależy. Gdy weszłam do sali piłkarz leżał nieruchomo i wpatrywał się gdzieś w sufit. Wolno podeszłam do łóżka i usiadłam obok na krześle. Chyba mnie usłyszał, bo spojrzał w moją stronę.
- Czy jestem w niebie ? - spytał niemalże szeptem.
- Dlaczego tak sądzisz ? - odszeptałam zszokowana jego pytaniem.
- Bo jesteś aniołem, wyglądasz zupełnie jak ta dziewczyna, którą kochałem za życia - powiedział i znów wpatrywał się sufit. - Ona śniła mi się cały czas zanim umarłem, wiesz ? Byliśmy razem, byłem szczęśliwy jak nigdy...
- Mario, kochanie, ty żyjesz. Nie umarłeś, jestem tutaj z Tobą. To ja, Melanie... - powiedziałam, gdy po moich policzkach pociekły łzy.
- Ale przecież byłem na tej autostradzie, rozmawiałem z Tobą, żegnałem się, a potem było to uderzenie. Miałem umrzeć, miało się udać. Ja chciałem odejść ! - po jego policzku poczekła samotna łza.
- Przestań ! Przestań, słyszysz ?! Chciałeś odejść i co ? Zostawić mnie tak po prostu ? - spytałam.
- Przecież to ty zostawiłaś mnie - przypomniał mi.
- Nie jestem już z nim, nie jestem z Marco - wyszeptałam.
- Ale dlaczego ? - spytał zszokowany moją odpowiedzią.
- Tak po prostu, może mu się znudziłam - wyszeptałam - ale wiesz, to nie jest najgorsze - dotknęłam się do jeszcze płaskiego brzucha. - Jestem z nim w ciąży - wtedy juz się rozpłakałam.
- Chodź tu - poklepał miejsce obok siebie. Wstałam i usiadłam, a on wtulił mnie w swoje ramion. Siedzieliśmy tak w ciszy dopóki on jej nie przerwał.
- Pomogę Ci Melanie, oczywiście jeśli będziesz chciała. Jeśli Marco nie wróci. Będę to robił jako twój przyjaciel i jako przyjaciel Marco, dobrze ? Dobrze, Melanie ? - spytał mnie. Popatrzyłam w jego ciemne oczy i mimowolnie uśmiechnęła się.
- Dobrze - powiedziałam i wtuliłam się w niego najmocniej jak tylko mogłam...
***
Perspektywa Marco c.d.
- Reus, posłuchaj...Mario...on...- juz nie mogłem wytrzymać w tej niepewności i wybuchłem.
- Nuri no mów ! -krzyknąłem do słuchawki.
- Obudził się - te dwa słowa sprawiły, że wybuchła we mnie fala szczęścia. To nie koniec, jeszcze będę mógł z nim porozmawiać, przeprosić go.
- Co on teraz robi, jak się czyje ? - zacząłem zasypywać go pytaniami.
- Jego stan jest stabilny, jest teraz u niego Melanie - na dźwięk imienia mojej ukochanej wzdrygnąłem się.
- Nuri niedługo przylecę do Dortmundu, obiecuję - powiedziałem i rozpaczyłem się.
Musiałem jakoś działać, musiałem odzyskać dziewczynę i przyjaciela. Bez nich moje życie nie ma sensu. Najgorsze jest chyba to, że te dwie osoby razem się wykluczają. Nie wiem czy znajdę jakiś sposób na to by być szczęśliwym. To jest zbyt trudne. A ja w tej walce okazałem się za słaby.
Ale zobaczymy, zobaczymy co przyniesie jutro....
Aaaa.... przepraszam Was bardzo. Rozdział pojawił się tak późno i w dodatku jest straszliwie krótki.
Przepraszam, przepraszam, przepraszam...
Postaram się napisać następny dużo dłuższy jeśli tylko będę miała wenę.
Pozdrawiam Was gorąco.
Next = 12 komentarzy.
Zapraszam na nowego bloga: www.nikt-cie-nie-pokocha.blogspot.com
Siedziałam obok szpitalnego łóżka i wpatrywałam się w śpiącego chłopaka. Moja dłoń spoczywała na jego dłoni, drugą zaś głaskałam jego policzek. Tak bardzo chciałabym, żeby się obudził. Tęskniłam za nim, a świadomość, że zrobił on to z mojej winy, wykańczała mnie. Każdego dnia przychodzę tutaj pełna nadziei, która opuszcza mnie gdy pielęgniarka, bądź Lena, która często tu zaglądam, każe wracać mi do domu. Niedawno przyszedł Nuri, jednak dzisiaj było bardzo mało mówmy. Zamieniliśmy ze sobą może z dwa zdania, co było do nas niepodobne.
- Hej, co się stało ? - spytałam gdy on tak wpatrywał się tempo w ekran telefonu.
- Nic się nie stało, Mel - uśmiechnął się krzywo, nieszczerze.
- Przecież widzę Şahin - spojrzałam na niego zatroskanym wzrokiem.
- No dobra... - chciał mówić, ale przerwało mu głośne pikanie, które wydała jednak z maszyn, do której był przypięty Mario.
Do sali natychmiast przybiegli lekarze i pielęgniarki, które wyprosiły nas z sali. Tak więc czekaliśmy w strachu i niepewności. Ja chodziłam nerwowo po korytarzu, zaś mój przyjaciel siedział załamany z twarzą schowaną w dłoniach. Zupełnie tak jakby spodziewał się najgorszego, jakby nie wierzył w mojego Mario. Po jakich 20 minutach z sali wyszedł lekarz i podszedł do nas.
- Pan Mario się wybudził, jego stan jest stabilny - uśmiechnął się, a mi kamień spadł z serca.
- Czy możemy go zobaczyć ? - spytałam.
- Tak, ale proszę pojedynczo, gdyż nie wolno przemęczać pacjenta - powiedział i udał się do swojego gabinetu.
Nuri kazał mi iść pierwszej, chyba wiedział, że bardzo mi na tym zależy. Gdy weszłam do sali piłkarz leżał nieruchomo i wpatrywał się gdzieś w sufit. Wolno podeszłam do łóżka i usiadłam obok na krześle. Chyba mnie usłyszał, bo spojrzał w moją stronę.
- Czy jestem w niebie ? - spytał niemalże szeptem.
- Dlaczego tak sądzisz ? - odszeptałam zszokowana jego pytaniem.
- Bo jesteś aniołem, wyglądasz zupełnie jak ta dziewczyna, którą kochałem za życia - powiedział i znów wpatrywał się sufit. - Ona śniła mi się cały czas zanim umarłem, wiesz ? Byliśmy razem, byłem szczęśliwy jak nigdy...
- Mario, kochanie, ty żyjesz. Nie umarłeś, jestem tutaj z Tobą. To ja, Melanie... - powiedziałam, gdy po moich policzkach pociekły łzy.
- Ale przecież byłem na tej autostradzie, rozmawiałem z Tobą, żegnałem się, a potem było to uderzenie. Miałem umrzeć, miało się udać. Ja chciałem odejść ! - po jego policzku poczekła samotna łza.
- Przestań ! Przestań, słyszysz ?! Chciałeś odejść i co ? Zostawić mnie tak po prostu ? - spytałam.
- Przecież to ty zostawiłaś mnie - przypomniał mi.
- Nie jestem już z nim, nie jestem z Marco - wyszeptałam.
- Ale dlaczego ? - spytał zszokowany moją odpowiedzią.
- Tak po prostu, może mu się znudziłam - wyszeptałam - ale wiesz, to nie jest najgorsze - dotknęłam się do jeszcze płaskiego brzucha. - Jestem z nim w ciąży - wtedy juz się rozpłakałam.
- Chodź tu - poklepał miejsce obok siebie. Wstałam i usiadłam, a on wtulił mnie w swoje ramion. Siedzieliśmy tak w ciszy dopóki on jej nie przerwał.
- Pomogę Ci Melanie, oczywiście jeśli będziesz chciała. Jeśli Marco nie wróci. Będę to robił jako twój przyjaciel i jako przyjaciel Marco, dobrze ? Dobrze, Melanie ? - spytał mnie. Popatrzyłam w jego ciemne oczy i mimowolnie uśmiechnęła się.
- Dobrze - powiedziałam i wtuliłam się w niego najmocniej jak tylko mogłam...
***
Perspektywa Marco c.d.
- Reus, posłuchaj...Mario...on...- juz nie mogłem wytrzymać w tej niepewności i wybuchłem.
- Nuri no mów ! -krzyknąłem do słuchawki.
- Obudził się - te dwa słowa sprawiły, że wybuchła we mnie fala szczęścia. To nie koniec, jeszcze będę mógł z nim porozmawiać, przeprosić go.
- Co on teraz robi, jak się czyje ? - zacząłem zasypywać go pytaniami.
- Jego stan jest stabilny, jest teraz u niego Melanie - na dźwięk imienia mojej ukochanej wzdrygnąłem się.
- Nuri niedługo przylecę do Dortmundu, obiecuję - powiedziałem i rozpaczyłem się.
Musiałem jakoś działać, musiałem odzyskać dziewczynę i przyjaciela. Bez nich moje życie nie ma sensu. Najgorsze jest chyba to, że te dwie osoby razem się wykluczają. Nie wiem czy znajdę jakiś sposób na to by być szczęśliwym. To jest zbyt trudne. A ja w tej walce okazałem się za słaby.
Ale zobaczymy, zobaczymy co przyniesie jutro....
Aaaa.... przepraszam Was bardzo. Rozdział pojawił się tak późno i w dodatku jest straszliwie krótki.
Przepraszam, przepraszam, przepraszam...
Postaram się napisać następny dużo dłuższy jeśli tylko będę miała wenę.
Pozdrawiam Was gorąco.
Next = 12 komentarzy.
Zapraszam na nowego bloga: www.nikt-cie-nie-pokocha.blogspot.com
środa, 25 czerwca 2014
20 " Isco "
Zapraszam do zakładki bohaterowie
" Daje słowo, oddałbym wszystko by być dziś z Tobą "
Narracji 3-osobowa
I odszedł, zostawił ją samą. Tak bezbronną jak małe dziecko. Złamał jej serce chodź zrobił to nieumyślnie. Prawda jest taka, że w tym momencie cierpią oboje. On, który z lotu ptaka wpatruje się w znikający za oknem krajobraz Niemiec, nieświadomy tego, że kobieta jego życia próbowała utrzymać go przy sobie. Jest jeszcze i ona. Zapłakana dziewczyna stojąca na środku gmachu lotniska, ciągle patrząca w ten sam punkt. Tunel gdzie ostatnim razem mogła dostrzec swojego ukochanego. Ich serca ogarnął smutek spowodowany odejściem najważniejszej osoby w życiu. Gorzki żal, którego nie da się powstrzymać. Ból, bo przecież każdy wie, że bez siebie nie potrafią normalnie funkcjonować. Jedno jest dla drugiego życiodajnym tlenem, a przecież bez niego nie da się normalnie żyć. Oni już też nie mogą, ich dusze powoli umierają, pytanie tylko czy pojawi się ktoś, kto będzie umiał zatrzymać ten proces ?
Kilka dni później
Perspektywa Melanie
Moje życie stało się koszmarem. Złym snem, z którego nie mogę się wzbudzić. Moja codzienna życzywistość jest tak bardzo ponura. Pewnie gdyby nie moja kruszynka, którą noszę pod swoim sercem, stoczyłabym się na dno. Wróciła do narkotyków i alkoholu, ale ja się nie poddam. Mam dla kogo żyć, nie chce aby mojemu dziecku zabrakło czegokolwiek, wystarczy, że będzie się wychowywało bez ojca. Choć wydaje mi się, że Marco byłby świetnym rodzicem...
Retrospekcja
- Reus, zabije Cię - powiedziałam gdy wchodziliśmy schodami na wierzę Floriana.
- A co, wymiękasz już ? - zaśmiał się.
- A żebyś wiedział - powiedziałam zła.
- To już pani pomagam - wziął mnie na ręce, a ja wtuliłam się w jego silne ramiona. Postawił mnie gdy już byliśmy na samej górze.
- Boże Marco - odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam uśmiech na jego twarzy - Tu jest pięknie... Rozejrzałam się jeszcze kilkanaście razy i chłonęłam widoki Dortmundu nocą, coś niesamowitego. Poczułam jego ręce w mojej talii, usta na szyi.
- Kocham Cię Marco - szepnęłam odwracając się w jego stronę. Oczy blondyna były tak bardzo piękne, a jego ciepły wzrok był skierowany tylko i wyłącznie w moją stronę.
- Też Cię kocham Mel, nawet nie wiesz jak bardzo - pocałował mnie w czoło. Ten chłopak dawał mi bezpieczeństwo, tylko przy nim czułam się taka szczęśliwa. Każdy jego pocałunek, gest, spojrzenie to coś magicznego.
- Marco, co jest twoim największym marzeniem ? - spytałam po chwili ciszy błądząc opuszkami palcy po jego pięknej twarzy.
- Moim największym marzeniem jest to, że kiedyś w przyszłości gdy przyjdzie na to czas powiesz mi tak. Chciałbym, żebyś została panią Reus, a tutaj - rękoma zaczął gładzić mój płaski brzuch - miała początek Maya i Maks.
- Marco... Ty naprawdę tego chcesz ? - po moich policzkach pociekły łzy wzruszenia.
- Kochanie, nie płacz - kciukiem wywarł krople. - Oczywiście, że tego chcę. Jesteś dla mnie najważniejsza na świecie. Moje życie bez Ciebie byłoby nie do zniesienia - przerwał na chwilę i splutł nasze dłonie - A jak Ci się podobają imiona naszych dzieci ? - uśmiechnął się nieśmiało.
- Podobają mi się bardzo i pasują do mojego nazwiska.
- Kochanie, nasze dzieci będą nosiły nazwisko Reus - upomniał mnie.
- Niby dlaczego, przecież to ja je urodzę - powiedziałam z uśmiechem.
- Ale nie bez moich plemników - zaśmiałam się na to stwierdzenie i pocałowałam go w usta.- Niech ci będzie - w końcu mu uległam. Przez kilka następnych chwil wpatrywałam się w ulicę Dortmundu, który powoli budził się do życia.
Koniec Retrospekcji
Gdy przywołuje te wspomnienia w moje głowie budzi się smutek. Bo prawda jest taka, że to moja wina. Moje dziecko zostanie pozbawione jednego z rodziców przeze mnie.
-Marco, tak bardzo za Tobą tęsknię - pomyślałam.
- Kurwa Melanie, uspokój się ! Nie zachowuj się jak ofiara losu. Odszedł, trudno. Czasu nie cofniesz ! - powiedziałam cicho. Muszę się otrząsnąć bo wieczne rozmyślanie o Marco i tak nic nie da. Pogorszy tylko jeszcze gorzej sytuację.
Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i przejrzałam się w dużym lustrze. Brzuszka jeszcze nie było widać, ale to dopiero początek drugiego miesiąca. Najważniejsze jest to, że maluch rozwija się prawidłowo. Zeszłam na dół by zjeść śniadanie, a potem wyszłam i udałam się w kierunku tutejszego stadiony, gdyż dostałam posadę, o której opowiadał Nuri. Ta praca bardzo mi się podobała. Piłkarze i inni pracownicy byli bardzo mili i szybko złapałam z nimi dobry kontakt. A dzisiaj w klubie mają nastąpić zmiany. Przybywa nowy zawodnik. Piłkarz Realu, który zgodził się na wypożyczenie do BVB. Isco. Zobaczymy jak potoczy się nasza współpraca. Mam nadzieję, że nie będzie źle, w końcu lepiej nie mieć wrogów.
Gdy weszłam do środka Iduny udałam się do mojego gabinetu. Był bardzo ładny, przestronny. Znajdowało się w nim duże biurko, dwa wygodne fotele wokół niego, szafy gdzie trzymałam karty chłopaków oraz bardzo wygodna kanapa. Chłopaki uznali, że w moim stanie nie mogę się przemęczać. Eh...czasem są nieznośni. Nikt oprócz Nuriego i Kloppa nie wie, że Marco jest ojcem mojego dziecka. Pewnie zaraz by go o tym powiadomili, a tego bym nie chciała. Gdy wykonywałam swoją pracę i uzupełniałam karty na mecz wyjazdowy, ktoś zapukał do drzwi. Krzyknęłam - Proszę - i moim oczom ukazał się Sahin, jak zwykle uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Hej - przywitał się siadając na fotelu.
- Hej - odpowiedziałam nie przestając pracować.
- Jak się dzisiaj czujesz ? - spytał i uśmiech mimowolnie zszedł z jego twarzy.
- Hmm... Niech pomyślę. Facet, którego kocham wyjechał, ja noszę teraz jego dziecko, a on nie ma o tym pojęcia. Ponadto Mario cały czas leży w śpiączce i nie wiadomo czy się wybudzi. Nie no, wszystko jest w porządku - zaśmiałam się ironicznie.
- Melanie, wszystko będzie dobrze, zobaczysz. A teraz zapraszam Cię na trening, musisz poznać nowego gracza Borussii Dortmund - wyciągnął do mnie ręce i pomógł mi wstać. Następnie podał mi ramię i ruszyliśmy w kierunku murawy.
- Nuri nie musisz się o mnie tak troszczyć - przypomniałam.
- Muszę, uwierz. Bardzo Cię lubię Mel, jesteś świetną przyjaciółką, a poza tym obiecałem Marco, że będę przy tobie. Ale nie myśl sobie, że robię to tylko dla niego - mrugnął do mnie.
- Nuri jesteś kochany, nigdy nie uda mi się tobie odwdzięczyć...
- Mel, wystarczy, że jesteś - objął mnie przyjaźnie ramieniem. -Chociaż, nie powiem, raz na jakiś czas możesz się zaopiekować Ömerkiem - zaśmiał się.
- To oczywiście mogę robić, bo go uwielbiam.
- I vice versa - weszliśmy na murawę i wtedy zobaczyłam że wszyscy zawodnicy ustawili się w okręgu, a między nimi stał Jurgen i osobnik, którego nie znałam - Isco. Gdy trener nad zobaczył, szybko przywołał gestem dłoni.
- Francisco, to jest Melanie. Nasza ukochana pani psycholog - powiedział przyjaźnie trener. Spojrzałam na młodego piłkarza, który uśmiechał się do mnie uprzejmie. Zrobiłam kulka kroków w jego stronę.
- Melanie - podałam mu rękę, która chwycił i ucałował szarmancko.
-Francisco, ale może mówić mi Isco.
- Oczywiście, a teraz wybacz, ale obowiązki wzywają - powiedziałam i ruszyłam w kierunku ławki rezerwowych, aby pomówić z Kloppem.
Perspektywa Marco
Madryt - miasto, w którym miało odmienić się moje życie, odmienić na lepsze. Czy tak się stało ? Nie, czuje się tutaj fatalnie. Oczywiście poznałem kilku naprawdę fajnych chłopaków, ale nikt inny nie zastąpi mi moich Borussen i Melanie. Melanie, moja kochana Melanie. Tak bardzo za nią tęsknie. On jest moim życiem, nie umiem bez niej funkcjonować. Myślałem, że w Hiszpanii zapomnę o wszystkim, że poznam tu jakaś dziewczynę, ale nic z tego. Może tutejsze kobiety są i bardzo ładne, ale żadna nie przebije JEJ. Gdy kończyłem jeść śniadanie do moich drzwi zadzwonił dzwonek. Wstałem z krzesła i powędrowałem, aby zobaczyć kto to. Był to Sergio. To właśnie z nim nawiązałem tutaj najlepszy kontakt, naprawdę go polubiłem.
- Hej Marco - przywitał się uściskiem dłoni.
- Hej, wejdź - zaprosiłem go do środka, a następnie udaliśmy się do salonu. - Napijesz się czegoś ?- spytałem gdy usiadł na kanapie.
- Nie, dziękuję. W zasadzie wpadłem tylko na chwilę. Chciałem się spytać czy może nie masz ochoty pojechać ze mną i dzieciakami na spływ kajakowy. José cię uwielbia, a poza tym nie chce, żebyś spędził znowu cały weekend sam. Wiem, że cały czas myślisz o Mel, ale gdy siedzisz w domu zupełnie sam, jest jeszcze gorzej. Wiec jak, dasz się namówić ? - spytał.
- Brzmi fajnie, myślę że mógłby się z wami zabrać- uśmiechnąłem się.
- Może udałoby się jeszcze namówić Ronaldo, żeby wybrał się z Juniorem.
- Czyli widzę, że tylko ja bez dziecka - zauważyłem.
- Jeśli chcesz mogę ci sprzedać José - zaśmiał się.
W tym czasie zadzwonił mój telefon. Zgorzałem na wyświetlacz. Dzwonił Nuri.
- Przepraszam na chwilę - powiedziałem i odebrałem.
- Hej - przywitałem się.
- Marco, posłuchaj. Mario...on...c.d.n.
" Daje słowo, oddałbym wszystko by być dziś z Tobą "
Narracji 3-osobowa
I odszedł, zostawił ją samą. Tak bezbronną jak małe dziecko. Złamał jej serce chodź zrobił to nieumyślnie. Prawda jest taka, że w tym momencie cierpią oboje. On, który z lotu ptaka wpatruje się w znikający za oknem krajobraz Niemiec, nieświadomy tego, że kobieta jego życia próbowała utrzymać go przy sobie. Jest jeszcze i ona. Zapłakana dziewczyna stojąca na środku gmachu lotniska, ciągle patrząca w ten sam punkt. Tunel gdzie ostatnim razem mogła dostrzec swojego ukochanego. Ich serca ogarnął smutek spowodowany odejściem najważniejszej osoby w życiu. Gorzki żal, którego nie da się powstrzymać. Ból, bo przecież każdy wie, że bez siebie nie potrafią normalnie funkcjonować. Jedno jest dla drugiego życiodajnym tlenem, a przecież bez niego nie da się normalnie żyć. Oni już też nie mogą, ich dusze powoli umierają, pytanie tylko czy pojawi się ktoś, kto będzie umiał zatrzymać ten proces ?
Kilka dni później
Perspektywa Melanie
Moje życie stało się koszmarem. Złym snem, z którego nie mogę się wzbudzić. Moja codzienna życzywistość jest tak bardzo ponura. Pewnie gdyby nie moja kruszynka, którą noszę pod swoim sercem, stoczyłabym się na dno. Wróciła do narkotyków i alkoholu, ale ja się nie poddam. Mam dla kogo żyć, nie chce aby mojemu dziecku zabrakło czegokolwiek, wystarczy, że będzie się wychowywało bez ojca. Choć wydaje mi się, że Marco byłby świetnym rodzicem...
Retrospekcja
- Reus, zabije Cię - powiedziałam gdy wchodziliśmy schodami na wierzę Floriana.
- A co, wymiękasz już ? - zaśmiał się.
- A żebyś wiedział - powiedziałam zła.
- To już pani pomagam - wziął mnie na ręce, a ja wtuliłam się w jego silne ramiona. Postawił mnie gdy już byliśmy na samej górze.
- Boże Marco - odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam uśmiech na jego twarzy - Tu jest pięknie... Rozejrzałam się jeszcze kilkanaście razy i chłonęłam widoki Dortmundu nocą, coś niesamowitego. Poczułam jego ręce w mojej talii, usta na szyi.
- Kocham Cię Marco - szepnęłam odwracając się w jego stronę. Oczy blondyna były tak bardzo piękne, a jego ciepły wzrok był skierowany tylko i wyłącznie w moją stronę.
- Też Cię kocham Mel, nawet nie wiesz jak bardzo - pocałował mnie w czoło. Ten chłopak dawał mi bezpieczeństwo, tylko przy nim czułam się taka szczęśliwa. Każdy jego pocałunek, gest, spojrzenie to coś magicznego.
- Marco, co jest twoim największym marzeniem ? - spytałam po chwili ciszy błądząc opuszkami palcy po jego pięknej twarzy.
- Moim największym marzeniem jest to, że kiedyś w przyszłości gdy przyjdzie na to czas powiesz mi tak. Chciałbym, żebyś została panią Reus, a tutaj - rękoma zaczął gładzić mój płaski brzuch - miała początek Maya i Maks.
- Marco... Ty naprawdę tego chcesz ? - po moich policzkach pociekły łzy wzruszenia.
- Kochanie, nie płacz - kciukiem wywarł krople. - Oczywiście, że tego chcę. Jesteś dla mnie najważniejsza na świecie. Moje życie bez Ciebie byłoby nie do zniesienia - przerwał na chwilę i splutł nasze dłonie - A jak Ci się podobają imiona naszych dzieci ? - uśmiechnął się nieśmiało.
- Podobają mi się bardzo i pasują do mojego nazwiska.
- Kochanie, nasze dzieci będą nosiły nazwisko Reus - upomniał mnie.
- Niby dlaczego, przecież to ja je urodzę - powiedziałam z uśmiechem.
- Ale nie bez moich plemników - zaśmiałam się na to stwierdzenie i pocałowałam go w usta.- Niech ci będzie - w końcu mu uległam. Przez kilka następnych chwil wpatrywałam się w ulicę Dortmundu, który powoli budził się do życia.
Koniec Retrospekcji
Gdy przywołuje te wspomnienia w moje głowie budzi się smutek. Bo prawda jest taka, że to moja wina. Moje dziecko zostanie pozbawione jednego z rodziców przeze mnie.
-Marco, tak bardzo za Tobą tęsknię - pomyślałam.
- Kurwa Melanie, uspokój się ! Nie zachowuj się jak ofiara losu. Odszedł, trudno. Czasu nie cofniesz ! - powiedziałam cicho. Muszę się otrząsnąć bo wieczne rozmyślanie o Marco i tak nic nie da. Pogorszy tylko jeszcze gorzej sytuację.
Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i przejrzałam się w dużym lustrze. Brzuszka jeszcze nie było widać, ale to dopiero początek drugiego miesiąca. Najważniejsze jest to, że maluch rozwija się prawidłowo. Zeszłam na dół by zjeść śniadanie, a potem wyszłam i udałam się w kierunku tutejszego stadiony, gdyż dostałam posadę, o której opowiadał Nuri. Ta praca bardzo mi się podobała. Piłkarze i inni pracownicy byli bardzo mili i szybko złapałam z nimi dobry kontakt. A dzisiaj w klubie mają nastąpić zmiany. Przybywa nowy zawodnik. Piłkarz Realu, który zgodził się na wypożyczenie do BVB. Isco. Zobaczymy jak potoczy się nasza współpraca. Mam nadzieję, że nie będzie źle, w końcu lepiej nie mieć wrogów.
Gdy weszłam do środka Iduny udałam się do mojego gabinetu. Był bardzo ładny, przestronny. Znajdowało się w nim duże biurko, dwa wygodne fotele wokół niego, szafy gdzie trzymałam karty chłopaków oraz bardzo wygodna kanapa. Chłopaki uznali, że w moim stanie nie mogę się przemęczać. Eh...czasem są nieznośni. Nikt oprócz Nuriego i Kloppa nie wie, że Marco jest ojcem mojego dziecka. Pewnie zaraz by go o tym powiadomili, a tego bym nie chciała. Gdy wykonywałam swoją pracę i uzupełniałam karty na mecz wyjazdowy, ktoś zapukał do drzwi. Krzyknęłam - Proszę - i moim oczom ukazał się Sahin, jak zwykle uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Hej - przywitał się siadając na fotelu.
- Hej - odpowiedziałam nie przestając pracować.
- Jak się dzisiaj czujesz ? - spytał i uśmiech mimowolnie zszedł z jego twarzy.
- Hmm... Niech pomyślę. Facet, którego kocham wyjechał, ja noszę teraz jego dziecko, a on nie ma o tym pojęcia. Ponadto Mario cały czas leży w śpiączce i nie wiadomo czy się wybudzi. Nie no, wszystko jest w porządku - zaśmiałam się ironicznie.
- Melanie, wszystko będzie dobrze, zobaczysz. A teraz zapraszam Cię na trening, musisz poznać nowego gracza Borussii Dortmund - wyciągnął do mnie ręce i pomógł mi wstać. Następnie podał mi ramię i ruszyliśmy w kierunku murawy.
- Nuri nie musisz się o mnie tak troszczyć - przypomniałam.
- Muszę, uwierz. Bardzo Cię lubię Mel, jesteś świetną przyjaciółką, a poza tym obiecałem Marco, że będę przy tobie. Ale nie myśl sobie, że robię to tylko dla niego - mrugnął do mnie.
- Nuri jesteś kochany, nigdy nie uda mi się tobie odwdzięczyć...
- Mel, wystarczy, że jesteś - objął mnie przyjaźnie ramieniem. -Chociaż, nie powiem, raz na jakiś czas możesz się zaopiekować Ömerkiem - zaśmiał się.
- To oczywiście mogę robić, bo go uwielbiam.
- I vice versa - weszliśmy na murawę i wtedy zobaczyłam że wszyscy zawodnicy ustawili się w okręgu, a między nimi stał Jurgen i osobnik, którego nie znałam - Isco. Gdy trener nad zobaczył, szybko przywołał gestem dłoni.
- Francisco, to jest Melanie. Nasza ukochana pani psycholog - powiedział przyjaźnie trener. Spojrzałam na młodego piłkarza, który uśmiechał się do mnie uprzejmie. Zrobiłam kulka kroków w jego stronę.
- Melanie - podałam mu rękę, która chwycił i ucałował szarmancko.
-Francisco, ale może mówić mi Isco.
- Oczywiście, a teraz wybacz, ale obowiązki wzywają - powiedziałam i ruszyłam w kierunku ławki rezerwowych, aby pomówić z Kloppem.
Perspektywa Marco
Madryt - miasto, w którym miało odmienić się moje życie, odmienić na lepsze. Czy tak się stało ? Nie, czuje się tutaj fatalnie. Oczywiście poznałem kilku naprawdę fajnych chłopaków, ale nikt inny nie zastąpi mi moich Borussen i Melanie. Melanie, moja kochana Melanie. Tak bardzo za nią tęsknie. On jest moim życiem, nie umiem bez niej funkcjonować. Myślałem, że w Hiszpanii zapomnę o wszystkim, że poznam tu jakaś dziewczynę, ale nic z tego. Może tutejsze kobiety są i bardzo ładne, ale żadna nie przebije JEJ. Gdy kończyłem jeść śniadanie do moich drzwi zadzwonił dzwonek. Wstałem z krzesła i powędrowałem, aby zobaczyć kto to. Był to Sergio. To właśnie z nim nawiązałem tutaj najlepszy kontakt, naprawdę go polubiłem.
- Hej Marco - przywitał się uściskiem dłoni.
- Hej, wejdź - zaprosiłem go do środka, a następnie udaliśmy się do salonu. - Napijesz się czegoś ?- spytałem gdy usiadł na kanapie.
- Nie, dziękuję. W zasadzie wpadłem tylko na chwilę. Chciałem się spytać czy może nie masz ochoty pojechać ze mną i dzieciakami na spływ kajakowy. José cię uwielbia, a poza tym nie chce, żebyś spędził znowu cały weekend sam. Wiem, że cały czas myślisz o Mel, ale gdy siedzisz w domu zupełnie sam, jest jeszcze gorzej. Wiec jak, dasz się namówić ? - spytał.
- Brzmi fajnie, myślę że mógłby się z wami zabrać- uśmiechnąłem się.
- Może udałoby się jeszcze namówić Ronaldo, żeby wybrał się z Juniorem.
- Czyli widzę, że tylko ja bez dziecka - zauważyłem.
- Jeśli chcesz mogę ci sprzedać José - zaśmiał się.
W tym czasie zadzwonił mój telefon. Zgorzałem na wyświetlacz. Dzwonił Nuri.
- Przepraszam na chwilę - powiedziałem i odebrałem.
- Hej - przywitałem się.
- Marco, posłuchaj. Mario...on...c.d.n.
piątek, 16 maja 2014
Rozdział 19 " Moje szczęście odeszło "
Jak dużo chwil mieści się w życiu ?
Jak dużo prób potrzebuje serce ?
Powiedz, poddasz się ?
Obawiasz się bólu ?
Ty wiesz czego ja nie wiem,
Ja wiem czym jest nadzieja.
Nie zapomnij, nie zapomnij, co nam zostanie...
Perspektywa Marco
Wiem, może i jestem egoistą. Może zawiodłem wszystkich. Ale ja muszę, muszę wyjechać bo inaczej nie poradzę sobie z własnym życiem... Wszystko w tym mieście przypomina mi o tej brunetce. Moje łóżko wciąż pachnie jej perfumami... A może to tylko ci się wydaje ? Może chciałbym, żeby tak było ? Jedno jednak wiem na pewno. Melanie Hainemann i ja nigdy nie będziemy razem. Za bardzo ją skrzywdziłem, zawiodłem, zraniłem. Ona już nigdy mi nie wybaczy, wszystko przekreśliło moje zachowanie w szpitalu. To właśnie tamtego dnia moje całe życie legło w gruzach, a ja do tej pory nie umiem sobie z tym poradzić. Ale może dzisiaj będzie juz lepiej. Wieczorem mam samolot do Madrytu. Swoją drogą klub szybko załatwił to wypożyczenie. Dowiedziałem się, że również nowemu nabytkowi BVB bardzo na tym zależało. Ciekawe co wydarzyło się w jego życiu, że chciał na jakiś czas zmienić klub. Może jego historia jest podobna do mojej ? Można tak gdybać, ale ja chyba nigdy nie dowiem się co go pchnęło do podjęcia tej decyzji.
Dzisiejszego dnia mam do załatwienia jeszcze jedną sprawę. Muszę odwiedzić Mario i zostawić mu pewną wiadomość. List, na wypadek gdyby się jeszcze kiedyś przebudził, a mnie przy nim nie będzie. Teraz zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę nie chcę wyjeżdżać... Moim największym marzeniem jest, aby Mel przyjechała i powiedziała, że mi wybacza, że mnie kocha i nie wyobraża sobie życia beze mnie. Jednak tak się nie stanie. Jestem tego świadomy, jednak gdzieś w głębi serca mam nadzieję...
- Eh, Marco przestań ! - skarciłem się w myśli gdy wsiadałem do samochodu. Wspomnieniami wróciłem do dzisiejszego ranka, ostatniego treningu w tym sezonie z ukochanym klubem. Chłopcy zaakceptowali mój wybór wiedząc w jakiej znalazłem się ciężkiej sytuacji życiowej. Jedynym wyjątkiem był Nuri... Cały czas powtarza mi jakim jestem idiotą, że się poddaję i nie walczę o Mel. Mówi, że mogę żałować tego wyjazdu najbardziej na świecie. Nie wiem o co mu chodzi, przecież nie mam już nic do stracenia, a przecież muszę się jeszcze rozwijać jako piłkarz. Real da mi właśnie taką szansę. Gdy podjechałem pod szpital zaparkowałem na parkingu i wysiadłem z samochodu. Po kilku minutach drogi znalazłem się już w sali mojego przyjaciela. Nikogo tam nie było, dlatego też cieszyłem się z tego powodu. Chciałem chwilę pobyć z Mario sam na sam. Usiadłem na krześle obok łóżka i zacząłem swój monolog.
- Hej - przywitałem się szeptem. - To już dzisiaj wiesz...? Dzisiaj lecę do Madrytu, aby zaczął nowe życie. Jest mi bardzo trudno. Nie chcę zostawiać Dortmundu, Ciebie, drużyny, Mel... Ale nie mam innego wyjścia. Nie wyobrażam sobie życia w Niemczech kiedy w każdej chwili mogę spotkać na ulicy Melanie z jakimś innym facetem, szczęśliwą.... To byłby dla mnie największy cios na świecie, nie wytrzymałbym tego. Mario, przepraszam, że byłem dla ciebie złym przyjacielem. Że nie wspierałem Cię gdy mnie potrzebowałeś. Bo ja zdaję sobie sprawę z tego, że leżysz tutaj przeze mnie. Gdybym nie zakochał się w Mel byłbyś szczęśliwy... Przepraszam, to było silniejsze ode mnie. Ona jest taka wyjątkowa, przyciągała mnie do siebie jak magnes. I wiesz, zdaje mi się, że nigdy już nie doświadczę takiego uczucia jak przy niej. Już nigdy nie poczuję się kochanym, bo ja nie umiem kochać. Ciągle ranię tych na których mi zależy... Jestem beznadziejny, ale daje wam szansę. Tobie i Melanie. Chcę abyście byli szczęśliwi. Razem. Bo ty dasz jej szczęście, nie zranisz tak jak ja. Zostawiam dla Ciebie list, gdy się obudzisz, przeczytaj go. Będę się już żegnał przyjacielu... Życz mi szczęścia - powiedziałem kładąc białą kopertę na etażerce przy łóżku i wyszedłem z sali. Mam jeszcze jeden cel, miejsce gdzie zawsze dochodzę do każdej decyzji - Wieża Floriana...
Perspektywa Melanie
Słowa Şahina były dla mnie jak strzały wymierzone prosto w serce. " Marco odchodzi do Realu ", wypowiedź która pokruszyła moje serce na miliony małych kawałków.
- Mel, wszystko okey ? - w tle usłyszałam głos Turka.
- Nie, nie jest okey - wybuchnęłam płaczem. - Mario leży w śpiączce, rozstałam się z Marco, jestem z nim w ciąży, a on wyjeżdża do Hiszpanii. Nie, po prostu jest zajebiście ! - krzyknęłam.
- Melanie, uspokój się, razem damy radę. Pomożemy Ci. Ja, Tugba, Lisa... - poklepał mnie po plecach i podał chusteczki, żebym wywarła łzy.
- Ale nie będzie jego... Nie poradzę sobie, a w dodatku nie mam jeszcze pracy... - westchnęłam.
- O pracę się nie martw. Zapomniałem ci powiedzieć, rozmawiałem z szefem i powiedział, że szukają kogoś na stanowisko psychologa, a wiem od Marco, że to studiowałaś - gdy wypowiedział imię blondyna wzdrygnęłam się. - I jeśli stawisz się na rozmowę kwalifikacyjną to jest duża szansa, że dostaniesz te pracę.
- Boże Nuri, nie wiem jak mam ci dziękować - ucieszyłam się.
- Nie dziękuję mi. Wystarczy, ze pójdziesz na rozmowę i świetnie się zaprezentujesz - uśmiechnął się.
- Ale pomyślałeś o mnie, jesteś świetnym przyjacielem...
- Staram się - posłał mi szeroki uśmiech. - I Mel, wiesz że twoje dziecko nie musi wychowywać się bez ojca, prawda ? - spytał.
- Şahin, a jak ma inaczej się wychowywać ? Nie ma już mnie i Reus'a. Nigdy nie będziemy razem - zaczęłam bawić się dłońmi ze zdenerwowania.
- To nie prawda Melanie. Możesz jeszcze o niego zawalczyć, o wasze wspólne szczęście. Samolot ma o 18 - powiedział i opuścił moje mieszkanie. Spojrzałam na zegarek, 17:20.
- No dalej Mel - powiedział głos w mojej głowie. Jeśli tam nie pojedziesz twoje szczęście skończy się definitywnie za 40 minut.
Moja podświadomość miała rację. Marco to moje największe szczęście. Chcę jego, tylko jego... Wstałam z kanapy i zaczęłam szukać kluczyków do samochodu mojej siostry, a gdy już je znalazłam udałam się do garażu, aby już po kilku minutach jechać po ulicach Dortmundu. Miałam bardzo trudne zadanie gdyż lotnisko znajdowało się po drugiej stronie miasta. Jechałam szybko, bardzo szybko... Na pewno złamałam w tym czasie wiele przepisów, jednak to mnie nie obchodziło. Musiałam być na czas, musiałam powstrzymać Marco, musiałam poczuć jego gorące usta na moich wargach...
W tym samym czasie
Perspektywa Marco.
Jechałem właśnie taksówką przez ulicę Dortmundu. Cały czas spoglądałem przez okno. Gdy z daleka ujrzałem gmach stadionu poczułem palący ból w sercu. To już nie będzie mój dom, bezpieczna przystań. Stanę się obcy w chwili gdy przekroczę granice niemieckiego państwa. Kierowca zatrzymał się przed lotniskiem, zapłaciłem mu, wziąłem bagaż i wyszedłem. Oddałem walizki, a następnie udałem się na odprawę. Rozglądałem się co chwile nerwowo. Miałem nadzieję, że ujrzę tutaj kogoś kto mnie powstrzyma. Miałem nadzieję, że ujrzę brunetkę o czekoladowych oczach. Jednak nigdzie jej nie było... Stanąłem w kolejce do rewizji bagażu podręcznego. Zegarek tyka, a mi zostało 10 najdłuższych minut w życiu.
Perspektywa Melanie
Byłam na lotnisku i zaczęłam szukać Reus' a. Nie było to takie proste. Budynek był ogromny, a dookoła tłoczyło się bardzo dużo osób. Stanęłam w miejscu i zaczęłam się rozglądać, nagle do moich uszu dobiegł komunikat:
- Pasażerów do Madrytu zapraszamy na pokład - zaczęłam biec w stronę stanowisk z kontrolą. Był tam, widziałam go.
- Marco ! - krzyknęłam. Nie usłyszał mnie. Gdy patrzyłam jak znika w tunelu po moich policzkach pociekły łzy. Moje szczęście odeszło....
Next = 16 komentarzy
poniedziałek, 5 maja 2014
Rozdział 18 " Co z nią ? "
Czy oni są sobie pisani ? A może to tylko złudzenie tych ludzi, którzy widzieli ich szczęśliwych jak nigdy wcześniej ? Może ta historia ma skończyć się zupełnie inaczej niż wszyscy się tego spodziewają ? Może zaskoczy swoim zakończeniem ? Można tak gdybać, jednak nikt nie pozna odpowiedzi na owe pytania przed zakończeniem. Bo to właśnie ono jest najlepsze w każdej historii. Czasem szczęśliwe, innym razem zupełnie odwrotne. A w tym wypadku jak będzie ? Chcecie wiedzieć ? Na to jest prosta recepta. Musicie przebrnąć przez wszystkie emocje. Pozytywne, negatywne, łzy, cierpienie, szczęście, nienawiść. Potem przez wątki, aż dojdziecie do punktu kulminacyjnego, dalsza droga jest krótka trzeba mieć tylko trochę cierpliwości...
Dwa tygodnie później
Czy wiecie jak to jest gdy tęskni się za kim kto jest bardzo bliski waszemu sercu ? Ja znam to uczucie doskonale i gdy myślałam, że już nigdy go nie zaznam, ono wraca do mnie niczym bumerang. Początkowo moja tęsknota była skierowana do rodziców, którzy zginęli w wypadku samochodowym, potem gdy byłam w zakładzie i nie mogłam zapomnieć o życiodajnej heroinie. A teraz nie mogę poradzić sobie z odejściem Marco. Dlaczego ja go tak kocham ? Dlaczego nie mogę o nim zapomnieć ? Dlaczego śnie o nim każdej nocy ? Może jest tego jakąś przyczyna. Może ktoś tam w górze nie chce, abym o nim zapomniała ?
Dzisiejszego dnia jak zwykle rano udaje się do szpitala, aby odwiedzić Mario. Lekarze mówią, że jego stan się poprawia, wiec mam nadzieje, ze juz niedługo wzbudzi się ze śpiączki. Gdy byłam przed szpitalem dostrzegłam, że na jednej z ławeczek siedzi mała dziewczynka, no oko może mieć 4 lata. Zmartwiłam się, że nie ma z nią nikogo dorosłego wiec podeszłam do niej.
- Cześć - uśmiechnęłam się i usiadłam obok niej.
- Hej - odpowiedziała niepewnie.
- Nazywam się Melanie, a ty ? - spytałam.
- Nikola.
- Nikola dlaczego siedzisz tutaj sama ? Gdzie są twoi rodzice ? - gdy zdawałam kolejne pytania mała była trochę przestraszona.
- Ja nie mam rodziców. Mieszkałam w domu dziecka, ale uciekam - powiedziała i zaczęła szukać czegoś w swoim plecaku. Szczerze mówiąc nie dziwiłam się jej. W bidulu jest strasznie. Ja i Lisa spędziłyśmy tam miesiąc zanim moja babcia podpisała wszystkie papiery i przejęła nad nami opiekę rodzicielską.
- Nikola, wiesz, że oni się martwią o ciebie ? - spytałam dotykając jej ramienia.
- Na pewno nie, oni mnie nie lubią i ciągle krzyczą - przyznała.
- Wiesz, mam pomysł. Może pójdziemy na lody co ? - nie chciałam jej tak od razu odsyłać do przytułku, bo przyznam, że polubiłam ją bardzo.
- Dobrze - wstałyśmy ławki, a ja chwyciłam ją za rączkę i udałyśmy się do lodziarni.
Przez cały czas ja i Nikola wiele rozmawiałyśmy. Dowiedziałam się, że jej rodzice zginęli rok temu w wypadku lotniczym, a nikt z rodziny nie mógł się nią zająć.
Nikola ma teraz 4 lat, uwielbia grać w piłkę nożną i kibicuje Borussii Dortmund. Jej ulubionym piłkarzami są Mats i Nuri. Gdy zbliżała się już późna godzina postanowiłam, że muszę zawieść małą do domu dziecka. Nie chciałam tego, wolałabym aby została ze mną, jednak to jest niemożliwe.
- Nikola, musimy wracać - powiedziałam biorąc ją za rączkę.
- Melanie, a odwiedzisz mnie jeszcze kiedyś ? - spytała z nadzieją w oczach.
- Oczywiście, że tak - przytuliłam ją do siebie. Weszliśmy do przytułku, a następnie dziewczynka zaprowadziła mnie do swojej sali. Była mała, mieściło się tam wiele łóżek. Ściany były brudne, na podłodze było pełno kurzu. Nie mogłam pojąć jak te dzieci mogą mieszkać w takich warunkach. Gdy Nikola usiadła na swoim łóżku do pokoju weszła starsza kobieta, która była wychowawczynią dziewczynki.
- Nikola ! Gdzieś ty była ?! - zaczęła się na nią wydzierać. Widziałam, że mała się jej boi.
- Proszę na nią nie krzyczeć - upomniałam ją.
- Oh, a co ty wiesz o wychowaniu dzieci. Jak się tutaj w ogóle znalazłaś ? - spytała.
- Przyprowadziłam Nikole - odpowiedziałam.
- Dobrze, a teraz żegnam. Koniec odwiedzin się skończył - powiedziała i rzuciła mi ostre spojrzenie. Przytuliłam jeszcze dziewczynkę i szepnęłam, że ją odwiedzę. Opuściłam dom dziecka i udałam się z powrotem do szpitala...
Perspektywa Marco
Dzisiaj trener zrobił nam dzień wolny od treningów, jednak ja i tak musiałem się zjawić na Idunie. Zadzwonił do mnie prezes z informacją, że musi ze mną porozmawiać. Moje auto sunęło teraz ulicami Dortmund, a ja miałem myśli skierowane do tylko jednej osoby. Chyba każdy wie o kogo chodzi. Gdy dojechałem pod SIP zostawiłem samochód na parkingu i ruszyłem do gabinetu prezesa. Gdy już byłem przed drzwiami cicho zapukałem, a gdy usłyszałem
" proszę " wszedłem do środka.
- Witaj Marco - prezes przywitał mnie uściskiem dłoni.
- Dzień dobry - usiadłem na wskazane przez niego miejsce.
- To o czym chciał pan ze mną porozmawiać ? - spytałem.
- Marco słyszałem, że ostatnio masz różne problemy i pomyślałem, że może ci się przydać zmiana otoczenia na jakiś czas. W tym tygodniu skontaktował się ze mną Real Madryt i zaproponował półroczne wypożyczenie. To polegałoby na wymianie. Ty idziesz tam, a do nas przechodzi na ten czas Isco. Co ty na to ? - spytał podając mi papiery. Zacząłem je czytać. Dawali dobre warunki, a gra dla takiego klubu jak Real jest dla każdego z graczy marzeniem. Poza tym mógłbym na jakiś czas zapomnieć o problemach, a przede wszystkich o Melanie.
- Ja muszę to jeszcze przemyśleć, ale raczej się zgodzę - powiedziałem i zabrałem papiery z biurka.
- Czy mógłbyś mi dać odpowiedź maksymalnie za dwa dni ? - spytał.
- Myślę, że tak - pożegnałem się i wyszedłem. Ja już podjąłem decyzję. Gra dla takiego klubu jak Real Madryt jest czymś wyjątkowym, a świadomość, że wybrali akurat mnie z tysięcy piłkarzy przyprawia mnie o dumę. Prawda jest taka, że tu w Dortmundzie nie mam nic. Ani dziewczyny, ani przyjaciół... To dla mnie wielka szansa, a takiej nie powinno się przepuszczać. Skierowałem moje kroki do samochodu, który ruszył w kierunku domu Şahina. Chciałem, aby wiedział o mojej decyzji, w końcu to jeden z niewielu osób, którym ufam. Jechałem tam około 10 minut, zaparkowałem przed domem i podszedłem do drzwi, do których zadzwoniłem. Po chwili otworzyła mi pani Şahin.
- Marco, witaj - przywitała mnie uśmiechem.
- Cześć Tugba. Jest może Nuri ? - spytałem.
- Tak, wejdź. Bawi się w salonie z Ömerem - zaprosiła mnie do środka. Gdy wszedłem do pokoju od razu dopadł mnie mały Şahin, który przytulił się do moich nóg. Wziąłem go na ręce.
- Ujek Marco - wyszczerzył ząbki w uśmiechu.
- Hej mały - poczochrałem go po włosach.
- No ej nio - zezłościł się.
- Ömer, chodź pójdziemy na spacer ! - zawołała do niego mama.
- Jus ide - postawiłem go na ziemię i pobiegł do korytarza. Ja w tym czasie usiadłem na kanapie obok piłkarza.
- Napijesz się czegoś ? - spytał.
- Nie dziękuję. Przyszedłem na chwilę, bo chce ci coś powiedzieć.
- A więc zmieniam się w słuch -uśmiechnął się.
- Dostałem propozycję wypożyczenia na pół roku. Przenoszę się do Realu Madryt - powiedziałem szybko. Widziałem, że był zszokowany.
- Marco, a Mel ? Co z nią ? Co z Mario ? Co z Borussią ? - spytał.
- Ja muszę odpocząć od wszystkiego. Ale mam do ciebie prośbę. Bądź przyjacielem dla Melanie...
Chyba po raz kolejny Was zaskoczę.
Najpierw wypadek, rozstanie Marco i Mel, ciąża, a teraz transfer do Realu...
Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie za to.
Pozdrawiam Gorąco
Czytasz = komentuj
Next = 14 komentarzy
piątek, 2 maja 2014
Rozdział 17 " Walcz o nią "
Rozdział jest z dedykacją dla Julianny Kot, Dominiki Badstuber, Alex oraz Kateriny Downson, bo to dzięki Waszym komentarzą udało mi się coś naskrobać. Dziękuję bardzo !
Cz kiedykolwiek ddoświadczyłeś czegoś tak wspaniałego, że gdy zostało Ci to odebrane, twoje życie było nie do zniesienia ?
Dwa tygodnie później
Perspektywa Melanie
Przez ostatnie tygodnie stan Mario nie poprawił się w nawet w najmniejszym stopniu. Lekarze wielokrotnie próbowali wzbudzać go ze śpiączki, jednak każda próba kończyła się niepowodzeniem. Przez cały ten czas siedzę przy nim trzymając go za rękę, wiele do niego mówię. Czasem mam wrażenie, że mnie słucha, nawet chce coś powiedzieć, ale nie może. Jakaś dziwna moc mu na to nie pozwala. Codziennie przychodzi tutaj ktoś z klubu, jednak Marco nie pojawił się ani razu. Od naszego rozstania minęło już sporo czasu, ale nie zadzwonił, nie napisał. Bardzo za nim tęsknię, jednak wiem, że nic z tego nie wyjdzie. Skrzywdziłam go, a on nie chce mnie znać. Drzwi do sali otworzyły się, a za nimi dostrzegam Şahina. Odkąd Mario tu leży przychodzi praktycznie codziennie. Zdążyłam się już z nim zaprzyjaźnić.
- Hej - przywitał się i usiadł obok na krześle.
- Hej - odpowiedziałam bladym uśmiechem.
- Jak on się trzyma ? - spytał wskazując na Mario.
- Ciągle bez zmian - przyznałam smutno.
- A ty ? Jak ty się czujesz ? - przyjrzał mi się uważnie.
- Dobrze...
- Mel, wiem, że siedzisz tutaj cały czas. Jedz do domu, ja przy nim posiedzę - powiedział.
- Ale... - chciałam coś powiedzieć, jednak mi przerwał.
- Melanie, idź do domu - powiedział, a ja się go posłuchałam. Wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi. Wtedy jednak moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Upadłam na podłogę i zemdlałam...
Narracja 3 - osobowa
Gdy wysoka brunetka zsunęła się po ścianie na ziemię, podbiegł do niej przyjaciel, który zaczął wołać lekarza. Bardzo bał się o dziewczynę, która przez ostatnie tygodnie zamieniła dom na szpital. Wiedział, że jest przemęczona, ale nie dawała tego po sobie poznać. Melanie obudziła się po kilku minutach, a lekarz zabrał ją do gabinetu w celu wykonania badań. Początkowo kobieta nie chciała się zgodzić, jednak zrozumiała, że może dziać się coś co może zaszkodzić jej zdrowiu. Lekarz wykonał potrzebne badanie, jednak musiał skonsultować się z kimś innym. Opuścił pomieszczenie, a potem weszła do niego młoda kobieta.
- Hej, jestem Lena - przywitała się.
- Hej, Melanie - odpowiedziała jej uśmiechem.
- Rozmawiałam z doktorem Brownem i powiedział, że podszebna jest jeszcze moja interwencja. Zapraszam na USG - wskazała na kozetkę. Dziewczyma wstała z krzesła, położyła się i pociągnęła bluzkę do góry, a Lena posmarowała jej brzuch zimnym, nieprzyjemnym żelem. Zaczęła jeździć po nim urządzeniem.
- Kiedy ostatni raz miałaś miesiączkę ? - spytała wpatrując się w monitor.
- Nie jestem pewna, ale chyba ostatni raz ponad miesiąc temu...
- Melanie, zostaniesz mamą. To trzeci tydzień - uśmiechnęła się. W tym momencie jej świat się zawalił. To nie możliwe, ona nie mogze być matką !
- Coś się stało ? - spytała widząc jej niepokój na twarzy.
- To nie może być prawda - powiedziała spalinowana.
- Ale jest. Czy ten chłopak, który leży w śpiączce jest ojcem ? - spojrzała pytająco.
- Nie, ale ja i ojciec dziecka rozstaliśmy się dwa tygodnie temu - wyszeptała wracając wspomnieniami do ostatniej nocy z Marco.
- Pamiętaj jednak, że dziecko nie jest niczemu winne - powiedziała podając jej chusteczki do wystarcia.
- Wiem, jednak nie wyobrażam sobie siebie w roli matki - przyznała wracając ponownie na krzesło.
- Żadna młoda kobieta sobie tego nie wyobraża, a jeszcze bardziej wtedy, gdy ciąża jest nieplanowana. Jednak zobaczysz, z czasem pokochasz to maleństwo. Teraz musisz dużo odpoczywać i nie denerwować się, bo to może mu zaszkodzić - powiedziała i zaczęła pisać coś na kartce, którą jej podała.
- Od teraz żadnego alkoholu, kawy, używek i tym podobnych. Widzimy się na kontroli za dwa tygodnie - uśmiechnęła się i pożegnała.
Perspektywa Melanie
Nie mogłam w to uwierzyć... Ja nie mogę być matką, nie teraz.
Co ja zrobię ? Nie mogę przecież pójść do Marco i mu o tym powiedzieć. Nienawidzi mnie, a poza tym dziecko nie jest mu potrzebne. On ma karierę, musi się rozwijać, a nie zajmować się maleństwem. Zdecydowałam, że sama je wychowam, a Marco nigdy się nie dowie. Jednak nie wyjadę z Dortmundu, zbyt kocham to miasto. Będę się po prostu starała unikać Reus'a. Wyszłam na korytarz, a tam czekał na mnie Nuri.
- Hej i jak po badaniu ? Wszystko dobrze ? - wypytywał się.
- Tak... - odpowiedziałam niepewnie.
- Melanie, wiem że kręcisz. Proszę, powiedz prawdę - popatrzył mi w oczy.
- Nuri, ja... ja jestem w ciąży - wyszeptałam i usiadłam na krześle, a on zrobił to samo.
- Ale jak to ? Czy to jest dziecko Marco ? - spytał.
- Tak, ale musisz obiecać, żenie powiesz mu prawdy. Nuri, proszę... Nie możesz tego zrobić. Marco mnie nienawidzi - złapałam go za dłoń i popatrzyłam w oczy.
- Melanie, ale jak ty to sobie wyobrażasz ? Marco ma prawo wiedzieć, jest w końcu ojcem. Jak ty sama wychowasz tę kruszynę ?
- Dam radę Şahin - uśmiechnęłam się i ruszyłam w kierunku postoju taksówek, aby potem znowu znaleźć się w domu.
Perspektywa Marco
Przez ostatnie tygodnie jestem jakiś nieobecny. Czuje się tak jakby zeszła ze mnie cła radość życia. Została przy Mel... Czemu ja jestem taki głupi ? Dlaczego wtedy obraziłem się jak jakiś dzieciak i odszedłem ? Odszedłem wtedy gdy najbardziej mnie potrzebowała. Nie mogłem jej przecież winić za to co powiedziała. Przecież nie ma wpływu na to co czuje do Mario, to ze nie jest dla niej obojętny, w końcu serce nie sługa. Tak bardzo chciałbym teraz trzymać ją w ramionach, jednak wiem, że ją zawiodłem i boję przyznać się do winy. To wszystko przez tą moją cholerną dumę. Jak zawsze o 17 udałem się do szpitala. Przychodzę tu codziennie, ale wtedy gdy nie ma Melanie. Nie chce jej spotkać, nie chce poczuć tego ukłucia w sercu.
Gdy wszedłem do sali siedział juz tam turecki zawodnik.
- Hej - przywitałem się.
- Hej.
- Była dzisiaj Mel ? - spytałem siadając na krześle obok łóżka Mario.
- Była, jest tu codziennie. Marco, powinieneś z nią porozmawiać, naprawdę... Jest coś o czym nie mogę ci powiedzieć, ale tym musisz o nią walczyć. Ona kocha Mario, ale nie w ten sam sposób co ciebie. Traktuje go bardziej jak brata lub przyjaciela, a nie jak partnera. Ona cię bardzo kocha, ale myśli, że jej nienawidzisz. Stary, walcz o nią - polepał mnie po ramieniu i wyszedł zostawiając mnie samego z tysiącem myśli.
Hej, oddaje w wasze ręce nowy rozdział. Musze przyznać, że nie jest jakiś zachwycający i mi się nie podoba. Krótki i nudny, jak reszta moich rozdziałów.
A więc jak to będzie ? Marco i Mel wrócą do siebie ? Co będzie z Mario ? A może pojawi się ktoś jeszcze ? Czy Reus dowie się o ciąży ? Jak myślicie ?
Nowy rozdział pojawi się jeśli pod tym postem będzie przynajmniej 12 komentarzy.
jest 29 obserwatorów, a komentarzy 8, 9.
Myślę, aby zrobić tego bloga tylko dla zaproszonych.
No dobra, nie przynoszą Was już.
Pozdrawiam gorąco
środa, 30 kwietnia 2014
Rozdział 16 " Marco, przepraszam... "
Perspektywa Melanie
To było jak jeden wielki koszmar. Mario... Mój Mario... Nie, nie, nie ! To nie może być prawda. Osunęłam się po drzwiach przymierzalni i wybrałam numer do Marco, odebrał po kilku sygnałach.
- Hej kochanie - przywitał mnie głos, który tak bardzo kochałam.
- Marco... - głos zaczął mi się załamywać, po policzkach ciekły łzy. - On miał wypadek, Mario miał wypadek. Musisz zadzwonić na pogotowie i policję. Był na autostradzie - wyszeptałam.
- Melanie, co ty pieprzysz !? - spytał.
- Dzwonił się pożegnać, powiedział, że zaraz wszystko się skończy, a potem był tylko huk i nie odpowiadał...
- Kochanie, nie płacz. Zaraz zadzwonię w odpowiednie miejsca. Gdzie jesteś ? - spytał. Wyczułam w jego głosie smutek i rozgoryczenie.
- W galerii - wyszeptałam.
- Wracaj do domu, niedługo po ciebie przyjadę - powiedział i się rozłączył.
Żadne z nich nie zdawało sobie sprawy z tego co dzieje się teraz na autostradzie. Ktoś wcześniej zauważył kierowcę, który tracił panowanie nad pojazdem i zadzwonił do odpowiednich służb. Trwa teraz akcja ratunkowa. Jednak czy ona jest potrzebna ? Czy uda się jeszcze przywrócić życie ? Strażacy wycieli drzwi od strony kierowcy. Powoli wyjęli nieprzytomnego mężczyznę i położyli na noszach.
- Nie oddycha ! - krzyknął jeden z lekarzy i zaczął robić masaż serca. W tym samym czasie ktoś inny podpiął pacjenta pod różne urządzenia, jedno z nich pokazywało pracę serca. Jednak na min można było tylko zobaczyć ciągłą kreskę.
- No dalej - jeden z lekarzy nie dawał za wygraną. - Adrenalina ! - krzyknął, wtedy inny doktor podał ją chłopakowi.
- Mamy go - powiedział gdy maszyna ruszyła, a chłopak zaczął płytko oddychać. Podłączyli go do respiratora. Zabrali do karetki i pojechali w stronę szpitala mając nadzieję, że nie wydarzy się już nic złego. Ale czy tak będzie ? Przecież ten chłopak tak bardzo lubi kusić los.
Perspektywa Marco
Ta wiadomość bardzo mną wstrząsnęła. Przecież to mój przyjaciel. Najlepszy jakiego miałem do tej pory. Jeśli on nie przeżyje, to już nigdy nic nie będzie takie samo. Nawet tygodnie bez niego były straszne. Kto by pomyślał, że będzie mi go tak bardzo brakowało po tych wszystkich wydarzeniach. Ale jednak... Bardzo za nim tęsknię i jeśli coś się wydarzy, to będzie to z mojej winy...
Podjechałem pod dom Melanie, kiedy zadzwoniła moja komórka. Na wyświetlaczu pojawił się obcy numer, jednak postanowiłem odebrać.
- Pan Marco Reus ? - spytał miły kobiecy głos.
- Tak, to ja - potwierdziłem.
- Pan Götze miał wypadek, jego stan jest ciężki, karetka właśnie wiezie go do naszego szpitala - powiedziała.
- Dziękuję za informacje, zaraz będę - rozłączyłem się i wyszedłem z samochodu. Podszedłem do drzwi domu mojej ukochanej, zadzwoniłem dzwonkiem. Otworzyła mi po chwili cała zapłakana. Od razu ją przytuliłem.
- Mario jest w szpitalu, jedziemy -złapałem ją za rękę i pociągnąłem w stronę pojazdu.
- W jakim jest stanie ? - spytała przyglądając mi się uważnie.
- W bardzo złym, ale żyje - powiedziałem nie patrząc na nią. Wiem, że ona go kocha, że nie jest dla niej obojętny, bolało mnie to. Nawet bardzo, ale w tym momencie to nie jest ważne, ważny jest Mario.
- Kazał cię przeprosić - wyszeptała. Jednak ja nic na to nie odpowiedziałem. Przeżywałem teraz wewnętrzne cierpienie, z którym nie chciałem się z nikim dzielić nawet z Mel.
Gdy dojechaliśmy do szpitala zaczęliśmy szukać mojego przyjaciela. Okazało się, że jest teraz na sali operacyjnej. Czekaliśmy z moją dziewczyną przed nią . Bardzo się denerwowałem, bałem się, że Mario nie wyjdzie z tego. Po jakiś dwóch godzinach kiedy siedziałem na krześle przytulając do siebie Mel, z sali wyszła pielęgniarka.
- Przepraszam, co z Mario ? - spytałem podrywając się z miejsca.
- Nie jest zbyt dobrze. Stracił wiele krwi, a niestety ma bardzo rzadką grupę, szukamy dawców -powiedziała.
- Jaka to grupa ? - spytała Melanie.
- Zero.
- Ja mam taką , chętnie oddam - szepnęła cicho.
- Dobrze, a więc zapraszam - kobieta zabrała ją do jednego z gabinetów, a ja patrzyłem jak oddalają się, a następnie znikają za jednym z korytarzy. Teraz krew mojej dziewczyny będzie płynęła w żyłach Mario. Czy ja, jako zazdrosny kochanek mogłem wyobrazić sobie coś gorszego ? Chyba jednak nie...
Perspektywa Melanie
Gdy dotarłam juz do gabinetu, pielęgniarka kazała mi usiąść na jednym z krzeseł. Gdy zaczęła przygotowywać się do pobrania krwi spytałam:
- Myśli pani, że on z tego wyjdzie ?
- Myślę, że trzeba wierzyć, że tak się stanie. Jest bardzo silny. Wiele osób na jego miejscu znajdowałoby się już w kostnicy. Jego serce jednak walczy, nie poddaje się. Ten chłopak musi chyba kogoś bardzo kochać...
- Tak, kocha bardzo - przyznałam. - Najgorsze jest jednak to, że on zrobił to celowo. Ten cały wypadek był zamierzony. - po moim policzku pociekła łza.
- Wiec będzie później potrzebował na pewno wsparcia, może nawet rozmowy ze specjalistą. Ale proszę się nie martwić, teraz trzeba być przy nim i dawać poczucie bezpieczeństwa - powiedziała wlewając moją krew do woreczków.
- Teraz przez najbliższe dwa tygodnie będzie pani trochę słaba, ale proszę się nie martwić, wszystko się ułoży. - poklepała mnie po ramieniu i udała się na salę operacyjną gdzie leżał Mario. Ja wróciłam natomiast do mojego Marco. Siedział na krześle, a twarz miał schowaną w dłoniach. Usiadłam obok i pokładziłam lekko po plecach.
- A co jeśli on z tego nie wyjdzie ? Co jeśli umrze, a ja nie zdążę nawet z nim porozmawiać ? Może juz nigdy się nie zobaczymy, nie zagramy razem w piłkę. Nigdy nie miałem kogoś takiego jak on - przyznał.
- Marco, on ci wybaczył - szepnęłam.
- Powiedz mi o czym z nim rozmawiałaś, powiedz wszystko Mel - poprosił.
- Dobrze... Kazała cie przeprosić. Powiedział, że mnie kocha, ale ty i ja pakujemy do siebie, dał nam wolną rękę. - chwyciła jego dłoń. - Powiedział też, że mnie kocha.
- Ty też go kochasz, prawda ? - spytał blondyn z bólem w oczach.
- Tak, kocham go. Jednak kocham tez ciebie Marco. Kocham cie tak bardzo, że nie wyobrażam sobie, żeby mogło cie zabraknąć w moim życiu - pocałowałam go w policzek. - Jesteś dla mnie bardzo ważny.
- Tez jesteś dla mnie ważna Melanie, bardzo Cię kocham - pocałował mnie w gołe ramię.
Dwie godziny później
Z sali operacyjnej wyszedł lekarz, który zaraz podszedł do nas.
- Z panem Mario jest bardzo źle. Zapadł w śpiączkę, nie możemy go wzbudzić - powiedział i odszedł.
- Wiesz, że niedługo umrze ? - spytał blondyn, wtedy nie wytrzymałam.
- Co ty mówisz ?! - spytałam. - Co ty do jasnej cholery pieprzysz ?! Mario z tego wyjdzie, jest silny. A wiesz dlaczego da rade ? Bo mnie kocha, a ja będę nad nim czuwać - gdy powiedziałam ostatnie słowo zdałam sobie sprawę jak bardzo skrzywdziłam Reus' a.
- Marco, przepraszam - chciałam do niego podejść, ale się odsunął.
- Nie, spoko, rozumiem... Mario kocha ciebie, a ty jego. Życzę szczęścia - powiedział i odszedł.
- Marco ! - krzyknęłam, ale on nawet się nie odwrócił.
Dzisiaj przeżyłam właśnie pierwszą kłótnie w związku...
Szkoda tylko, że żadne z nich nie domyślało się, co stanie się później...
A więc oddaje kolejny w wasze ręce. Tak wiem, Mario żyje, mam w stosunku do niego inne plany. Mam nadzieje, ze nie zabijecie mnie za rozstanie Marco i Mel.
Życzę wam miłego weekendu.
Pozdrawiam Natalia
sobota, 26 kwietnia 2014
Rozdział 15 " Zaraz wszystko się skończy "
Śmierć jest minimum.
Minimum wszystkiego.
Podczas tych godzin, gdy
jesteś tak blisko drugiej osoby, z dwojga niemal stajecie się
jednym...
Minimum... Miłość jest śmiercią: śmiercią odrębności,
śmiercią dystansu, śmiercią czasu.
W trzymaniu się z dziewczyną
za ręce najpiękniejsze jest to, że po chwili zapominasz, która ręka
jest Twoja.
Zapominasz, że są dwie, nie jedna.
Kilka dni później
Perspektywa Melanie
Jestem szczęśliwa ! Naprawdę przez ostatnie dni uśmiech nie schodzi z mojej twarzy. A to wszystko dzięki jednej osobie na świecie. Marco, mój kochany blondyn. Mówiłam juz, że go kocham ? Jeśli nie, to zrobię to teraz.
- Jestem mocno i nieodwołalnie zakochana w Marco Reusie !
Nagle, w pewnym momencie poczułam mokry ślad na moim ramieniu.
- Dzień dobry kochanie - usłyszałam zachrypnięty głos mojej miłości.
- Dzień dobry - obdarzyłam go całusem w policzek.
- Mmm, tak mógłbym się budzić codziennie - jego usta błądziły po mojej nagiej skórze.
- Panie Reus, proszę powstrzymać swojej zapędy seksualne, bo spóźnisz się na trening.
- O kurwa - wyskoczył z łóżka i zaczął się ubierać. - Pa, bejbe - posłał mi causa w powietrzu i tyle go widziałam.
Postanowiłam, że wstanę i się trochę ogarnę. Podniosłam się z łóżka i udałam się do łazienki. Nalałam sobie goracej wody i dodalam ulubionego płynu do kąpieli o zapachu truskawki. Gdy wszystko było już gotowe zsunęłam bieliznę i weszłam do przyjemnej cieczy. Gdy tak się relaksowałam, zadzwonił mój telefon.
- Halo ? - odebrałam.
- Hej kochanie moje, co robisz ? - spytał blondyn.
- Hmm, biorę kąpiel, a ty ? - przygryzłam lekko dolną wargę.
- W tym momencie żałuję, że poszedłem na trening - zasmucił się.
- O mój Boże, Marco Reus myśli o mnie pod kątem erotycznym - zaśmiałam się.
- Żebyś wiedziała. Zawsze i o każdej porze, ale teraz dzwonie w innej sprawie. Co powiesz na: ty, ja i randka dziś wieczorem ? - spytał.
- Zapowiada się świetnie - powiedziałam podekscytowana. - Będę po ciebie o 20, kocham cię - powiedział i się rozłączył. Ah, jak ja kochałam gdy on jest taki słodki, a jednocześnie seksowny i tajemniczy. Wyszłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem. W garderobie znalazłam jakieś ciuchy, a następnie je ubrałam. Zrobiłam jeszcze makijaż, a włosy związała w kok. Postanowiłam, że wybiorę się do galerii, aby kupić jakąś sukienkę na naszą randkę. Wyszłam z domu i udałam się do centrum. Na piechotę, gdyż znajdowało się ono bardzo blisko, a wiadomo, że ruch to zdrowie.
Perspektywa Marco
Ostatnie treningi stały się dla mnie jakimś koszmarem. Nie chodzi tylko o to, że muszę zostawiać na te kilka godzin Mel. Jest tutaj Mario... Były przyjaciel, który mnie nie nawidzi i w żadnym stopniu tego nie ukrywa. Ciągle patrzy się na mnie spode łba, popycha. Ja początkowo starałem się to jakoś ignorować, jednak dzisiaj nie wytrzymałem.
- Weź się odpierdol ! - krzyknąłem odpychając go od siebie.
- Sam się odpierdol i oddaj mi moją Mel ! - uderzył mnie twarz. Wtedy wszystko się zaczęło. Zaczęliśmy się wzajemnie okładać pięściami. Pewnie byśmy się i po zabijali gdyby w porę nie zjawili się chłopaki z trenerem. Rozdzielili nas i mocno trzymali.
- Ja nie będę tego tolerował ! - krzyknął trener. - Albo się pogodzicie, albo zawieszę was na kilka najbliższych spotkań ! - popatrzył na nas uważnie.
- Ale ta szuja przespała się z moją dziewczyną ! - wydarł się Götze.
- A nie pomyślałeś, że może ona mnie kocha ? Że może nie chce mieć chłopaka, który będzie na nią krzyczał i z trudem powstrzymuje się, aby jej nie uderzyć ? Skrzywdziłeś ją Mario, przez ciebie wpadła w nałóg, z którego ledwo wyszła - powiedziałem patrząc mu w oczy. - Nie sądzę, aby ktoś kto szlaja się po burdelach mógłby jej zapewnić bezpieczny związek. Nie zasługiwałeś na nią Mario - powiedziałem spuszczając twarz w ziemię
- Ona się bardzo ciebie bała - usłyszałem głos Lewandowskiego. - Może sobie tego nie wyobrażasz, ale to prawda. Byłeś wtedy taki agresywny, a ona powiedziała, że to nie twoja wina, że ona cię sprowokowała. Trzymała cały czas twoją stronę i wiesz, myślę, że może ona cie kocha, ale kocha też Marco i to przy nim czuje się bezpieczna - jego słowa bardzo mnie zdziwiły. Przecież nie znał Mel, rozmawiał z nią kilka razy, a mówił o niej jakby się przyjaźnili od wieków.
- A weźcie wy wszyscy dajcie mi spokój ! - krzyknął Mario i wybiegł do szatni.
- Eh, chłopaki ja nie wiem co się z wami dzieje. Nie chce, aby to odbiło się na drużynie i grze. Na dzisiaj koniec, mam was dość - powiedział Klopp i odszedł.
Podczas gdy wszyscy opuścili murawę, ja postanowiłem iść w miejsce gdzie przychodzę zawsze gdy mam problemy. Udałem się na żółtą ścianę, do tego sektoru gdzie zawsze przy chodziłem jako dzieciak i pragnąłem kiedyś być takim jak moi idole. Teraz mam wszystko. Pieniądze, dziewczynę, ale straciłem to najważniejsze... Przyjaciela od kołyski, aż po grób.
Perspektywa Mario
Ja juz tak dłużej nie mogę. Życie w tym chorym świecie mnie przeraża, nie daje rady. Wszystko mnie przerasta. Nie mam nikogo. Z rodziną nie kontaktuje się już od dłuższego czasu. Przyjaciele odwrócili się ode mnie. Straciłem ukochaną dziewczynę i to na własne życzenie. Marco odszedł i chodź wiem, że nie zachował się w porządku wobec mnie, to czasem mam ochotę zadzwonić do niego i przeprosić. Jednak moja cholerna duma mi na to nie pozwala. To prawda, kocham Melanie, ale mocno ją skrzywdziłem. Nie zasługuję na kogoś takiego jak ona, a Marco wręcz przeciwnie. Wiem, że będzie dla niej dobry, przy nim niczego jej nie zabraknie. Jednak nie mogę patrzeć na to jak nawzajem okazują sobie uczucia. Jest tylko jedno wyjście. Wyszedłem z szatni i wsiadłem do samochodu. Torbę rzuciłem na tylne siedzenie. Skierowałem pojazd w stronę autostrady. Gdy upewniłem się, że nic nie jedzie, wyciągnąłem telefon. Wybrałem numer Mel. Myślałem, że nie odbierze, jednak myliłem się.
- Halo ? - spytała.
- Melanie, to ja - wyszeptałem cicho, po moim policzku pociekła samotna łza. - Proszę, nic nie mów. Chciałbym Ci powiedzieć, że bardzo Cię kocham. Przepraszam, że zachowałem się tak w stosunku do ciebie, byłem idiotą... Proszę, przeproś ode mnie Marco. Życzę wam powodzenia, pasujecie do siebie. Żegnaj kochanie - powiedziałem gdy zobaczyłem, że jadę 300 km/h. Wtedy nie planowałem juz nad samochodem.
- Mario ?! Co się dzieje ? - krzyknęła przestraszona.
- To już koniec, zaraz wszystko się skończy - wtedy dziewczyna usłyszała huk. Samochód wjechał w metalową ścianę. Uderzyłem głową w kierownicę, a następnie w szybę.
- Mario !? Co się dzieje ? - spytała z oczami pełnymi łez, jednak nikt jej nie odpowiedział.
Mario nie odpowiedział, nie żył...
Ten rozdział jest tak bardzo dramatyczny, przynajmniej mi się tak wydaje.
Ta cała sytuacja z Mario...
Tak naprawdę nie była zaplanowana. Wzięłam tylko kartkę i długopis i jak w jakimś transie napisałam ostatnią perspektywę.
Nie chciałam jej zmieniać.
Wiem, że większości z Was może to się nie spodobać, możecie nawet przestać komentować.
Jednak to nie jest jeszcze koniec bloga.
Zastało jeszcze kilkanaście rozdziałów dotyczących losów Melanie.
Mam nadzieję, że mimo to będziecie komentować, gdyż ostatnio mam jakieś załamanie.
Next = 12 komentarzy
.
Zapraszam również na pozostałe blogi:
http://never-let-me-go-baby.blogspot.com/
http://zapomnij-na-zawsze.blogspot.com/
Pozdrawiam Natalia.
środa, 26 marca 2014
Rozdział 14 " Naprawdę cię kocham "
Next 14 komentarzy
Zapraszam na nowy blog: http://wybacz-mi-prosze.blogspot.com/
" Jeśli nadejdzie taki dzień, kiedy nie będziemy mogli być razem, zachowaj mnie w swoim sercu. Zostanę tam na zawsze "
To takie straszne uczucie. Patrzenie na łzy ukochanej osoby ze świadomością, że nic nie możemy zrobić, aby w tym momencie była szczęśliwa.
- Cicho kochanie, nie płacz - przytuliłem ją mocno do siebie. - Proszę, nie płacz - cały czas gładzę ją po włosach, ale gdy zobaczyłam, że to nie daje efektów, wziąłem ją na ręce i zaniosłem da salonu, gdzie potem położyłem na kanapie.
- Marco, mogę o coś spytać ? - popatrzyła na mnie załzawionymi oczami.
- Oczywiście - przytaknąłem gładząc ją po dłoniach.
- Będziesz mnie kochał ? Będziesz mnie już zawsze kochał ? - spytała głosem, który był ledwie słyszalnym dla mojej osoby.
- Mel, jeśli mi tylko na to pozwolisz... Tak bardzo bym tego pragnął. Chciałbym, żebyś była moja już na zawsze. Chciałbym budzić się obok ciebie każdego ranka. Kocham cię Melanie i nigdy nie przestanę - przytuliłem ją zdobyć siebie.
- Oh Marco, ja też cię kocham, ale nie wiem czy byłabym gotowa na ten krok. Teraz chyba bałabym się, że mnie zranisz, tak jak to dziś zrobił Mario - gdy mówiła ostatnie zdanie, do jej oczu napłynęły łzy.
- Mel, to Mario cię dziś skrzywdził ? To przez niego płakałaś ? - popatrzyłem na nią uważnie.
- Tak, poszłam z nim porozmawiać. Powiedziałam, że nie możemy być razem. On stał się agresywny, krzyczał. Bałam się, że mnie uderzy - mocno wtuliła się w moje ciało - ale wtedy pojawił się Robert z twojego klubu.
- Oh, jak dobrze, że tam był - ucieszyłem się.
Jakiś czas później
Gdy Melanie juz słodko spała, postanowiłem działać. Nie mogłem pozwolić by ktokolwiek krzywdził moją dziewczynę, nawet Mario. Ubrałem się i wsiadłem do samochodu. Droga drużyła mi się niemiłosiernie, jednak gdy już byłem pod jego domem, zaparkowałem i wysiadłem z pojazdu. Wszedłem do domu Götze, gdyż drzwi były otwarte. Trochę mnie to zdziwiło, ale nie przelałem się zbytnio. Usłyszałem jakieś dźwięki, które dobiegały z łazienki. Był tam Robert, który stał nad wymiotującym Mario.
- I po co się tak schlałeś, co ? - spytał Lewandowski.
- Nie mogłem się z tym pogodzić. Zostawiła mnie - powiedział zaraz po tym jak wypłukał usta wodą.
- Odeszła, ale nie miałeś prawa być wobec niej agresywny - włączyłem się do rozmowy.
- A po co ty tu przyszedłeś ?! - wydarł się. - Wiem, że zostawiła mnie dla ciebie. Przyznaj się, co z nią robiłeś ?! Przyznaj się, spałeś z nią - podszedł do mnie, by stanąć ze mną tworzą w twarz.
- Tak, spałem z nią - powiedziałem cicho.
-I ty kiedyś nazywałeś mnie swoim przyjacielem - chciał uderzyć mnie w twarz, ale szybko się odsunąłem. - Jak mogłeś mi to zrobić ?! Jak mogłeś ?! - po jego policzkach popłynęły łzy.
- Przepraszam, ja nie chciałem, ale nic nie poradzę na to, że ją kocham Mario. To jest silniejsze ode mnie - chciałem się jakoś wytłumaczyć.
- Nienawidzę cię, nienawidzę ! - krzyknął - Wyjdź, nie chcę na ciebie patrzeć Judaszu - wykonałem to co mi kazał. Nie tak wyobrażałem sobie tę wizytę. Miałem mu przemówić do rozumu, ale teraz zobaczyłem, w jaki fatalny sposób go skrzywdziłem. Odbiłem mu dziewczynę, przespałem się z nią. Byłem złym przyjacielem, nie zasługuje na kogoś takiego jak Mario. Wsiadłem i odjechałem. Nie wracałem jednak do domu.
***
" In the land of Goods & Monsters,
I was an angel, living in the garden of evil.
Scrawded up, scared, doing anything that I needed,
Shinning like a fiery beacon "
Perspektywa Melanie
Kilka godzin później
Gdy się obudziłam, Marco nigdzie nie było. Wtedy strach złapał mnie w swoje szpony, bałam się, że mnie zostawił. Próbowałam do niego dzwonić, ale za każdym razem włączała się poczta głosowa. Martwiłam się o niego, o to, że coś mu się stało. Postanowiłem, że poczekam tutaj na niego. Miałam nadzieję, że wróci niebawem. W między czasie postanowiłam, że przygotuję kolację. Nie byłam zbyt dobrym kucharzem, więc postawiłam na kanapki. Gdy już skończyłam i właśnie miałam rozkładać nakrycia, usłyszałam, że drzwi się otwierają. Wyszłam z kuchni i udałam się do przedpokoju. Tam blondyn ściągał właśnie kurtkę. Wyglądał smutno, a jego oczy miały mocno czerwoną barwę.
- Marco co się stało ? Gdzie byłeś ? - nie ukrywam, że trochę mnie zmartwił jego stan, przecież zazwyczaj był taki radosny.
- Oh Mel, ja jestem okropny - wyszeptał wpatrując się w podłogę.
- Marco, nie jesteś - chciałam przemówić mu do rozumu . - Skąd ci to przyszło do głowy ?
- Jestem Melanie. Mario był moim przyjacielem, a ja przespałem się z jego dziewczyną, pobiłem go. Tak nie postępuje przyjaciel - był tak bardzo smutny, aż serce mi się krajało. Wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do salonu. Tam posadziłam go na kanapie, a sama usiadłam na jego kolanach.
- Marco, jesteś świetnym przyjacielem, uwierz mi. Pomogłeś mi całkowicie rzucić narkotyki, dzięki tobie dokonałam wielu dobrych wyborów. Przespałam się z tobą, bo chciałam - obdarzyłam go pocałunkiem. - Ja naprawdę cię kocham Marco i proszę, nie zadręczaj się już więcej - wzięłam jego twarz w moje dłonie.
- Też cię kocham Melanie i proszę, nigdy mnie nie zostawiaj - zaczął mnie całować, a jego ręka powędrowała pod moją koszulkę.
- O nie, nie ! Pohamuj swoje zapędy blondasie - zrugałam go. - Najpierw może coś zjemy, bo jestem strasznie głodna.
- Jak sobie moja pani życzy - przełożył mnie sobie przez ramię i zaniósł do kuchni. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy się zajadać. Marco chyba smakowało, bo aż mu się uszy trzęsły. Gdy już się najadłam, przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Wstałam z krzesła i podeszłam do mojego blondyna. Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam błądzić dłońmi po jego ciele. Moja ręka zatrzymała się na rozporku jego spodni.
- Kochanie, co ty robisz ? - jęknął przymykając oczy.
- Oh panie Reus, wygląda pan tak bardzo słodko i niewinnie - droczyłam się z nim, a jego męskość rosła pod moją dłonią.
- Boże Mel - jęknął - Daj rękę - poprosił. - Kurwa Mel, daj rękę - jego twarz była czerwona od podniecenia. Wykonałam jego rozkaz, jednak z pewną obawą, gdyż nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Marco wziął swoją dłoń w swoją i włożył... włożył do swoich bokserek.
- O mój Boże, co on robi ? - pomyślałam przerażona, jednak z drugiej strony podobało mi się to.
-Ruszaj ręką kochanie - poprosił, a ja jako grzeczna dziewczynka wykonałam to.
- Oh Mel ! - wysapał w moje ucho.
- Dobrze ci ? - spytałam przygryzając płatek jego ucha.
- Tak - szepnął podniecony.
- Jak bardzo ? - zaczęłam szybciej ruszać dłonią.
- Bardzo, ale może być jeszcze lepiej - chwycił mnie za pośladki, a ja oplotłam nogi wokół jego bioder. Pan Reus zaniósł mnie do swoje eleganckiej sypialni. Pewnie przy innej okazji bardziej bym się jej przyjrzała, ale w tym wypadku miałam ciekawsze rzeczy do roboty. Chłopak położył mnie na łóżku i zaczął rozbierać, a ja nie pozostawałam mu dłużna....
" You got that medicine I need
Dope, shoot up straight to the heart please
I don't really wanna know what's good for me
Good's dead, I said " Baby that's alright wiht me "
O jacie, wstydzę się tego rozdziału.
To chyba mój najgorszy w historii, a końcówka po prostu fatalna.
Miało jej nie był, ale moja przyjaciółka mi kazała i groziła.
Następny rozdział 14 komentarzy.
Pozdrawiam, Natalia
środa, 5 marca 2014
Rozdział 13 " Jestem tuż obok "
Następny rozdział 13 komentarzy.
" W moim innym świecie
możemy gadać do rana,
I rozumiesz mnie bezsprzecznie
i jemy wspólne śniadania,
I należysz do mnie, choć to nie kwestia posiadania,
I czujemy się bezpiecznie, jakby cały świat był dla nas "
Perspektywa Marco
Cały czas wracam myślami do wczorajszej nocy, Nocy spędzonej z Mel. Przy jej boku poczułem, że wszystko może być dobrze, że znowu zaznam odrobiny szczęścia. Tak właśnie dzisiaj wyglądał mój trening. Ciągłe bujanie w obłokach. Ale cóż mogłem na to poradzić ? Kocham ją. Naprawdę ją kocham... Moją miłość można porównać do miłości dnia do słońca, lub nocy do gwiazd.
- Marco, do mnie ! - zawołał do mnie trener widząc, że się obijam. Szybko więc wykonałem jego polecenie.
- Tak trenerze ? - spytałem.
- Reus, co się dzieje ? Dlaczego jesteś dzisiaj taki nieobecny ? - spytał.
- A nic trenerze - chciałem jakoś wybrnąć z tej sytuacji.
- oj Reus, Reus. Dobra, leć do domu, bo dzisiaj nie będę miał z ciebie pożytku - poklepał mnie po plecach i odszedł do innych trenujących zawodników. Szczęśliwy udałem się do szatni. Może dzięki Kloppowi uda mi się spędzić trochę czasu z Melanie. Chociaż z drogiej strony, chciała wszystko sobie przemyśleć Mam nadzieję, że da mi szansę. Naprawdę bardzo bym tego pragnął. Uczyniłąby mnie wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi, a ja traktowałbym ją jak księżniczkę.
Szybko wziąłem prysznic i się przebrałem. Następnie wyciągnąłem telefon z mojej torby treningowej. Postanowiłem napisać do panny Heinemann:
" Wiem, że chciałaś odpocząć i wszystko sobie przemyśleć, ale tęsknie za tobą Melanie.
Nie mam tutaj na myśli tylko twych ust i twego ciała.
Tęsknie za twoją duszą . Proszę, spotkaj się ze mną.
Dla ciebie jestem dostępny każdego dnia, o każdej godzinie.
Kocham Cię, Marco. "
Wysłałem mając nadzieję, że się do mnie odezwie. Wziąłem jeszcze tylko torbę i udałem się do samochodu, aby następnie wrócić do domu.
" As long as you love me
I'll be your platinum
I'll be your silver
I'll be your gold "
Perspektywa Melanie
- Boże Mel, coś ty zrobiła ? - spytała, gdy wysłuchała moją opowieść do końca.
- Nie wiem Lis, a najgorsze jest to, że nie wiem jak mam z tego wybrnąć - westchnęłam. Naprawdę nie wiedziałam co mam robić. W tym czasie przyszedł do mnie sms, tym razem był on od Marco. Gdy go przeczytałam, na mojej twarzy pojawił się uśmiech,
- Co się tak cieszysz ? - spytała moja siostra zabierając mi telefon. - Ooo, jaki on słodki, Mel - powiedziała.
- Tak wiem, on jest strasznie słodki - przytaknęłam jej. W tym momencie miałam przed oczami nasz wspólny pocałunek.
- A więc tak. Marco słodki, kochający i opiekuńczy. Mario brutalny dupek, który kocha imprezy i zabawę z panienkami. Naprawdę nie wiesz, którego wybrać Mel ? - spytała. Od samego początku wiedziałam, że moja sister będzie po stronie pana Reusa. To było przesądzone od dnia, gdy Goetze mnie zranił.
- Nie wiem Lisa - westchnęłam. - Mario, naprawdę się zmienił...
- Dam ci taką radę - powiedziała. - " Gdy myślisz, że kochasz dwóch na raz, wybierz tego drugiego. Bo gdybyś kochała tego pierwszego, nigdy nie pokochałabyś tego drugiego "* - przytuliła mnie mocno i wyszła z pokoju zostawiając mnie całkiem samą.
- Może to by było dobre rozwiązanie. Ale najpierw trzeba wiedzieć, którego pokochało się pierwszego - pomyślałam. - Bo w Mario odkochałam się po tym jak mnie zranił, dopiero niedawno pokochałam go na nowo.
" Za pół godziny w kawiarni obok Westfallen Stadion.
Jeśli możesz, przyjdź na spotkanie. "
Napisałam i wysłałam do Mario. Muszę z nim porozmawiać. Jeszcze nie wiem czym dokładnie, ale jedno jest pewne. Muszę jakoś rozwiązać tę sytuację...
Jakiś czas później
Siedziałam właśnie przy stoliku w kawiarni, gdzie miałam spotkać się z Goetze. W myślach układałam sobie scenariusz naszej rozmowy. Gdy chłopak spóźniał się już kilka minut chciałam wyjść, ale wtedy zobaczyłam, że jego samochód podjechał na parking. Wysiadłam z niego, a już po chwili znalazł się już obok mnie.
- Cześć kochanie - chciał mnie pocałować, ale lekko go odepchnęłam. - Coś się stało ? - spytał zdziwiony moją reakcją.
- Możemy porozmawiać ? - odpowiedziałam pytanie na pytanie.
- Jasne - zgodził się.
- To może się przejdziemy - zaproponowałam, a później opuściliśmy kawiarnie. Spacerowaliśmy w ciszy w pobliskim parku. Tak bardzo bałam się dzisiejszej rozmowy.
- Chciałaś pogadać, to może usiądziemy - chłopak wskazał na pobliską ławkę. Kiwnęłam głową i usiadłam obok niego.
- Mario, posłuchaj - zaczęłam. - My nie możemy być razem, przynajmniej teraz, przykro mi. Przepraszam jeśli cię zraniłam - szepnęłam ledwo słyszalnie.
- Ty mnie przepraszasz ?! Kurwa, ty mnie przepraszasz ?! Dlaczego mi to robisz Mel, dlaczego ?! - mocno złapał mnie za nadgarstki.
- To boli Mario ! Boli... - wyszeptałam. Teraz w tym momencie najzwyczajniej w świecie się go bałam. Nie zachowywał się tak jak zawsze. Był agresywny.
- Mario zostaw mnie - chciałam mu się wyrwać, ale wtedy jego uścisk stał się jeszcze bardziej uciążliwy.
- Dlaczego mi to robisz ? Dlaczego mnie ranisz ?! - prawie krzyczał.
- Zostaw ją Goetze ! - usłyszałam czyjś znajomy głos. Odwróciłam się i ujrzałam Roberta, kolegę Mario z klubu.
- Został ją, słyszysz - powtórzył, ale gdy to nie poskutkowało, odciągnął go od mojej osobie.
- Idź do domu Mario - powiedział i zabrał mnie z tego parku.
- Dziękuję - powiedziałam spoglądając na niego.
- Nie masz za co dziękować - uśmiechnął się lekko. - Pilnowałem tylko, żeby kolega nie narobił sobie kłopotów. A tak między nami, co się przed chwilą stało ? - spytał przypatrując mi się uważnie.
- Powiedziałam mu, że nie możemy być razem - wyszeptałam spuszczając wzrok w dół.
- Poczekaj, ty jesteś Melanie, prawda ? - spytał.
- Tak... - nie wiedziałam skąd zna moje imię.
- Mogę coś dla ciebie zrobić ? - spytał.
- Tak, w zasadzie tak... Możesz mi powiedzieć gdzie mieszka Marco ?
" To tak jakbyś krzyczał,
ale nikt cię nie słyszał.
Czujesz się zawstydzony,
że ktoś może być tak ważny,
że bez niego jesteś nikim.
Nikt cię nie zrozumie, jak bardzo to boli.
Czujesz się tak beznadziejnie, ale nic nie może cię ocalić.
A kiedy jest już po wszystkim,
niemal pragniesz, żeby te wszystkie złe rzeczy powróciły,
bo razem z nimi przyjdą też te dobre. "
Perspektywa Mario
Jak ona mogła mi to zrobić ? No jak ? W jednej chwili zniszczyła wszystko. Cały nasz związek i moja miłość poszła na marne. W myślach odtwarzałem sobie jej słowa:
- " My nie możemy być razem, przynajmniej teraz, przykro mi "
Dlaczego ona zachowała się w ten sposób ? Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Najchętniej upiłbym się tak, aby urwał mi się film. Postanowiłem udać się do mojego ulubionego klubu. Wsiadłem do samochodu i szybko popędziłem do centrum Dortmundu. Gdy byłem już na miejscu zostawiłem auto na parkingu, a sam wszedłem do środka. W tle grała głośna muzyka, a na rurach wyginały się zgrabne dziewczyny. Usiadłem przy barze i czekałem na barmana.
- Whisky z colą - powiedziałem.
Po jednym drinku przyszedł czas na kolejne. W końcu gdy już nie panowałem nad sobą, podeszła do mnie jakaś dziewczyna. Zaczęła mnie uwodzić, a ja potem postawiłem jej parę drinków. Następnie stało się coś oczywistego. Owa pani lekkich obyczajów chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła mnie w stronę męskiej toalety. Zaczęła mnie całować, a następnie rozpięła moją koszulę. Gdy chciała pozwolić sobie na więcej, zadzwonił mój telefon. Postanowiłem jakoś wybrnąć z tej chorej sytuacji, więc odebrałem.
- Halo ? - spytałem.
- O Mario, jak dobrze, że odebrałeś ? - ucieszył się Robert. - Gdzie jesteś ? - spytał.
- A ja jestem... Ja jestem sobie w klubie - powiedziałem.
- Goetze, ty jesteś pijany ! - wydarł się. - W jakim klubie jesteś ?
- Oj mamusiu, ale ja chcę się jeszcze trochę pobawić - zaśmiałem się. Kontem oka spojrzałem na blondynkę, która siedziała na blacie z zadziorną minką.
- Mario do cholery, gdzie jesteś ?! - był zdenerwowany moją nieodpowiedzialnością.
- W tym klubie w centrum - powiedziałem.
- Dobra, nie pij już więcej. Jesteś sam ? w tym momencie usłyszałem dźwięk silnika.
- Nie, z blond seks bombą - odparłem.
- Daj mi ją do telefonu - powiedział spokojnie.
- Ale... - zacząłem.
- Daj mi ją do telefonu Mario - powtórzy. Chcąc nie chcąc musiałem wykonać jego polecenie, podałem dziewczynie telefon.
- Tak ? - spytała - Rozumiem - rozłączyła się i oddała mi telefon.
- Wybacz skarbie, może kiedy indziej się pobawimy - powiedziała i wyszła, a ja musiałem czekać na Lewandowskiego.
- Halo ? - spytałem.
- O Mario, jak dobrze, że odebrałeś ? - ucieszył się Robert. - Gdzie jesteś ? - spytał.
- A ja jestem... Ja jestem sobie w klubie - powiedziałem.
- Goetze, ty jesteś pijany ! - wydarł się. - W jakim klubie jesteś ?
- Oj mamusiu, ale ja chcę się jeszcze trochę pobawić - zaśmiałem się. Kontem oka spojrzałem na blondynkę, która siedziała na blacie z zadziorną minką.
- Mario do cholery, gdzie jesteś ?! - był zdenerwowany moją nieodpowiedzialnością.
- W tym klubie w centrum - powiedziałem.
- Dobra, nie pij już więcej. Jesteś sam ? w tym momencie usłyszałem dźwięk silnika.
- Nie, z blond seks bombą - odparłem.
- Daj mi ją do telefonu - powiedział spokojnie.
- Ale... - zacząłem.
- Daj mi ją do telefonu Mario - powtórzy. Chcąc nie chcąc musiałem wykonać jego polecenie, podałem dziewczynie telefon.
- Tak ? - spytała - Rozumiem - rozłączyła się i oddała mi telefon.
- Wybacz skarbie, może kiedy indziej się pobawimy - powiedziała i wyszła, a ja musiałem czekać na Lewandowskiego.
" Mmm, too young, too dumb to realize
That I should’ve bought you flowers and held your hand
Should’ve gave you all my hours when I had the chance
Take you to every party ‘cause all you wanted to do was dance
Now my baby’s dancing, but she's dancing with another man "
That I should’ve bought you flowers and held your hand
Should’ve gave you all my hours when I had the chance
Take you to every party ‘cause all you wanted to do was dance
Now my baby’s dancing, but she's dancing with another man "
Perspektywa Melanie
Kiedy Lewandowski podał mi adres Marco podziękowałam mu i kazałam wracać do domu. Okazało się, że dom blondyna znajdował się naprawdę spory kawałek od miejsca gdzie się znajdowałam. Postanowiłam jednak, że się przejdę i odetchnę. Gdy już myślałam, że wszystko będzie dobrze, na horyzoncie pojawił się dom Reusa. Gdy zobaczyłam numer 11 rozpłakałam się. Sama nie wiem dlaczego. Weszłam na podwórko, a następnie podeszłam do drzwi. zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam. Otworzył mi po chwili, ale dla mnie to była wieczność.
- Melanie, ucieszył się. Jednak gdy na mnie popatrzył, szybko mnie przytulił.
- Nie płacz kochanie, jestem tuż obok......c.d.n.
Mam nadzieję, żę Wam się spodoba. Troszeczkę inny od poprzedniego.
Liczę na wasze opinie pod rozdziałem.
Następny 13 komentarzy.
P.S. Jeśli możecie zostawcie w spamowniku swoje blogi, chętnie poczytam :D
Pozdrawiam, Nat :*
niedziela, 2 marca 2014
Rozdział 12 " Dzisiaj jestem twoja "
Jedno postanowienie. Jeśli nie będzie tutaj 13 komentarzy to zawieszam bloga. Nie będę pisała tylko sama dla siebie.
Rozdział z dedykacją dla: Dominiki Badstuber, Jagody Piszczek, Kamy, Zuzy Lewandowskiej, Kariny Kopertowskiej i Joaa BVB
" Kobieta zawsze będzie pamiętała o swojej pierwszej miłości, niezależnie od tego jak fatalnie się skończyła "
Najpierw poczuła ten zapach, który doprowadzał ją do szaleństwa. Dopiero potem go zobaczyła. Był tu. Marco, ten piękny blondyn z seksownym uśmiechem był u niej w salonie. Nie wiedziała co ma robić. Nogi zrobiły się jak z waty, a w gardle miała ogromną gulę.
- Kurwa Mel, ogarnij się - pomyślała. - Masz przecież Mario.
- Co ty tutaj robisz ? - spytała w końcu.
- Przyszedłem porozmawiać - powiedział chrupiącym głosem, który doprowadzał ją do dreszczy.
- Marco, nie miałam o czym rozmawiać - spuściła wzrok na podłogę.
- Mamy Melanie, uwierz mamy - wstał z kanapy i podszedł do niej. Czuła jego ciepły oddech na policzku.
- Bądź moja Mel - wyszeptał. Sama nie wiedziała czy to sen, czy jawa. Z wielkim trudem musiała się powstrzymać, żeby nie wpis się w jego malinowe usta.
- Marco, ale jest Mario... - nie mogła znaleźć więcej argumentów. Chciała tego, naprawdę chciała być dzisiaj jego. Juz wyobrażałam sobie jego dłonie błądzące po jej ciele, jego słodkie pocałunki. To właśnie z nim chciała teraz być, nie z Mario, nie z nikim innym. Marco, teraz liczy się tylko on.
- Pocałuj mnie - była zszokowana, że to powiedziała, ale porządnie przejęło kontrolę nad rozumem. Chłopak był zdziwiony jej prośbą, nie wiedział co ma robić.
- Pocałuj mnie Reus, proszę -wyszeptała do jego ucha. Wtedy blondyn nie miał już zahamowań. Szybko wykonał jej prośbę. Początkowo był delikatny, ale potem gdy wiedział, że może sobie pozwolić na więcej, stał się bardziej stanowczy i brutalny. Był inny niż Mario, przy nim świat zmieniał się na lepsze, zmysły szalał, a ty sama z każdą sekunką chciałaś go coraz więcej. Czuła wszędzie jego dłonie, które zaczęły poznawać jej ciało. Czuła jak w brzuchu latają jej motyle.
- Weź mnie -szepnęła w jego usta. - Dzisiaj jestem twoja, a ty mój - zarzuciła ręce na jego szyję.
- Jesteś moją Mel - potwierdził. Wziął ją w ramiona, a ona opłata swoje nogi wokół jego bioder. Całował się z pasją i pożądaniem. Pragnęli siebie, swoich ciał ułożonych blisko siebie. Nie myśleli racjonalnie, dla nich liczyła się tylko ta chwila. Udali się w stronę sypialni dziewczyny. Gdy już tam byli chłopak przyparł ją do ściany swoim ciałem.
- Jesteś pewna, że tego chcesz ? - wysapał w jej ucho.
- Nigdy nie byłam tak pewna - pocałowała go w usta dając mu zielona światło.
" If I was your boyfriend, never let you go.
Keep you on my arm girl, you'd never be alone
I can be a gentlemen, anything you want
If I was your boyfriend, I'd never let you go, I'd never let you go "
Po paru godzinach ( nad ranem)
Dziewczyna z przerażeniem otworzyła oczy przypominając sobie zdarzenia z wczorajszej nocy. Przewróciła się na drogi bok i wtedy go ujrzała. Podpierał się na łokciach, jego blond włosy były nie ułożone, co nadawało mu chłopięcego wyglądu.
- Boże, czego on musi być taki idealny - pomyślała w duchu.
- Wiesz, myślałem, że to wszystko było snem - zaczął szeptem - ale gdy otworzyłem oczy i zobaczyłem, że zysk obok byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. To wszystko twoją zasługa. Dzięki tobie poczułem, że znowu wszystko będzie dobrze. Jesteś moją drogą Melanie - przejechał opuszkami palców do jej dłoni, gdzie po chwili pojawiła się gęsia skóra.
- Marco - wyszeptała. - Tak bardzo chciałabym ci teraz coś powiedzieć, ale niezbyt wiem co. Wczorajsze zdarzenia nie powinny mieć miejsca, ale wiesz co ? Jakaś bezwstydna cześć mnie tego nie żałuje. W chwilach gdy czułam twoje usta, świat stawał się lepszy. Takie uczucia nigdy mnie nie ogarniały, gdy byłam z Mario. Wczoraj przy tobie czułam się pierwszy raz w życiu wyjątkowa - szepnęła odwracając wzrok.
- Mel - powiedział biorąc jej twarz w ciepłe dłonie - Mel, spójrz na mnie - poprosił. - Ty jesteś wyjątkowa zawsze w moich oczach i nigdy nic tego nie zmieni. Kocham cie Melanie. Tak bardzo cię kocham i wiem, że ty też coś do mnie czujesz. A ja będę walczył o twoją miłość choćby do ostatniego tchu.
- Marco, myślę, że powinieneś już iść . Ja muszę wszystko przemyśleć - powiedziała i udała się do łazienki zostawiając go samego.
" I'll be your soldier
Flighting every second of the day for your dreams, girl
I'll be your Hora
You can be my Desting's Child a scene girl
So don't stress, don't cry
Oh, we don't need no wings to fly
Just take my hand "
Czuje się okropnie. Kurwa mać ! Dlatego to wszystko potoczyło się w ten sposób ? No dlaczego ?!
- Sama tego chciałaś Melanie - powiedział głos w mojej głowie.
Tak, to była prawda, chciałam tego. Chciałam Marco, chciałam było jego. On był wtedy tak bardzo piękny i pociągający. Źle na mnie działał, prowokował mnie. Wracając do dnia poprzedniego, cały czas mam przed oczami naszą wspólną noc. To było coś niezwykłego, jeszcze nigdy z żadnym mężczyzną, nie przeżyłam takiej przygody. Marco podczas stosunku był zupełne inny. Uroczy i delikatny chłopaczek zmieniał się w doświadczonego i pociągającego faceta. A najgorsze było to, że mi się to podobało. Ba, ja chciałam zrobić z nim to jeszcze wiele razy.
- Ja pierdole Melanie, nie myśl o tym przez chwilę - straciłam się w myślach.
Nalałam sobie gorącej wody do wanny i dolałam ulubionego płyny o zapachu truskawki. Zanurzyłam się w ciepłej cieczy i próbowałam się wyluzować.
- Teraz przydałby się jeszcze tylko mały skręt - taka myśl przeleciała mu po głowie, e szybko ją od siebie odpędziłam. Juz raz na zawsze skończyłam z drogami. Nigdy więcej !
Po chwili na moje nieszczęście zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, a mym oczom ukazał się komunikat: Dzwoni Mario. Odrzuciłam połączenie. Nie mogłam z nim rozmawiać, nie miałam odwagi. Chłopak jednak nie dawał za wygraną. Myślałam, że po kilku odrzuceniach przestanie, ale wtedy przyszedł sms.
Postanowiłam mu odpisać dla świętego spokoju.
Wysłałam mając nadzieję, że pomoże. Przynajmniej na razie. Gdy woda już wystygła, wyszłam z wanny. Wytarłam się i ubrałam, a następnie udałam się do kuchni w celu zapłaty dążenia śniadania. Spotkałam tam moją siostrę , która uważnie mi się przyglądała. Wiedziałam, że będę miała kłopoty.
- Cześć - powiedziałam do niej.
- Tylko tyle ? Zwykłe " Cześć " ? - oburzyła się.
- O co chodzi ? - spytałam.
- Może mi wytłumaczysz co tutaj robił Marco Reus i dlaczego został na noc ? A i jest jeszcze jedna sprawa. Dzwonił ten dupek Götze i powiedział, żeby Ci przekazać, że się o ciebie martwi. O co tu chodzi Mel ?
- Widzę, że będę musiała ci wszystko opowiedzieć - westchnęłam. - Mam nadzieję, że masz czas, bo ta historia nie należy do najkrótszych... c.d.n.
" I like to be everything you want "
****
Rozdział jest z dedykacją dla dziewczyn, których komentarze pomogły mi napisać powyższy rozdział. Mojej przyjaciółce się podoba, szczególnie scena Marco i Mel. Ja jednak osobiście uważam, że nie należy od do udanych, za co przepraszam.
Jest jeszcze jedna sprawa, która mnie martwi. Zauważyłam, że ostatnio jest coraz mniej komentarzy. Czy straciłam czytelników ? Może robię, albo piszę coś nie tak ? Jeśli tak jest to napiszcie mi to w komentarzu.
Jak juz wiecie next 13 komentarzy. Anonim się podpisują !
Pozdrawiam Nat.
P.S. Borussia zagrała wczoraj świetny mecz, dzięki czemu znowu jest druga w tabeli.
DANKE Borussen. ♥
Rozdział z dedykacją dla: Dominiki Badstuber, Jagody Piszczek, Kamy, Zuzy Lewandowskiej, Kariny Kopertowskiej i Joaa BVB
" Kobieta zawsze będzie pamiętała o swojej pierwszej miłości, niezależnie od tego jak fatalnie się skończyła "
Najpierw poczuła ten zapach, który doprowadzał ją do szaleństwa. Dopiero potem go zobaczyła. Był tu. Marco, ten piękny blondyn z seksownym uśmiechem był u niej w salonie. Nie wiedziała co ma robić. Nogi zrobiły się jak z waty, a w gardle miała ogromną gulę.
- Kurwa Mel, ogarnij się - pomyślała. - Masz przecież Mario.
- Co ty tutaj robisz ? - spytała w końcu.
- Przyszedłem porozmawiać - powiedział chrupiącym głosem, który doprowadzał ją do dreszczy.
- Marco, nie miałam o czym rozmawiać - spuściła wzrok na podłogę.
- Mamy Melanie, uwierz mamy - wstał z kanapy i podszedł do niej. Czuła jego ciepły oddech na policzku.
- Bądź moja Mel - wyszeptał. Sama nie wiedziała czy to sen, czy jawa. Z wielkim trudem musiała się powstrzymać, żeby nie wpis się w jego malinowe usta.
- Marco, ale jest Mario... - nie mogła znaleźć więcej argumentów. Chciała tego, naprawdę chciała być dzisiaj jego. Juz wyobrażałam sobie jego dłonie błądzące po jej ciele, jego słodkie pocałunki. To właśnie z nim chciała teraz być, nie z Mario, nie z nikim innym. Marco, teraz liczy się tylko on.
- Pocałuj mnie - była zszokowana, że to powiedziała, ale porządnie przejęło kontrolę nad rozumem. Chłopak był zdziwiony jej prośbą, nie wiedział co ma robić.
- Pocałuj mnie Reus, proszę -wyszeptała do jego ucha. Wtedy blondyn nie miał już zahamowań. Szybko wykonał jej prośbę. Początkowo był delikatny, ale potem gdy wiedział, że może sobie pozwolić na więcej, stał się bardziej stanowczy i brutalny. Był inny niż Mario, przy nim świat zmieniał się na lepsze, zmysły szalał, a ty sama z każdą sekunką chciałaś go coraz więcej. Czuła wszędzie jego dłonie, które zaczęły poznawać jej ciało. Czuła jak w brzuchu latają jej motyle.
- Weź mnie -szepnęła w jego usta. - Dzisiaj jestem twoja, a ty mój - zarzuciła ręce na jego szyję.
- Jesteś moją Mel - potwierdził. Wziął ją w ramiona, a ona opłata swoje nogi wokół jego bioder. Całował się z pasją i pożądaniem. Pragnęli siebie, swoich ciał ułożonych blisko siebie. Nie myśleli racjonalnie, dla nich liczyła się tylko ta chwila. Udali się w stronę sypialni dziewczyny. Gdy już tam byli chłopak przyparł ją do ściany swoim ciałem.
- Jesteś pewna, że tego chcesz ? - wysapał w jej ucho.
- Nigdy nie byłam tak pewna - pocałowała go w usta dając mu zielona światło.
" If I was your boyfriend, never let you go.
Keep you on my arm girl, you'd never be alone
I can be a gentlemen, anything you want
If I was your boyfriend, I'd never let you go, I'd never let you go "
Po paru godzinach ( nad ranem)
Dziewczyna z przerażeniem otworzyła oczy przypominając sobie zdarzenia z wczorajszej nocy. Przewróciła się na drogi bok i wtedy go ujrzała. Podpierał się na łokciach, jego blond włosy były nie ułożone, co nadawało mu chłopięcego wyglądu.
- Boże, czego on musi być taki idealny - pomyślała w duchu.
- Wiesz, myślałem, że to wszystko było snem - zaczął szeptem - ale gdy otworzyłem oczy i zobaczyłem, że zysk obok byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. To wszystko twoją zasługa. Dzięki tobie poczułem, że znowu wszystko będzie dobrze. Jesteś moją drogą Melanie - przejechał opuszkami palców do jej dłoni, gdzie po chwili pojawiła się gęsia skóra.
- Marco - wyszeptała. - Tak bardzo chciałabym ci teraz coś powiedzieć, ale niezbyt wiem co. Wczorajsze zdarzenia nie powinny mieć miejsca, ale wiesz co ? Jakaś bezwstydna cześć mnie tego nie żałuje. W chwilach gdy czułam twoje usta, świat stawał się lepszy. Takie uczucia nigdy mnie nie ogarniały, gdy byłam z Mario. Wczoraj przy tobie czułam się pierwszy raz w życiu wyjątkowa - szepnęła odwracając wzrok.
- Mel - powiedział biorąc jej twarz w ciepłe dłonie - Mel, spójrz na mnie - poprosił. - Ty jesteś wyjątkowa zawsze w moich oczach i nigdy nic tego nie zmieni. Kocham cie Melanie. Tak bardzo cię kocham i wiem, że ty też coś do mnie czujesz. A ja będę walczył o twoją miłość choćby do ostatniego tchu.
- Marco, myślę, że powinieneś już iść . Ja muszę wszystko przemyśleć - powiedziała i udała się do łazienki zostawiając go samego.
" I'll be your soldier
Flighting every second of the day for your dreams, girl
I'll be your Hora
You can be my Desting's Child a scene girl
So don't stress, don't cry
Oh, we don't need no wings to fly
Just take my hand "
***
Jakiś czas później
Perspektywa Melanie
Czuje się okropnie. Kurwa mać ! Dlatego to wszystko potoczyło się w ten sposób ? No dlaczego ?!
- Sama tego chciałaś Melanie - powiedział głos w mojej głowie.
Tak, to była prawda, chciałam tego. Chciałam Marco, chciałam było jego. On był wtedy tak bardzo piękny i pociągający. Źle na mnie działał, prowokował mnie. Wracając do dnia poprzedniego, cały czas mam przed oczami naszą wspólną noc. To było coś niezwykłego, jeszcze nigdy z żadnym mężczyzną, nie przeżyłam takiej przygody. Marco podczas stosunku był zupełne inny. Uroczy i delikatny chłopaczek zmieniał się w doświadczonego i pociągającego faceta. A najgorsze było to, że mi się to podobało. Ba, ja chciałam zrobić z nim to jeszcze wiele razy.
- Ja pierdole Melanie, nie myśl o tym przez chwilę - straciłam się w myślach.
Nalałam sobie gorącej wody do wanny i dolałam ulubionego płyny o zapachu truskawki. Zanurzyłam się w ciepłej cieczy i próbowałam się wyluzować.
- Teraz przydałby się jeszcze tylko mały skręt - taka myśl przeleciała mu po głowie, e szybko ją od siebie odpędziłam. Juz raz na zawsze skończyłam z drogami. Nigdy więcej !
Po chwili na moje nieszczęście zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, a mym oczom ukazał się komunikat: Dzwoni Mario. Odrzuciłam połączenie. Nie mogłam z nim rozmawiać, nie miałam odwagi. Chłopak jednak nie dawał za wygraną. Myślałam, że po kilku odrzuceniach przestanie, ale wtedy przyszedł sms.
" Co się dzieje ? Dlaczego odrzucasz moje połączenia ? Zrobiłem coś nie tak ? Proszę, daj mi jakiś znak życia, martwię się. Kocham Cię Mario "
Postanowiłam mu odpisać dla świętego spokoju.
" Wszystko dobrze. Nie mam nastroju, więc proszę, nie dzwoń. Jest kilka rzeczy, które muszę przemyśleć. Potrzebuje trochę samotności. Mel "
Wysłałam mając nadzieję, że pomoże. Przynajmniej na razie. Gdy woda już wystygła, wyszłam z wanny. Wytarłam się i ubrałam, a następnie udałam się do kuchni w celu zapłaty dążenia śniadania. Spotkałam tam moją siostrę , która uważnie mi się przyglądała. Wiedziałam, że będę miała kłopoty.
- Cześć - powiedziałam do niej.
- Tylko tyle ? Zwykłe " Cześć " ? - oburzyła się.
- O co chodzi ? - spytałam.
- Może mi wytłumaczysz co tutaj robił Marco Reus i dlaczego został na noc ? A i jest jeszcze jedna sprawa. Dzwonił ten dupek Götze i powiedział, żeby Ci przekazać, że się o ciebie martwi. O co tu chodzi Mel ?
- Widzę, że będę musiała ci wszystko opowiedzieć - westchnęłam. - Mam nadzieję, że masz czas, bo ta historia nie należy do najkrótszych... c.d.n.
" I like to be everything you want "
****
Rozdział jest z dedykacją dla dziewczyn, których komentarze pomogły mi napisać powyższy rozdział. Mojej przyjaciółce się podoba, szczególnie scena Marco i Mel. Ja jednak osobiście uważam, że nie należy od do udanych, za co przepraszam.
Jest jeszcze jedna sprawa, która mnie martwi. Zauważyłam, że ostatnio jest coraz mniej komentarzy. Czy straciłam czytelników ? Może robię, albo piszę coś nie tak ? Jeśli tak jest to napiszcie mi to w komentarzu.
Jak juz wiecie next 13 komentarzy. Anonim się podpisują !
Pozdrawiam Nat.
P.S. Borussia zagrała wczoraj świetny mecz, dzięki czemu znowu jest druga w tabeli.
DANKE Borussen. ♥
niedziela, 23 lutego 2014
Jest sens ?
Nie wiem czy jest sens, aby dalej pisać to opowiadanie. Mam niby 26 obserwatorów, a komentarzy pod ostatnimi rozdziałami 2-4. Więc, jesli chcecie nowy rozdział to napiszcie to pod tym postem.
Next 15-19 komentarzy ( nie liczą się anonimowe )
Pozdrawiam i mam nadzieję, ze do zobaczenia, Nat
wtorek, 18 lutego 2014
Rozdział 11
" - Jak długo mam jeszcze czekać ?
- Na co ?
- Na ciebie... Na to, kiedy mnie w końcu pokochasz..."
Narracja 3-osobowa
- O czym myślisz ? - zapytał wreszcie.
- O tym, że nie wiedziałam, iż można kogoś kochać tak bardzo jak ja ciebie - wyszeptała.
Tyle zdąrzyłą przeczytać, zanim jej oczy zaszkliły się łzami... Ta książka... Każdy jej fragment, był dla niej ważny. Nie że względu na autora, bo tak naprawdę nie czytała żadnej z jego powieści, prócz tej... Ale ta treść, była jej bardzo bliska, niemal opisywała jej własne życie. Dwaj przyjaciele i jedna dziewczyna, której obaj pragną. A ona ? Kocha ich obu, ale te miłości bardzo się od siebie różnią. Jedna jest dzika i zmysłowa, pełna namiętności. Druga zaś opiera się na przyjacielskich kontaktach, pomocy i zaufaniu. To właśnie tę dwie miłości, dwa uczucia popychają bohaterkę do zakończenia swojego życia. Do odebrania sobie tego co jest najważniejsza.
- Mam nadzieje, że ja nie zrobię czegoś takiego - myśli zagubiona dziewczyna. Chociaż z drugiej strony, może tak byłoby łatwiej... Nie musiałaby już więcej cierpieć, byłaby wolna, nic by nie musiała, nikogo by nie raniła... W tym momencie sięgnięcie po żyletkę wydawało jej się najłatwiejszym sposobem na zapomnienie. Ale nie mogła tego zrobić... Obiecała mu; Obiecała to Mario... Ah, a gdyby nie zobaczył wtedy tych wszystkich ran po samookaleczeniu. Gdyby nie popatrzył na nią tymi smutnymi oczami, z których nic nie umiała wyczytać. Gdyby nie wziął jej dłoni w swoje i nie powiedział:
" - Proszę... Proszę... Nigdy mi więcej tego nie rób... Błagam Mel... Nigdy, niezależnie od tego, czy będziesz coś do mnie czuła... Bo ja... Bo ja Cie kocham... Kocham Cię najbardziej na świecie... I nawet jeśli mnie zostawisz, ja będę Cię kochał... I nigdy nie przestanę... Bo nie chce przestać.. Bo ty jesteś jedynym powodem dla którego rano otwieram oczy, dla którego oddycham. I gdybym miał cię stracić, nie będę bał się śmierci. Nie będę na nią czekał, ja ją przyspieszę. Przyspieszę, by tylko móc na ciebie spojrzeć. I nawet jeśli ty będziesz w piekle, a ja w niebie, ucieknę. Bo na cóż będzie mi raj, skoro nie będzie tam ciebie ? Mojego raju... "
Nie mogła mu odmówić, nie miała takiego prawa. Wiedziała jednak, że ta przysięga nic nie znaczy. Bo może nie teraz, ale za kilka miesięcy lub lat, w końcu to zrobi. Potnie się, by tylko sobie ulżyć. Bo jest słaba, wiedziała o tym, wiele razy mogła sobie wbić żyletkę mocniej. Nigdy nie miała jednak odwagi. Wierzyła, że kiedyś nastanie taki dzień, gdy jej życie zmieni się na lepsze. I zmieniło się , bo pojawił się w nim ktoś ważny. Mario... jej miłość. Bo bez niego wszystko tak naprawdę nie miało sensu. To on zaczarował jej świat, w którym czuła się szczęśliwa. Ciekawe tylko jak długo to szczęście potrwa ?
***
Już za kilka chwil zmierzy się ze swoją największą postrachą. Przyjacielem zakochanym w jego dziewczynie. Dziewczynie, która jest jedyna w swoim rodzaju, wyjątkowa. Którą tak strasznie kocha. Bez niej jego życie było takie smętne, a on sam samotny. Teraz jednak gdy w końcu ja odnalazł, znowu był szczęśliwy. Nikt mu tego nie odbierze. Nikt, nawet Marco... Pieprzyć te przyjaźń ! Melanie jest najważniejsza i nawet gdyby miał przez to stracić "brata", on będzie walczył. Nie ważne jak i gdzie. Ważne jest tylko to, aby to on został zwycięzcą...
Przemierzał właśnie korytarz, by następnie znaleźć się w klubowej szatni. On już tam był, patrzył na niego z wrogością w oczach. Chłopakowi zrobiło się trochę smutno, jeszcze kilkanaście godzin wcześniej byli nierozłączni. Ale cóż, teraz liczy się teraźniejszość, o przeszłości trzeba zapomnieć, niezależnie od tego jaka była. Żyje teraz, nie wcześniej, nie później.
Kilkanaście minut później trening się zaczął. Wszyscy byli zaskoczeni tak chłodnym zachowaniem dwójki zawodników.
- Chłopaki, co się dzieje ? - spytał trener, który nie wytrzymał juz napięte atmosfery.
- Nic - powiedział blondyn.
- Jak to nic ? Gadać ! - rozkazał.
- Nic, po prostu Mario jest z dziewczyną, która kocham - powiedział zawodnik z 11 na plecach.
- Oj chyba nie będziecie się kłócić o jakąś dziewczynę ? - spytał Robert.
- To nie jest jakaś dziewczyna. Ona jest wyjątkowa, a przede wszystkim moja. Zrozum Marco, Melanie kocha mnie - powiedział i wybiegł ze stadionu.
- Melanie ? Melanie Heinemann ? - spytał trener przyglądając się Marco.
- Tak - wyszeptał cicho.
- Czyli, że Götze w końcu ją odnalazł... Powiem ci jedno Marco, jeśli jesteś jeszcze przyjacielem Mario, odpuść. On naprawdę kocha tę dziewczynę.
***
Jechał samochodem z wielką szybkością. Miał nadzieję, że już zaraz będzie w domu, a tam po prostu przytuli się do A wojen ukochanej. Gdy samochód w końcu wjechał na podjazd, szybko z niego wyszedł. Otworzył kluczem drzwi i wszedł do środka.
- Melanie ?! - krzyknął, lecz odpowiedziała mu głucha cisza. Wszedł do kuchni, tam na kuchennym blacie dostrzegł kartkę.
" Kochany Mario,
Musiałam niestety wrócić do domu. Moja siostra się bardzo o mnie martwiła, a ja nie mam tutaj czystych ubrań. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zły. Może spotkamy się niebawem, zadzwoń.
Melanie
P.S. Obiad jest w lodówce, wystarczy tylko odgrzać.
P.S.S. Jesteś całym moim światem, kocham cię najmocniej na świecie ♥♡ "
Ta wiadomość wywołała uśmiech na jego twarzy, był tak bardzo szczęśliwy.
***
Wracała właśnie do domu od swojego ukochanego. Tak naprawdę nie chciała go opuszczać, niestety jednak musiała. Weszła do domu, a już od progu powitała ją jej siostra.
- Hej, masz gościa - powiedziała.
- Kto to ?
- Sama zobacz - szepnęła i zaprowadziła ją do salonu. Brunetka zamarła, nie chciała teraz widzieć tej osoby.
- Co ty tu robisz Marco ? - spytała.
Oddaje w wasze ręce kolejny. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Kolejny pojawi się gdzieś za dwa tygodnie.
Pozdrawiam
P.S. Zapraszam na mój nowy blog o CR7 http://wybacz-mi-prosze.blogspot.com/
Subskrybuj:
Posty (Atom)